Rozdział ⅫⅠ

711 25 26
                                    

// Wolę o tym wspomnieć na początku. Więc, chcę wam powiedzieć, że to jest pierwszy raz kiedy piszę scenę erotyczną, że tak to nazwę. Zawsze starałam się tego unikać, bo niby seks to taka normalna sprawa i łatwo się o tym rozmawia, ale kiedy masz przenieść to wszystko na kartkę, to już nie jest takie proste. Dlatego prosiłabym, żebyście nie utrudniali mi pracy i zamiast typowego hejtu napisali rady, które mogłyby mi pomóc w dalszym pisaniu. Dzięki za wyrozumiałość i zapraszam do czytania. //

Ethan

– Ile razy mam ci to powtarzać? – Warknąłem, łapiąc grzbiet nosa. Elton tylko jeszcze bardziej rozłożył się na kanapie w moim gabinecie. – Niedługo będę musiał wyjechać do Kalifornii na spotkanie odnośnie biznesów, a ty będziesz zmuszony zająć się moimi wszystkimi obowiązkami przez ten czas.

– Och, Ethan – zaśmiał się, łapiąc w dłoń figurkę złotego słonia, która stała na półce. – Jesteś zbyt spięty.

– Nie jestem, kurwa, spięty. – Walnąłem dłońmi o blat mojego biurka. Widziałem jak na jego usta wpłynął leniwy uśmieszek. – Ostatnio zachowujesz się jak straszny idiota. Mogę cię zwolnić w każdej chwili.

– Proszę bardzo – powiedział, wzruszając beztrosko ramionami. Westchnąłem głośno na jego ignorancję. – Nie dasz beze mnie rady i oboje o tym wiemy.

Ponownie usiadłem na moim krześle i odchyliłem głowę, wypuszczając powietrze. Miał rację. Bez niego nie miałbym szans ogarnąć tego całego gówna. Był jedyną osobą której pozwalałem mieszać się w moje sprawy.

– Po prostu nie możesz się zachowywać jak dzieciak – Spojrzałem na niego rozzłoszczonym wzrokiem. – Dobrze ci płace i wymagam jedynie tego, abyś wypełniał swoje obowiązki.

– Powinieneś się czasem napić.

– Ostatnia impreza firmowa była jedną wielką porażką.

– Ach, no właśnie – Wstał, odstawiając złotego zwierzaka z powrotem na miejsce. – Nadal się bujasz z tą dziwką z klubu? – Wyszczerzył podle zęby.

Poczułem jak napięły się wszystkie moje mięśnie, kiedy wspomniał o Isabelli.

– Nadal masz ten podsłuch u niej w torebce?

Wstrzymałem na chwilę oddech. Mogłem się domyślić, że ten sukinsyn się dowie o wszystkim co robię. Był moim zastępcą i myślałem, że rozsądnym było dać mu dostęp do moich maili i wiadomości. Z czasem jednak żałowałem tego coraz bardziej.

– Jesteśmy w pracy. Zachowujesz się nieprofesjonalnie. – upomniałem go.

– Pamiętasz jak ci mówiłem, że zaliczę ją zanim ty zdążysz zauważyć? – kontynuował, a na twarzy malował mu się coraz szerszy uśmiech. Oparł się o moje biurko i nachylił w moją stronę. – Miło by było mieć towarzystwo dzisiejszej nocy.

Wystrzeliłem w fotela jak poparzony i złapałem kołnierz jego koszuli, unosząc go lekko, sprawiając, że musiał się wyprostować.

– Jeszcze jedno słowo Jones, a przysięgam, że mój prawnik będzie musiał mnie tłumaczyć z morderstwa.

On tylko zarechotał, po czym zrobił krok w tył, wyślizgując się z mojego uścisku. Pochylił głowę w dół, a jedno pasmo jego blond włosów opadło mu na twarz.

– Spokojnie stary – parsknął, odwracając się w stronę wyjścia. – Żartowałem. – prychnął, opuszczając mój gabinet.

Stałem gapiąc się w drzwi, za którymi zniknął. Mój oddech zdawał rozrywać się moją klatkę piersiową, a dłonie zaciskały się w pięści.

Bye and everything beforeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz