Rozdział Ⅷ

961 23 13
                                    

Ethan

Razem z Taylorem czekaliśmy na Isabelle w samochodzie. Kiedy wtedy w środę włączyłem podsłuch, rozmawiała z tym całym Elliotem. 

Nie miała pracy, potrzebowała pieniędzy, a to wszystko sprowadziło ją bliżej mnie. Uśmiechnąłem się nieznacznie i oblizałem wargi. 

Kiedy wyjrzałem za przyciemnianą szybę, dostrzegłem ją wychodzącą z budynku. Kurwa. Ludzie zatrzymywali się, aby na nią spojrzeć. W tej sukni wyglądała jak prawdziwa gwiazda. Jej twarz przyozdabiały przeciwsłoneczne okulary. Kiedy dostrzegła samochód, ruszyła w jego stronę i otworzyła swoje drzwi.

Nawet nie rzuciła mi żadnego spojrzenia, po prostu wskoczyła na siedzenie obok mnie i pomachała do ludzi obserwujących ją z szerokim uśmiechem. 

Założyła nogę na nogę i zsunęła okulary trochę niżej. Dopiero teraz mogłem zobaczyć jej ciemne oczy. Zaśmiałem się cicho na jej zachowanie, a ona dopiero w tamtym momencie zwróciła na mnie swoją uwagę. Auto ruszyło, a ja przeleciałem ją wzrokiem. Kurwa mać, była tak cholernie idealna. Suknia idealnie podkreślała jej talię oraz piersi. 

– Ładnie wyglądam? – spytała, chytrze się przy tym uśmiechając. 

Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, a ja wypuściłem powietrze, które wcześniej nieświadomie wstrzymałem. Wbiłem wzrok w jej oczy. Wyglądała jak pierdolona bogini, a ja ledwo mogłem się opanować, żeby nie zerżnąć jej na tylnych siedzeniach mojego samochodu

– Widziałem lepsze – odparłem lekko podśmiewując się pod nosem i oderwałem od niej wzrok. Ona tylko westchnęła i wywróciła oczami.

– Dżentelmen – prychnęła ironicznym tonem, zsuwając się trochę niżej na fotelu. – Gdzie jedziemy? – zapytała. 

– Impreza firmowa. Chciałem mieć kogoś do towarzystwa. – wytłumaczyłem zerkając na brunetkę, lecz jednak ona przez cały czas się na mnie gapiła. 

Kiedy nasze spojrzenia się na chwilę skrzyżowały, ona uciekła ode mnie wzrokiem. Mimo że myślała, że to ona miała nade mną przewagę, ja widziałem każdy jej najmniejszy ruch.

– Wydaję mi się, że wiele mogłoby błagać cię na kolanach, aby z tobą iść. Nie myślisz, że przepłacasz? 

Miała rację. Lecz to ją chciałem. Nie pragnąłem żadnej innej tak bardzo jak jej.

– Jeszcze narzekasz? – sprytnie odciągnąłem ją od tematu. Wzruszyła ramionami i wyciągnęła rękę do przycisku otwierającego okno. Uchyliła lekko szybę, a wiatr zawiał we wnętrzu samochodu. – Musisz po prostu ładnie wyglądać i posłusznie potakiwać na pytania ze strony innych. Nie wychylaj się za bardzo.

– Ta – burknęła tylko. – Nie lubię siedzieć cicho. – Na moje wargi wpełzł szeroki uśmieszek. Sięgnąłem dłonią do jej policzka i nachyliłem się nad jej uchem.

– Jeśli będziesz niegrzeczna... – szepnąłem i mogłem zauważyć jak spina mięśnie. – będę musiał uciszyć cię w inny sposób dziecino. – mruknąłem, a ona wyprostowała się na swoim miejscu jak poparzona. 

Odkaszlnęła cicho, a ja odsunąłem się od niej, wciąż na nią patrząc. Jej wzrok wypalał dziurę w siedzeniu przed nią. W końcu zerknęła na mnie spod rzęs i przesłała mi przelotny uśmiech.

– Jeśli będziesz za dużo gadał, to ja będę zmuszona cię uciszyć. – Teraz oboje graliśmy w moją własną grę. 

Udawała, że nie rusza jej mój dotyk, ani słowa, lecz wiedziałem, że w środku miękła na sam dźwięk mojego głosu. Niestety ze mną nie miała szans wygrać. 

Bye and everything beforeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz