Rozdział Ⅱ

887 33 3
                                    

Isabella

Kiedy wreszcie weszłam do mieszkania, pierwszym co zrobiłam po zdjęciu moich paru centymetrowych szpilek, było rzucenie się na moje łóżko. Schowałam twarz w poduszkę i wypuściłam głośne westchnięcie. Od początku wiedziałam, że wybranie się na tą całą imprezę było złym pomysłem.

W moim zawodzie często jestem dotykana przez przeróżnych mężczyzn, ale wtedy doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Tym razem nie miałam pojęcia o tym, co miało się wydarzyć. Pierwszy raz czułam się taka brudna. Tak jakby na rękach, którymi mnie dotykał była farba, która pozostawiła na mnie swoje ślady.

Chciałam krzyczeć, płakać i rozwalić wszystko, co było w zasięgu moich rąk. Byłam taka cholernie zła na siebie. Wzięłam odpowiedzialność za to, co on zrobił. Zrzuciłam winę na samą siebie, ale musiałam sobie poradzić. Mimo całej tej złości i obrzydzenia zdołałam wstać z łóżka i pójść do łazienki, aby wziąć prysznic.

Zapaliłam niebieski kolor świateł, bo właśnie on mnie uspokajał i włączyłam na głośniku playliste Cigarettes after sex, po czym rozebrałam się, aby móc wejść pod gorący strumień wody. Stanęłam pod deszczownicą i pozwoliłam kroplą przyjemnie rozbijać się o moje ciało. Zamknęłam oczy i spojrzałam w górę, aby woda zmoczyła także moją twarz.

Wreszcie, pierwszy raz tego dnia poczułam się spokojna i wyluzowana. Muzyka przyjemnie pieściła moje uszy, a ciepłe powietrze powoli zapełniało całe pomieszczenie, sprawiając wrażenie jeszcze bardziej przytulnego, niż tak naprawdę było.

Oparłam się plecami o nadal zimną, kamienną ścianę i powoli opadłam na podłogę. Przyciągnęłam kolana pod samą klatkę piersiową i schowałam w nich twarz.
Czasem miałam wrażenie, że mój plan wcale nie jest taki idealny. Że nawet najmniejsza rzecz może zepsuć moje perfekcyjne życie. Najmniejsza plama atramentu mogła kompletnie zmienić przebieg całej mojej historii. Byłam strasznie przerażona wizją przyszłości. Za dwa lata miałam wkroczyć w dorosłe życie, zacząć studia, potem pracę, no ale co dalej? Czy na pewno byłam w stanie dać radę wszystko wykonać tak, jak to planowałam? Czy nie byłam za słaba?

Było tyle pytań, na które nie potrafiłam odpowiedzieć, że doprowadzało mnie to do strasznego zakłopotania. Powinnam umieć przewidzieć wszystko. Miałam napisane całe swoje pierdolone życie w zasięgu przynajmniej dziesięciu lat w przyszłość od pieprzonego A do Z. Czemu coś miałoby rozwiać to wszystko.

Łapałam się wszystkiego, żeby na siebie zapracować, aż w końcu skończyłam w jebanym klubie. Tego nie było w moim planie. Całe moje życie mogło zmierzać w złym kierunku, a ja nawet o tym nie wiedziałam. W ciągu tygodnia wszystko mogłoby się obrócić o sto osiemdziesiąt stopni, a ja bym nawet nie zwróciła uwagi na to, że coś jest nie tak. Byłam tak cholernie bezradna w stosunku do wszystkiego co mnie otaczało, że nawet zaczęłam wątpić w jakikolwiek sens czegokolwiek.

***

Nie lubiłam dni, w których nie robiłam nic pożytecznego, więc kiedy wstałam w sobotę o godzinie dziesiątej, pierwsze co zrobiłam, było wyjście na niedługi spacer.

Po powrocie zajęłam się swoją poranną rutyną. Kiedy skończyłam, od razu chwyciłam telefon i trochę się uspokoiłam, kiedy zobaczyłam wiadomości od Aurory, w których mówiła, że bezpiecznie wróciła do domu. Wspominała też coś, że Nick rozjebał sobie głowę, ale nie miała pojęcia w jaki sposób. Poczułam lekką ulgę, że ten dupek nie rozpowiedział tego wszystkim dookoła.

Dzisiaj o dwudziestej drugiej miałam pracę, więc już teraz wolałam sobie wszystko naszykować. Wybrałam obcisły, czarny kombinezon oraz wczorajsze szpilki. Położyłam to wszystko na łóżku, żeby mieć pewność, że nic mi magicznym sposobem nagle nie zniknie.

Bye and everything beforeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz