Rozdział 2

1.2K 73 5
                                    

Nie było niczego, czego Hermiona nienawidziła bardziej niż spóźnień. Ale spóźniała się i starała się nie wpadać w panikę z tego powodu. Ginny została jeszcze kilka godzin i dwie przyjaciółki zjadły lekki lunch przed rozstaniem, obiecując, że zobaczą się tej nocy. Kiedy znów została sama, Hermiona skuliła się na sofie i skończyła czytać książkę.

Z westchnieniem szczęścia delikatnie zamknęła książkę, przesuwając dłonią po wytartej okładce. Jej serce było lekkie na myśl, że Elinor miała Edwarda, a pułkownik Brandon zdobył serce dzikiej Marianny.

Może dobrze to ukrywać, woląc pokazać swoją bardziej logiczną stronę, ale w głębi duszy Hermiona Granger była romantyczką. Jej sekretną, winną przyjemnością było oddawanie się romansom i komediom romantycznym, a nawet słuchanie tandetnych piosenek miłosnych, gdy wyobrażała sobie, że są jej śpiewane.

Chociaż nigdy by się do tego nie przyznała, marzyła o tym, żeby przystojny czarodziej zwalił ją z nóg, gdy wyznaje jej dozgonną miłość. Okej, więc może tylko jeden konkretny czarodziej.

Czując ciepło i zadowolenie, gdy przytuliła się do sofy, marząc o blond aurorze całującym ją bez tchu, Hermiona zasnęła. Obudziła się, mając tylko kilka minut do stracenia i pospieszyła z odświeżeniem się, co zajęło jej więcej czasu, niż chciała przyznać, decydując, w co się ubrać. W końcu, powtarzając sobie, że Draco widuje się z nią prawie codziennie, włożyła swoją ulubioną parę dżinsów i nowy niebieski sweter, który według Ginny wyglądał na niej dobrze. Sprawdzając swój wygląd po raz trzeci, w końcu przeszła przez sieć Fiuu i dotarła do Dziurawego Kotła.

Pub był pełny, jak zwykle w sobotni wieczór. Przepchnęła się przez tłum w stronę tylnego stolika, który zwykle zajmowała jej grupa przyjaciół. W końcu dotarła do celu po tym, jak przeszła slalomem, próbując ominąć dużego, brodatego mężczyznę, który był już mocno pijany. Usłyszała ogłuszające okrzyki Rona i Harry'ego: „Hermiona!" gdy zbliżyła się do stołu.

- Przepraszam wszystkich! -  Posłała Ginny zakłopotany uśmiech.

– Znowu zasnęłaś, czytając jedną ze swoich książek, prawda? - dokuczała Ginny.

Hermiona zignorowała przyjaciółkę – podobnie jak rumieniec wpełzający na jej szyję – i wskazała na puste miejsce obok Neville'a.

– Czy jest tu dzisiaj twoja kochana narzeczona, czy to miejsce jest wolne?

Neville uśmiechnął się do niej.

- Nie, Hanna pracuje dziś wieczorem. Jest wolne.

Uśmiechnęła się do niego, zajmując swoje miejsce, po czym rozejrzała się po tłumie, mając nadzieję, że znajdzie Draco.

- Cóż, witaj Granger - dobiegło powitanie zza jej pleców. Hermiona odwróciła głowę w stronę głosu, gdy Blaise okrążył stół i zajął wolne miejsce obok Theo.

– Cześć, Blaise. - Odwróciła się do wiedźmy, która usiadła obok niego, uśmiechając się do niej ciepło. – Daphne, cieszę się, że znów do nas dołączyłaś.

Daphne odwzajemniła uśmiech, siadając na swoim miejscu.

- Ostatnim razem bardzo mi się podobało. Cieszę się, że Tracey mnie zaprosiła.

Krzesło obok Hermiony zaszurało głośno, gdy zostało odsunięte od stołu. Poczuła zapach wody kolońskiej, którą rozpoznałaby wszędzie, i musiała powstrzymać się przed głębokim wdechem.

- Granger. Cieszę się, że w końcu zdecydowałaś się zaszczycić nas swoją obecnością – droczył się Draco, pomagając wysokiej, pięknej brunetce usiąść na siedzeniu, które właśnie wysunął. - Czy poznałaś już Alexę?

Fight this FeelingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz