Ethan
Dzień wcześniej.
– Wytłumacz mi cholera, na jakiego chuja zarezerwowałeś to gówno? – spytałem się po raz kolejny, kiedy nie dostałem odpowiedniej odpowiedzi od tego zjeba.
– Sukcesy w firmie trzeba uczcić! – Śmiech rozniósł się po drugiej stronie słuchawki. – Do tego mówią, że ten klub jest zajebisty. – dodał. – No dawaj. Powiedziałem kolesiowi, że ty też się zjawisz.
– Podaj chociaż jeden przekonujący argument, dlaczego nie powinienem ci wpierdolić w ten pusty łeb. Jesteś moim zastępcą i powinieneś być, do chuja odpowiedzialny.
– Powiedział, że jak dorzucę piętnaście koła da nam jakąś tancerkę i dobrego barmana. – odparł, brzmiąc jakby był zadowolony z tego, że przejebał grube tysiące na jakiś pseudo burdel.
– Wynająłeś właśnie jebaną dziwkę za piętnaście tysięcy pierdolonych dolarów. Gratulacje Jones – Złapałem się za grzbiet nosa odczuwając ból głowy. – Jesteś totalnie pojebany.
– Może nie pomyślałem zbyt dobrze nad tą decyzją, ale skoro już wszystko jest zaplanowane, to mógłbyś się łaskawie zjawić.
– Nie chciałbym być w twojej skórze, jeśli okażę się, że ta panienka nawet nie da się dotknąć. – zagroziłem przyjacielowi, na co on tylko się zaśmiał. – W niedziele, tak?
– Tak, wyślę ci potem adres. Do zobaczenia ślicznotko. – pożegnał się. Miał szczęście, że rozłączył się zanim zdążyłem coś dodać.
Co prawda, moja firma ostatnio odnosiła coraz większe sukcesy, ale to nie był powód do wyjebania pieniędzy w błoto. Pięćdziesiąt tysięcy nie było dla mnie większym wydatkiem, biorąc pod uwagę, że mogłem tyle zarobić w jeden lepszy dzień, ale wcześniejsze nieuzgadnianie ze mną wydatków było wyjątkowo wkurwiającą sprawą.
W dodatku wzrastające cyferki na statystykach nie były żadnym powodem do chlania. Nie piłem dużo, bo wolałem przeznaczyć wszystkie moje siły na pracę i nie zamierzałem psuć sobie zdrowia.
Ten idiota powiedział mi, że tydzień temu zarezerwował jakiś klub nocny. Oczywiście ja dowiaduję się o wszystkim ostatni. Podobno mieli się też zjawić Matt i Devan. Oni oboje prowadzili swoje firmy, ale rywalizacja nikomu nie wyszłaby na dobre, więc zawarliśmy umowę. Ja co miesiąc daje im pewną sumę, a oni nie wpierdalają się w sprawy mojej korporacji.
Mój ojciec od początku był zawziętym sukinsynem i to głownie dlatego teraz nasze siedziby na całym świecie przynoszą duże sukcesy. Niedawno udało się nam otworzyć firmę w pierdolonej Kalifornii. Pieniądze były ostatnią rzeczą na którą mógłbym narzekać, ale jednak stres związany z inwestycjami oraz całym tym innym gównem powoli zaczynał mnie przygniatać.
International Finance Corporation co roku przynosiło coraz większe dochody. Jednak nadal nie mogłem powiedzieć, że byłem z tego dumny. Do czasu kiedy mój ojciec jeszcze miał całą firmę dla siebie, rozwijała się ona w rekordowym tempie. Odkąd na starość odsunął się trochę od świata biznesów, niemalże cała odpowiedzialność spadła na mnie. Za wszelką cenę próbowałem być najlepszy w tym co robiłem i byłbym w stanie zrobić wszystko, aby tak się stało. Nie patrzyłem na innych. Za cholerę mnie to nie obchodziło. Jeśli byłeś niewystarczająco dobry – wypierdalałeś na zbity pysk.
W mediach nie udzielałem się praktycznie w ogóle. Ci podli reporterzy starali się wychwycić każdy najmniejszy szczegół mojego prywatnego życia, jednak miałem odpowiednią ochronę. Nikt nie wiedział o mnie więcej, niż to jak mam na imię.
CZYTASZ
Bye and everything before
Roman d'amourSpotkali się tylko po to, żeby za chwilę znowu przestać istnieć. Prawdziwa miłość, albo tylko chwilowa przygoda, aby zaspokoić swoje potrzeby. Chwilowa odskocznia od problemów, albo sposób radzenia sobie ze wszystkim. On i Ona. Nigdy nie myślałam t...