rozdział 16

384 17 0
                                    

Jack Nunes

Pojechałem do kina na mallory w międzyczasie dzwoniąc po wsparcie. Nigdy nic nie wiadomo a ja nie chciałbym zginąć na akcji policyjnej, mam jeszcze sporo życia przed sobą. Jechałem jak wariat, nie chciałem żeby facet uciekł mi sprzed nosa.
- dojechaliśmy już. Gdzie jesteś Nunes?
- jadę. Zaraz będę jeszcze dwie przecznice. Widzicie go?
- tak stoi z dziewczyną przy hot- dogach.
- ok nie spuszczajcie go z oczu. Już dojeżdżam.
Kurwa nareszcie go złapie. Popełnił taki błąd. Myślał, że Piper to potulna owieczka a ona okazała się silna i nad wiek mądra. Nie dała się zaszantażować.
Dojeżdżam na miejsce i widzę go, stoi i zajada się hot- dogiem, śmieje się do kobiety. A ona trzyma go za dłoń, i patrzy na niego z miłością. Jakże będzie zasmucona gdy dowie się co jej chłopaczek zrobił jej przyjaciółce. Ciekawe czy wiedział, że ta cała Beth to koleżanka dziewczyny którą zgwałcił. A może siedzą w tym razem. Nie to nie możliwe, nie zrobiła by tego Piper. Wysiadam i powoli podchodzę do nich, nie chce żeby uciekł gdy poczuje zagrożenie.
- dzień dobry
- dzień dobry. Mówi dziewczyna, ma bardzo miły głos.
- pan Nigel Woods?
- tak skąd pan wie jak mam na imię?
- sprawdziłem pana w policyjnej bazie, okazuje się, że w poprzednim miejscu zamieszkania miał Pan nie lada kłopoty z prawem.
- a co cie to obchodzi człowieku. Kim jesteś?
- Jack Nunes policja. Miło mi. Jest Pan zatrzymany.
- co? Za co?
- dowie się Pan na komisariacie. Czy mam powiedzieć teraz i narobić wstydu przy pańskiej uroczej kobiecie.
- ale chwila jak to aresztowany? Co takiego zrobił?
- dowie się pani później. Przykro mi ale dla dobra śledztwa nie mogę udzielać informacji. Radzę pojechać do przyjaciółki nie powinna być teraz sama.
- a co ona ma z tym wspólnego?
- przykro mi.. Pierre skuj pana i zabierz pana do radiowozu.
Szybko nam poszło, myślałem, że będzie chciał uciekać ale nie... I dobrze bo nie chciałem ganiać go przez pięć przecznic. Jeden gość uciekał kiedyś przez dziesięć przecznic, kurwa myślałem, że go zajebie jak go złapie. Spierdalał by dalej gdyby nie wpadł pod autobus. Niestety nie wiele z niego zostało. Od tamtej pory zacząłem regularnie biegać. Jechałem z powrotem do bazy, chciałem jak najszybciej przesłuchać chłoptasia i zamknąć dochodzenie. Pojechać do Piper i umówić się z nią na kawę. Nie myślałem o niczym innym. Coś w tej dziewczynie jest, coś mnie do niej ciągnie. Jakaś niewidzialna siła karze mi się nią opiekować.
- Pierre weź go od razu do pokoju przesłuchań, nie będę tu ślęczał do wieczora.
Poszedłem tylko po kawę i udałem się na przesłuchanie. Siedział niczym wystraszony zwierzak i skubał paznokcie.
Usiadłem, wpatrywałem się w niego. Taki miły chłopak a taki degenerat.
- wiesz czemu tu jesteś?
- nie.
- znalazłem twoje zdjęcie w mieszkaniu na Eastwood.
- nie mieszkam tam
- ciekawe zatem jak znalazło się tam twoje zdjęcie.? Powiem ci stary myślałeś, że jesteś sprytny ale się pogubiłeś. Jesteś zwykłym debilem. Zostawiłem włączony telefon i nie usunąłeś mmsa. Szach mat.
- nie masz gościu nic na mnie. Telefon może być kogokolwiek. Nie mieszkam tam. Nie wiem skąd moje zdjęcie się znalazło w tym mieszkaniu.
- możesz kłamać do woli ale moim zdaniem jesteś winny i pójdziesz siedzieć na długie lata do pierdla, a wiesz co z takimi ładnymi chłopcami robią w więzieniu? Będziesz miał powodzenie... a raczej pewna cześć twojego ciała. Za gwałt i szantaż dostaniesz sporą karę...cieszy mnie to.
- nie masz dowodów.
- dowody nie są mi potrzebne. Widzisz młody znalazłem mmsa, komórkę, odciski twoich paluchów w mieszkaniu i zdjęcia dziewczyny.
- sama chciała.
- ta na pewno. Sama ci wskoczyła do łóżka pół przytomna. Widać po fotkach, że była odurzona jakimś gównem.
- i co z tego one wszystkie są takie same, najpierw kokietują, ubierają się jak dziwki a potem dziwią się, że dostają to na co zasłużyły. A Beth też nie lepsza, pizda jakich mało.
- po co z nią byłeś skoro ci nie pasuje?
- bo ruchała się dobrze. Nie wiedziałem, że jej koleżanką jest ta mała suka.
- posiedzisz kilkanaście lat to zmądrzejesz.
Wyszedłem zabierając pusty kubek po kawie. Musiałem to zrobić inaczej przypierdolił bym mu a nie mogę. Wyjebali by mnie z roboty. Przy biurku napisałem raport z interwencji i pojechałem do Piper. Zastanawiając się w zasadzie co ja do cholery robię. Może ta dziewczyna jest już zajęta, a nawet jeśli nie to przecież nie musi chcieć umówić się ze mną na kawę.
Rozdział 21

- Beth tak mi przykro. Naprawdę nie wiedziałam, że twój Nigel i mój oprawca to ten sam facet dopóki Jack nie pokazał mi zdjęcia które znalazł.
- daj spokój, zawsze trafiam na popaprańców. Pamiętasz tego Ronalda.
- pamietam ale on nie był popaprany.
- był. Kto normalny wącha czyjeś brudne skarpetki i jeszcze się w nie spuszcza.
- no tak. Ale to taki fetysz.
- fetyszem może być połykanie spermy albo gryzienie ale nie spuszczanie się w brudne skarpety swojej dziewczyny. Ale ten policjant jest całkiem całkiem Pip.
- oj proszę cię. Jack, matteo sama nie wiem który mi się bardziej podoba. A nie mogę być z dwoma na raz.
- a dlaczego nie. Z jednym możesz się pieprzyć a z drugim chodzić na randki.
- to nie w moim stylu.
- w tam. Idę się położyć. Jestem wykończona.
Beth poszła a ja zastanawiałam się co dalej ze sobą zrobić. Podoba mi się matteo jest boski... ale Jack też jest niczego sobie. Tylko, że Pan mundurowy nie chce się ze mną umówić a matteo patrzył na mnie jakby chciał mnie zjeść. Moje rozmyślania przerywa pukanie do drzwi. Idę, otwieram i moim oczom ukazuje się Pan policjant we własnej osobie. Moje myśli chyba go ściągnęły.
- witam czy już coś wiadomo?
- tak to on. Ale dla dobra śledztwa nie mogę ujawniać niczego.
- rozumiem.
- może ze chciałabyś umówić się ze mną na kawę Piper. Teraz gdy zakończyłem twoją sprawę już mogę, a nie ukrywam, że cholernie bym chciał cię zaprosić na kawę i może obiad.
- ach... oczywiście. Chętnie. Randka?
- można to tak nazwać.
- ok
- w takim razie zadzwonie do ciebie.
- będę czekać.
Zamknęłam drzwi. No tego to się nie spodziewałam na pewno. Od razu wbiegłam do pokoju Beth i Krzyknęłam jej prosto w ucho.
- Beth Beth policjant chc się ze mną umówić na randkę. Beth słyszysz
- tak wariatko słyszę. Powodzenia a teraz daj mi spać.
Wybiegłam z pokoju i udałam się do swojego. Muszę się ogarnąć, wieczorem idę do pracy, znów zobaczę matteo. Nie mogę się doczekać i randki z Jackiem i palącego wzroku matteo. Jestem wariatką. Nie powinnam się tak cieszyć,  nigdy nie zrobiłam nic niewłaściwego. Sam seks z nowo poznanym facetem już był szczytem moich możliwości. A teraz chce mnie aż dwóch przystojniaków i nie moje serce i mózg mają problem z wyborem właściwej opcji.
Wieczorem ubieram się, maluje i wychodzę do pracy. Czuje się seksowna, ubrałam najlepszą bielizne jaką miałam. Dla matteo. Chce żeby wielbił moje ciało, żeby nie mógł oderwać ode mnie swoich oczu. Żeby mnie pożądał tak jak ja pragnę jego. Docieram do pracy na czas, zakładam fartuszek i zabieram się do pracy którą zleciła mi Inez. Jestem tak pochłonięta zadaniami które wykonuję, że nie zauważam jak do składziku na brudną pościel wkrada się matteo, dopiero kiedy jest za mną i czuję jego zapach odwracam się zaskoczona.
- co ty tu robisz matteo. ?
- cicho bądź bo ktoś nas usłyszy.
- ale...
Zanim jestem w stanie wypowiedzieć coś wiecej matteo zamyka moje usta w pocałunku. Jestem kłębkiem nerwów, chce tego ale nie w pracy jednak nie mam czasu pomyśleć dłużej bo matteo rozpina mi fartuszek, a gdy jego oczom ukazuje się moja figlarna bielizna głośno wciąga powietrze.
- pięknie...
Rozpina rozporek w swoich dżinsach i wyjmuje pokaźnych rozmiarów fiuta jestem wniebowzięta. Uwielbiam czuć się nim wypełniona do końca. Odwraca mnie do siebie tyłem i każe mi wypiąć tylek mocno w jego stronę. Zakrywa mi usta dłonią i wbija się we mnie ostro. Jestem gorąca a moja cipka rozpływa się pod wpływem ostrego rżniecia. Mój orgazm wypełnia mnie i opadam na podłogę. Nie jestem w stanie ustać. Matteo pieprzy mnie niestrudzenie na podłodze a potem dochodzi ze zwierzecym rykiem. Jego nasienie spływa mi po nogach. Zapina rozporek i po prostu wychodzi. A ja leżę jeszcze chwilę niezdolna do najmniejszego ruchu. Później doprowadzam się do porządku, poprawiam zmierzwione włosy I wychodzę ze składzika. Nawet jeśli ktoś nas usłyszał to mam to w dupie.

my new cityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz