Światło sączące się przez zasłonięte okno powoli wkradało się do przytulnego pokoju, poranne słońce wschodziło i zachęcało jedynego mieszkańca do powitania dnia.
Z łóżka na ścianie naprzeciwko okna dało się słyszeć niski jęk. Przytulona pod kołdrą z lazuru i jadeitu, z widocznym tylko przebłyskiem gniazda brązowych loków, Hermiona Granger powoli otworzyła oczy. Zamrugała kilka razy, przekręciła się na plecy i przeciągnęła. Zerkając w lewo na zegar stojący na szafce nocnej, zobaczyła, że jest tuż po siódmej rano.
Westchnęła i ponownie zamknęła oczy. Dzięki Merlinowi za soboty. To był długi tydzień i była gotowa na dzień relaksu, miejmy nadzieję, że trochę poczyta, może nawet pójdzie na spacer po parku w pobliżu jej mieszkania.
Jej uwagę zwróciło ciche miauczenie. Spoglądając w stronę otwartych drzwi, zobaczyła błysk rudego futra, zanim wypuściła powietrze, gdy jej pół-Kuguchar wskoczył na jej klatkę piersiową.
- Dzień dobry, Krzywku. - przywitała się, zanim wtuliła twarz w jego miękkie futro. - Czas na śniadanie?
Krzywołap odpowiedział żałosnym miauknięciem. Hermiona zachichotała i po raz ostatni delikatnie go ścisnęła, zanim go puściła.
– W takim razie cię nakarmimy.
Wyczołgawszy się z łóżka, pomaszerowała do swojej skromnej kuchni.
Jej londyńskie mieszkanie może i małe, ale było przytulne i czuło się w nim jak w domu. Przeprowadziła się rok po ukończeniu Hogwartu, początkowo mieszkając z Harrym na Grimmauld Place. Kiedy Harry i Ginny ogłosili swoje zaręczyny, Hermiona poczuła, że nadszedł czas, aby znaleźć własne miejsce.
Po obejrzeniu z Ginny kilku okropnych mieszkań (wciąż chichocze, gdy przypomina sobie to z toaletą, umywalką i wanną w kolorze zielonego awokado, które według pośrednika nieruchomości były „stare"), miała szczęście, że znalazła to miejsce. Zakochała się w nim, gdy tylko weszła do otwartej części dziennej, z podłogami z drewna i dużymi oknami. Natychmiast podpisała umowę najmu. Teraz, pięć lat później, to był jej dom.
Kiedy Krzywołap został nakarmiony, zabrała się za przygotowywanie własnego śniadania. Nuciła trochę, kiedy brała pierwszy łyk kawy, ciesząc się ciepłem filiżanki w dłoniach.
Po przygotowaniu się na cały dzień zwinęła się w kłębek w swoim ulubionym miejscu na szałwiowo-zielonej sofie, która stała na środku pokoju. Uśmiechnęła się zadowolona, otwierając strony swojej ulubionej książki Rozważna i Romantyczna.
Kilka godzin później, gdy Elinor opowiadała Edwardowi o ofercie pułkownika Brandona, Hermiona została przywrócona do rzeczywistości, kiedy usłyszała charakterystyczny dźwięk sieci Fiuu. Odrywając wzrok od strony, zobaczyła uśmiechniętą twarz Ginny Potter unoszącą się w kominku.
- Cześć, Ginny! - Hermiona powiedziała, uśmiechając się do przyjaciółki.
- Hej, Hermiono! Pomyślałam, że może wpadnę z wizytą na trochę. Jesteś zajęta? – spytała Ginny.
- Nie, po prostu czytam. Wejdź.
Po chwili z kominka wyłoniła się rudowłosa. Szybko otrzepała się z kurzu i posłała Hermionie szeroki uśmiech.
- Więc przyjdziesz dziś wieczorem?
Hermiona na chwilę zamknęła oczy i westchnęła.
- To był długi tydzień i szczerze mówiąc, planowałam po prostu spędzić spokojny wieczór. Przyjdę następnym razem.
- Och, daj spokój, Hermiono! Pośmianie się z przyjaciółmi jest właśnie tym, czego potrzebujesz. Wiem, że praca jest ostatnio stresująca, ale wieczorne wyjście pomoże. Wiesz, że zawsze dobrze się bawisz. - Ginny usiadła obok Hermiony na sofie i posłała jej psotny uśmiech. – Poza tym będzie tam pewien auror.
CZYTASZ
Fight this Feeling
FanfictionHermiona Granger wiedziała, że lepiej nie zakochiwać się w jednym ze swoich najlepszych przyjaciół. Ale jej serce nigdy tak naprawdę nie słuchało jej rozumu. Teraz stanęła przed wyborem - powiedzieć mu, co czuje i mieć nadzieję, że nie będzie to k...