Rozdział Ⅹ

655 21 14
                                    

Nie bałem się potworów ani ciemności,
Byłem dzielnym chłopcem,
Ale bałem się, że Cię stracę.

Ethan

Był sobotni wieczór, a ja wyrwałem się z biura wcześniej niż powinienem. Miałem jeszcze dużo pracy do załatwienia, ale po jej telefonie poczułem się, jakbym musiał teraz przy niej być.

Nie miałem pojęcia co się działo, ale nie chciałem, aby była sama. To było takie dziwne uczucie. Zupełnie jakbym się martwił, ale przecież to nie była prawda.

Zapukałem do drzwi, ale kiedy po minucie nie usłyszałem odpowiedzi, po prostu szarpnąłem za klamkę. Były otwarte. Nie czekając, wparowałem do środka. 

Pomieszczenie od razu naprzeciwko wejścia przykuło moją uwagę. Spod drzwi mogłem dostrzec strużkę niebieskiego światła która rzucała się w oczy na tle pochłoniętego w ciemności mieszkania. 

Złapałem klamkę i tym razem już delikatniej za nią pociągnąłem. Moim oczom ukazała się łazienka zatopiona w niebieskim świetle. Rozejrzałem się dookoła. 

Zobaczyłem skuloną brunetkę, która siedziała w rogu pokoju. Patrzyła na mnie spod łba oczami mokrymi od łez. 

Westchnąłem głośno, czując jak wszystkie moje mięśnie się rozluźniają. Ogarnęła mnie dziwna ulga, że była tutaj i nic się jej nie stało, mimo że to zdawała się być najbardziej oczywista rzecz na tym świecie.

– Przyjechałeś – odezwała się, a jej głos był cichszy od szeptu. Taki delikatny i kruchy. Powoli wstała z podłogi i wytarła ślady łez ze swojej twarzy. – Przepraszam, nie powinnam dzwonić – powiedziała, otulając się rękoma. – Ja po prostu nie miałam pojęcia...

– Dlaczego zadzwoniłaś akurat do mnie?

– Myślałam, że to ty – odparła. – Myślałam, że stoisz za tym wszystkim. Od naszego pierwszego spotkania, moje życie się zmieniło.

– Nie obwiniaj mnie o to. – powiedziałem stanowczo. Nie miałem nic do czynienia z tym wszystkim. 

Co prawda, już za pierwszym razem zwróciła moją uwagę, ale przecież nie wypisywałem ani do niej, ani do jej matki z zastrzeżonych numerów.

– Nie jest to łatwe, kiedy wszystko wskazuje właśnie na ciebie. 

Brunetka przewróciła oczami, uciekając ode mnie wzrokiem. Zmarszczyłem brwi, próbując znaleźć w tym wszystkim jakikolwiek sens. Nasze poznanie było jednym wielkim przypadkiem. Nie byliśmy ze sobą związani w żaden sposób.

Przecież nikt, ani nic nie zaplanowało naszego spotkania. To seria czystych przypadków.

– Czy ty nie słyszysz jak to komicznie brzmi? – prychnąłem totalnie bez emocji. Zbliżyłem się do niej o dwa kroki, stając centralnie przed nią. Była zmuszona, aby ponownie podnieść na mnie wzrok. – My jesteśmy dla siebie totalnie nikim, a ty starasz się doszukać drugiego dna w najzwyklejszych zbiegach okoliczności. 

– Skoro jesteśmy nikim, to co ty tu robisz? – odpyskowała, a ja mocniej zacisnąłem szczęki.  

Nikim.

– Nie prosiłam cię żebyś przyjeżdżał.

Ponownie spuściła wzrok na nasze nogi i oparła się plecami o ścianę.

Obserwowałem ją, jakby była czymś kompletnie niezwykłym. Zadziwiała mnie za każdym razem coraz bardziej. Lubiłem na nią patrzeć, bo wtedy wiedziałem, że jest tutaj. Jest obok mnie i już zawsze będzie.

Bye and everything beforeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz