Jealousy, jealousy

6.3K 183 15
                                    


SOFIA

Kierujemy się w stronę centrum jest jeszcze jasno co znaczy, że nie może być późno. Uświadamiam sobie, że od kilku dni zupełnie nie używałam swojego telefonu. Nie wiem nawet czy mogę go używać.

- Czy mój telefon jest w naszej sypialni? – Mężczyzna nie odrywa wzroku od drogi. Nagle uświadamiam sobie coś okropnego. – Piłeś Francisco, dlaczego prowadzisz? 

- Szklanka whisky to nie alkohol, pije ją codziennie i jakoś, żyje ja i każdy inny użytkownik ruchu drogowego. Wracając do twojego pytania twój telefon leży w mojej szufladzie przy łóżku.

- Dlaczego?

- Nie potrzebujesz go na co dzień, gdy będziesz chciała do kogoś zadzwonić powiedz mi o tym, a niezwłocznie dostaniesz taką możliwość. – Skręcamy właśnie w mniej ruchliwą uliczkę nigdy tu nie byłam, a wygląda na nowoczesną i popularną co wnioskuję po wielu pieszych kręcących się po chodnikach.

- Lubię grać w gry. – Mówię i robię grymas na twarzy. Francisco zerka na mnie i uśmiecha się.

- Może powinnaś polubić takie w świecie rzeczywistym, a nie wirtualnym, maluszku. – Nie odpowiadam nic, a mężczyzna podchodzi do parkowania równoległego do ulicy.

Pamiętam jak kiedyś z Madison chciałyśmy zatrzymać się w uroczej kociej kawiarni i musiała zaparkować równolegle. Był to jej największy koszmar i po kilku próbach oraz masie klaksonów postanowiłyśmy szybko uciec zupełnie zapominając o kociej kawiarni. Uśmiecham się na to wspomnienie co nie uchodzi uwadze mężczyzny.

- Czy parkowanie jest trudne? – Marszy brwi w geście zaskoczenia.

- Nie masz prawa jazdy? – Odpowiada pytaniem na pytanie.

Kiwam głową na nie i nagle staję się smutna, gdyż to popularna i pożądana czynność, a ja nie wiem na ten temat zupełnie nic. Kiedyś, gdy miałam szesnaście lat mój starszy brat chciał nauczyć mnie jeździć, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło, a kolejno wyjechałam na studia.

- Nie przejmuj się nadejdzie dzień, w którym poprowadzisz samochód jaki tylko sobie wymarzysz. – Głaszczę mój policzek, a kolejno wysiada po chwili drzwi pasażera otwierają się więc odpinam pas i wysiadam podając rękę Francisco.

- Gdzie jest restauracja?

- Musimy chwilę podejść niestety nie mają tam wydzielonego parkingu, a zaparkowanie w tej części miasta bez tego graniczy z cudem. – Ulica ciągnie się w nieskończoność, zdążyłam jednak zauważyć małe stoisko z buble tea w kubeczkach z nadrukiem różnych postaci, są przepiękne jednak głód i chęć jak najszybszego spożycia posiłku wygrywa więc nie odzywam się i postanawiam, że poproszę o napój, gdy będziemy wracać do samochodu.

Nagle telefon mężczyzny dzwoni jednak on go nie odbiera dopiero po chwili sprawdza kto dzwonił. Marszy brwi. – Wybacz maluszku muszę oddzwonić czy to problem?

- Nie tatusiu. – Odpowiadam, gdy on przykłada urządzenie do ucha. 

Jego rozmowa nie trwa długo, a on prawie się nie odzywa słuchając tylko co rozmówca ma do powiedzenia. Na koniec mówi tylko,, załatw to tak jak uważasz za słuszne" . Następnie rozłącza się i chowa telefon do kieszeni. Patrzy na mnie i mówi:

- Masz pozdrowienia od Xaviera. – Zgaduję więc, że jego rozmowa dotyczyła klubu. – To tutaj.

Zatrzymujemy się pod uroczą kamienicą. Która zupełnie nie pasuje do architektury ulicy. Jednak wygląda prestiżowo do środka prowadzą obrotowe drzwi, a całość utrzymana jest w ciemnych kolorach. Kierujemy się w stronę wejścia, gdy znajdujemy się w środku od razu podchodzi do nas kelnerka z tabletem w ręku.

Little oneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz