rozdział 21

324 16 0
                                    

Miesiąc później...

Miesiąc później nie miałam pracy w hotelu ani w kawiarni. Złamałam nos temu kutasowi a on się zemścił na mnie w najgorszy możliwy sposób. Po prostu zadzwonił do szefa kawiarni i powiedział mu, że był ostatnio w kawiarni i Piper Wilde była dla niego bardzo nie miła do tego wylała na niego gorącą kawę. Oczywiście uwierzył mu tak i ja uwierzyłam w jego dobroć. Zwolnił mnie od razu dziwiąc się, że tak potraktowałam gościa. Szczerze mam to gdzieś. Leżę od tygodnia w łóżku chyba mam jakąś depresję bo nie chce mi się wstawać. Nie mam ochoty ani jeść ani się ubierać. Beth pilnuje mnie, mówi, że tak przecież nie można. Ale jak widać można. Cieszę się jej szczęściem, ona i Jack naprawdę do siebie pasują a moja przyjaciółka w końcu znalazła porządnego faceta. Czasem pisze ze mną Harry mój seksowny sąsiad, nauczyciel. Naprawdę jest w porządku, nie nagabuje mnie, nie nachodzi. Wie, że przechodzę trudny okres. Kiedy to się tak popieprzyło. Sama nie wiem. Dziś Beth idzie do Jacka na noc więc zostaje sama w domu. Co będę robić? Leżeć I oglądać głupie seriale o miłości.
- na pewno mogę iść? Poradzisz sobie.
- nie jestem dzieckiem Beth. Zostawałam już sama na noc odkąd Skończyłam piętnaście lat
- wiem ale martwię się o ciebie. Jak to się poplątało.
- no spierdoliło się po całości. Ale się naprawi. Szukam pracy, wysłałam kilka cv jestem pewna, że prędzej czy później coś znajdę ale raczej później.
- nie przejmuj się kasą damy radę. Wyjdź w końcu do ludzi. Śmierdzisz wymyj się.
- dzięki na ciebie zawsze można polegać.   - No raczej. A teraz uciekam.
No i poszła się bawić ze swoim facetem. A ja wzięłam popcorn, butelkę wina i usiadłam przed telewizorem. Ale nim się porządnie rozsiadłam ktoś zapukał do drzwi więc wstałam niechętnie i poczłapałam na bosaka by otworzyć. Zanim to zrobiłam spojrzałam przez wizjer żeby nie okazało się, że matteo mnie odnalazł ale to był Harry. Więc otworzyłam.
- cześć Piper
- cześć. Co chciałeś? Pożyczyć trochę cukru?
- e nie. Cukier to śmierć. Przyszedłem bo Beth twoja przyjaciółka swoją drogą to wariatka zapukała do mnie i powiedziała, że siedzisz sama i czy nie chciałbym Ci potowarzyszyć a, że nie mam nic do roboty to wpadłem. Mogę wejść?
- jasne czemu nie. Jest film romantyczny i tanie wino z sieciówki.
- super. Uwielbiam sikacze. I filmy romantyczne.
- nie prawda. Na pewno nie.
- pewnie, że nie ale poświęcę się dla dobra ogółu.
Usiadł a ja patrzyłam się na niego, czuł się jak u siebie w domu. Był taki rozluźniony jak on to robi. Usiadłam po drugiej stronie kanapy, było inaczej, trochę się stresowałam.
- przepraszam wyglądam koszmarnie.
- to nic rozumiem, że miałaś ciężki czas.
- powinnam się wykąpać na pewno śmierdzę.
- nie zaprzecze.
- hej to nie było miłe.
- no dobra śmierdzisz ale to nic. Nie będę cię wąchał i cicho film się zaczyna.
Siedzieliśmy, jedliśmy popcorn, piliśmy już trzecią butelkę wina i cieszyliśmy się rozmową a film już dawno się skończył. W końcu i wino sie skończyło a ja byłam pijana i zaczęłam całować mojego sąsiada a on się nie bronił wręcz przeciwnie, oddawał mi pocałunki zachłannie jakbyśmy oboje byli spragnieni wody. Wylądowaliśmy w moim łóżku, nawet nie wiem w jaki sposób.
Rano obudziłam się z okropnym kacem, ból głowy rozrywał mi mózg. Przesadziłam z winem, przewróciłam się na drugi bok i spojrzałam na mężczyznę który leżał obok. Harry... Harry. No tak wpadł do mnie na film, oglądaliśmy i piliśmy wino a potem... Nie wiele pamiętam z tego co się  wydarzyło. Leżałam przez chwilę dopóki mój pęcherz nie dał o sobie znać, musiałam wstać i go opróżnić. Byłam naga a nie chcąc świecić gołym tyłkiem założyłam na siebie koszulkę mężczyzny. Myjąc zęby próbowałam przypomnieć sobie jakieś szczegóły z nocy ale w głowie miałam totalną pustkę. Musiałam się napić mocnej kawy żeby stanąć na nogi, wyszłam z łazienki I poszłam do kuchni, nalalam wody do czajnika i czekałam aż woda się zagotuje. Zalałam kawę I wróciłam z dwoma kubkami parującej kawy do pokoju gdzie wciąż w takiej samej pozycji w której go zostawiłam leżał smacznie śpiąc moj sąsiad.
Postawiłam kawę na stoliku nocnym i czekałam aż się obudzi. Trwało to ponad godzinę ale w końcu mój śpiący książę się zbudził z uśmiechem na ustach. Dołeczki w jego policzkach były urocze.
- dzień dobry śpiący królewiczu.
- hej.
- powiedz, że głową boli cię tak samo mocno jak mnie.
- przykro mi, że cię zmartwię ale nie. Wypiłem mniej ale nawet gdybym wypił bardziej od ciebie to i tak nigdy nie mam kaca.
- to niesprawiedliwe.
- w życiu nie ma sprawiedliwości. Gdzie moja kawa kobieto?
- na stoliku. Masz dobry humor od rana
- wyspałem się.
- pamiętasz coś no wiesz? Byłam naga i...
- owszem przespaliśmy się, ale ja też byłem pijany. I oboje tęgi chcieliśmy.
- wiem po prostu nie wiele pamiętam z wczorajszej nocy.
- więc Piper trzeba to powtórzyć.
- tak zdecydowanie.
Powtórzyliśmy to jeszcze pięć razy... z matteo było cudownie myślałam, że to był najlepszy seks w życiu ale z harrym w końcu poczułam prawdziwą bliskość i teraz już wiem, że tu nie o sam seks chodzi ale o połączenie dusz, bliskość dwojga ludzi którzy rozumieją się bez słów, o coś więcej... pierwszy raz poczułam, że jestem ważna dla kogoś, ktoś dbał żebym było mi dobrze. Harry jest prawdziwym mistrzem w doprowadzaniu kobiety na szczyt. Matteo przy nim to dziecko we mgle. Nie wiem jak mogłam myśleć, że jest najlepszy w tych sprawach. On tylko się pieprzył, z harrym kochałam się delikatnie, czułe a nawet jeśli robiliśmy to ostro to i tak czułam się najważniejsza.
...
Minął tydzień od kiedy spałam z harrym i nasz związek kwitł. Czułam się przy nim wyjątkowa, zawsze miał dla mnie czas a jeśli go nie miał to rozmawialiśmy przez telefon. Zakochałam się po uszy, choć myślałam, że kocham Matteo to nie była prawda to było coś innego. Może pragnienie ale na pewno nie miłość. Chciałam być blisko niego i przy nim byłam bezpieczna. Jestem szczęśliwa I emanuje tą radością na wszystkich otaczających mnie ludzi. Beth za to chce się przeprowadzić nie długo do Jacka. Nie wiem czy to dobry pomysł przecież ledwo go zna, mają czas na podejmowanie tak radykalnych kroków ale jej szczęście jest dla mnie najważniejsze i jeśli chce to będę ją wspierać. Wysłałam mnóstwo cv do różnych kawiarni ale na razie nikt się nie odezwał, bałam się choć nie mówiłam tego na głos, że to wina Matteo. Ten człowiek ma dojścia wszędzie i jeśli chciałby to na pewno nie znalazłabym pracy nigdzie w całym mieście. Mam jednak nadzieję, że odpuścił sobie mnie i złamanie mi życia ja mu go przecież nie zniszczyłam. Pewnie już wyjechał tam skąd przybył i dalej rżnie wszystko co popadnie, łamiąc serce i duszę następnej kobiecie. Czasem myślę, że jego pojawienie się w moim marnym życiu miało mnie czegoś nauczyć.

my new cityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz