- Będziesz grzeczny czy mam Cię związać? - usłyszałem pytanie. Otworzyłem zmęczone oczy i zobaczyłem Rauma.
- Bardzo byś tego chciał, co? - zaśmiałem się. Wszystko wydawało się takie zabawne. Kosmyki jego włosów oplecione wokół rogów, wyraz twarzy jakim mnie obarczył a najbardziej moja aktualna sytuacja - Mogę Ci obiecać, że gdy tylko to coś co mi podałeś przestanie działać, to z chęcią odgryzę Ci twarz.
- Odgryziesz twarz? Ktoś tu staje się kreatywny - demon pokręcił głową. Nie czekał długo, wziął moje słowa całkiem serio i po chwili miałem całkowicie związane ręce - A teraz do rzeczy. Jak się nazywasz?
- Mówiłem Ci już, Samael - wyrzuciłem swoje związane ręce do góry, ciesząc się z wypowiedzianych przeze mnie słów.
- Nie martw się, nie zapomniałem Twojego imienia - zapewnił mnie. Spojrzałem mu w oczy, chcąc sprawdzić czy mówi prawdę. Nic nie zobaczyłem a musiałem się bardzo nasilić żeby złapać ostrość obrazu - Dlaczego szukasz Raphaela?
- Wiesz, nie powinienem Ci tego mówić - ostrzegłem od razu. Jakaś nieznana mi siła jednak próbowała zmusić mnie do podzielenia się tą informacją.
- Jesteś odurzony, nikt nie będzie Cię winić.
- Naprawdę? - zrobiłem duże oczy. Było to całkiem pocieszające, chciałbym czuć się jakby moje działania nie miały konsekwencji - Jestem odurzony? Kto mnie odurzył? TY MNIE ODURZYŁEŚ!
- Dziesięć punktów dla Twojego IQ - wywrócił oczami - Musisz się skupić. Dlaczego szukasz Raphaela?
- Żeby uratować swoją przyjaźń - prychnąłem - Wiesz czym jest przyjaźń? Zakładam, że nie skoro musisz spać w klubach żeby tylko słyszeć ludzi. Trochę żałosne jak na złoczyńce, który ma wywołać wojnę z Niebem.
- Nie ja jestem złoczyńcą w tej historii - zapewnił po chwili a jego głos był zimny, lodowaty jak lód. Położyłem głowę na kamiennej ścianie, kiedy coraz bardziej czułem mdłości - I nie chcesz żeby było inaczej.
- Nie dożyjesz dnia, kiedy się to stanie - uśmiechnąłem się uroczo, patrząc gdzieś w dal. Żarówka dająca białe światło przyciągnęła moją uwagę. Pyłki latały w oświetlonych miejscach hipnotyzując mnie swoim pięknem, niewinnym a jednak tak dobrym dla oka - Będę rzygać.
- Tak Ci się tylko zdaje - wywróciłem oczami. Skąd on może wiedzieć takie rzeczy! - Jeszcze raz wywrócisz na mnie oczami...
- To co? Wydłubiesz mi je? Zabijesz? Zrób cokolwiek! Mam to gdzieś.
- Mówisz tak przez narkotyk - westchnął. Czułem, że powoli ma dość mojego gadania. Mamrotałem dosłownie wszystko co podpowiedział mi mózg - Wiesz całkiem ciekawy jest fakt, że nie podałem Ci dużej dawki. Chciałem poeksperymentować a jednak wciąż na Ciebie zadziałało.
- No raczej, jestem w końcu pół człowiekiem - chciałem skrzyżować ręce na piersi, jednak przeszkodził mi gruby sznur, którym były związane. Musiałem zaprzestać działania a w tym czasie Raum siedział cicho. Analizował moje słowa o których już zdążyłem zapomnieć. W końcu wstał a ja bezradnie mocowałem się ze sznurkiem.
- Co planuje Abbadon? - tym razem jego twarz pozostawała poważna. Spojrzałem na niego przelotnie. Złote oczy zabłysnęły gniewem i zanim zdążyłem zareagować byłem przycisnęty do ściany. Zmrużyłem oczy, gotowy na ból, jednak ten nie nastąpił. Król po prostu trzymał mnie za bluzę, bez żadnej większej przemocy - Co ona planuje, Sammy?
Otworzyłem usta, chcąc powiedzieć mu wszystko co wiem i wtedy doszedłem do wniosku, że nie znam jej planu, ponieważ żadnego nie ma. Jedyny jaki istniał zdążył się posypać.
CZYTASZ
𝘩𝘦𝘭𝘭𝘰, 𝘴𝘢𝘵𝘢𝘯 || 𝘣𝘰𝘺𝘹𝘣𝘰𝘺
FantasySamael jest zwyczajnym...cóż przynajmniej na ludzkie kryteria, jednak na Niebo, jest wszystkim tylko nie tym. W jego żyłach płynie anielska jak i ludzka krew, dokładnie tak samo jak w każdym członku królewskiej armii, czyli każdego mieszkańca Nieba...