rozdział 23

295 11 0
                                    

Po miesiącu mogę śmiało powiedzieć, że jestem w związku z Harrym i jest fantastycznie. Beth chciała pójść dziś wieczorem do klubu, ale za bardzo mi się nie chce jednak zgodziłam się kiedy zaczęła mnie wręcz błagać. Czuję, że moja przyjaciółka kombinuje coś i nie wiem czy mi się to podoba. Ubieram się pod jej bacznym spojrzeniem i patrzę na nią kątem oka.
- oj Piper załóż te różową z cekinami jest bajeczna. Kupiłam ją specjalnie dla ciebie.
- miło, że o mnie pomyślałaś ale wiesz jak nienawidzę różowego koloru, jest cukierkowy, dziecięcy. Nie dla mnie.
- marudzisz, proszę zrób mi te przyjemność. Pamiętasz jak w ósmej klasie chciałaś żebym ubrała kostium krokodyla które tak uwielbiasz, zgodziłam się bez wahania bo cię kocham.
- no, no dobra.
Mówię nie pewnie, faktycznie Beth na hallowen organizowane w szkole ubrała ten kostium, wyglądała przezabawnie. Nie mogła w nim chodzić a jak się potknęła i przewróciła wszyscy robili jej zdjęcia które wylądowały na Facebooku. Do dziś gdzieś krążą po sieci. Dlatego chcąc zrobić jej przyjemność zakładam te przeobrzydliwą kiecke w której wyglądam jak lalka barbie. I tak też się czuje. Nie pasuje do mnie ten styk, jest za krótka i ma za głęboki dekolt. Kiedy to wybierała musiała być nieźle pijana albo ślepa. Wiem, że zrobiła to specjalnie na pewno, przecież wie jak mocno nie lubię koloru różowego czy czerwonego. Wychodzimy o wpół do dwudziestej. Klub mieścił się canon park i był to jakiś nowy obiekt który moja koleżanka chciała dogłębnie sprawdzić oczywiście z Jackiem, ze mną i z harrym. Taka randka w parach. Wsiedliśmy do samochodu Jacka jako, że ma jutro dyżur nie będzie mógł się z nami napić wiec dziś jest naszym szoferem. Harry nie często bywa w klubach więc ucieszył się, że może się rozerwać. I tak o to jesteśmy pod klubem pod rękę z naszymi mężczyznami a przed nami długa kolejka oczekujących na wejście. Mina mi zrzedła, nie spodziewałam się, że będę musiała stać w kolejce na pietnastocentymetrowych szpilkach.
- Beth, chciałaś przyjść to teraz wymyśl coś żeby nas wpuścili poza kolejnością, nie będę tu stała.
- ale co mam wymyślić?
- nie wiem idź zagadaj. Masz do tego talent.
- dobra już dobra.
Beth poszła kręcąc i necąc tyłkiem, miałam nadzieję, że to poskutkuje. Nie chcę tu stać, ta kolejka jest conajmniej na kilka godzin. Zanim wejdziemy to już będziemy musieli wychodzić. Widziałam, że gestykulując, śmiejąc się i rozmawiając jest w stanie wydębić każdą niemożliwą rzecz o którą ja musiałabym się bić.
- I co? Proszę powiedz, że coś wskurałaś i nie będę musiała stać w tej pieprzonej kolejce.
- przykro mi Piper ale nic z tego.
- jak to?
- facet jest gejem. Czaisz pieprzonym gejem, woli chłopców.
- dobra. To który z was pójdzie tam i się do niego pouśmiecha lubieżnie.?
- nie wiem jak Jack ale ja odpadam.
- ja też... poczekamy. Naucz się cierpliwości.
- żartujecie ta kolejka ciągnie się w nieskończoność
- nie przesadzaj, aż tak długa nie jest. Ledwo za róg tamtego budynku ale my stoimy po środku. Tamci mają gorzej są na szarym końcu.
- uuuu...
Wkurzona tupałam nogą. Oni sobie żartują ze mnie. Czekałam aż będę mogła wejść do środka i napić się mocnego drinka albo najlepiej kilku. To niepojęte żeby stać tak długo. Ten bramkarz chyba wpuszcza ludzi jak ślimak bo nadal widzę te samą kobietę która stoi koło niego. Zaraz do niego pójdę i mu coś powiem. Już miałam iść gdy zobaczyłam osobę której miałam nadzieję, już nigdy nie spotkać. Matteo pieprzony Calvini. Dupek we własnej osobie. Spojrzał się na całą kolejkę ludzi, uśmiechnął się i wszedł sobie do środka od tak.
- widziałaś Beth
- co?
- tego gościa który wszedł
- no i co z nim?
- to Matteo
- ten Matteo?
- no ten a znam innego.
- matko i córko faktycznie jest przystojny. Nie tak jak Jack i Harry ale emanuje władzą i siłą. Może zawrócić lasce w głowie. Wiesz co Piper?
- co?
- zabawmy się nim.
- jak?
- nie wiem ale skoro tu jest i my tu jesteśmy to pokażmy dupkowi gdzie jego miejsce
- nie. To zły pomysł. Będzie gorzej już i tak nie mogę znaleźć nigdzie pracy. Pewnie to jego wina.
- no właśnie to tym bardziej powinnyśmy coś z tym zrobić.
- a Jack i Harry?
- a co z nimi?
- dowiedzą się?
- e tam zostaw to mnie. Ty nic nie będziesz musiała robić. Mam plan.
Boję się planów Beth. Zawsze przychodzą jej do głowy dziwne rzeczy, niepokojące. Nie chcę mieć poważniejszych problemów niż mam.
Po czterech godzinach w końcu docieramy na początek kolejki, jestem wniebowzięta w końcu będę mogła usiąść i zdjąć te cholerne obcasy. Nie wiem co mnie podkusiło żeby zakładać nowe buty, cisną i są niewygodne. Każda z nas wie jak to jest kiedy stoi się długo w szpilkach, nogi błagają o pomoc. Kiedy w końcu wchodzę do klubu, oddycham z ulgą, mogę zająć miejsce w loży i wypić martini z sokiem owocowym. Moja przyjaciółka zniknęła w tłumie, na początku tańczyła z Jackiem ale potem on przyszedł a jej nie było, jeśli wdraża właśnie swój plan to nie wiem czy mi się podoba. Może stać jej się krzywda. Matteo jest nieprzewidywalny, na początku to fajny facet ale swoje prawdziwe oblicze pokazuje kiedy coś nie idzie po jego myśli. Żeby nie było z tego kłopotów.

my new cityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz