#2 • Zdradziecki Kraj

119 12 0
                                    

Podeszłam do dużych drewnianych drzwi. Wzięłam głęboki oddech i je otworzyłam. W środku pomieszczenia znajdował się stół przy którym znajdowali się wszyscy członkowie rady. Na dodatek siedział przy stole Niragi, który wbijał we mnie wzrok. Świetnie kurwa lepiej być nie mogło. Chishiya gdy mnie zobaczył podniósł swoją dłoń i pomachał w moją stronę, na co mu odmachałam.

Jeśli chodzi o poprzednią grę może chcieli tylko mnie sprawdzić? W końcu Aguni również uczestniczył w tamtej grze. Kapelusznik dostrzegając mnie wstał z swojego miejsca unosząc dłonie do góry. Każdy skierował swój wzrok na mnie, mężczyzna uśmiechną się w moją stronę.

– Jest i Misaki! Tak sądziłem, że się zjawisz. Wszystko dobrze po ostatniej grze? – zapytał mężczyzna,

– Tak, w jak najlepszym porządku – odparłam, opierając się o jedną z ścian pomieszczenia.

– Wspaniale, w końcu będziemy w odpowiednim składzie, Misaki dołączy do nas – powiedział Kapelusznik, a ja przytaknęłam głową.

– Będziemy ufać pierwszej lepszej dziewczynie, która zjawiła się nagle? Nie ufałbym jej. – powiedział Niragi, na co parsknęłam śmiechem.

– Tu nikt sobie nie ufa w stu procentach – Odparłam patrząc na chłopaka, który uśmiechał się do mnie w dziwny sposób.

– Najlepszy skład, najlepszych graczy i ty powinnaś z nami tu być – stwierdził Kapelusznik i posłał mi swój uśmiech,

Nie mogłam się dopasować do tego miejsca. Wszyscy byli tutaj obcy. Musiałam działać w pojedynkę, lub znaleźć sojusznika, któremu mogłabym zaufać. Z jednej strony Chishiya miał racje, nie wygram największej bitwy w samemu, ale z drugiej to nikt nie jest warty mojego zaufania. Po prostu czas się wpasować w tłum. Po spotkaniu wróciłam do mojego pokoju, by zmienić opatrunek. Rana znajdowała się na środku mojego brzucha, wyglądała już lepiej. Założyłam na siebie swoją czarną bluzę i wyszłam z pokoju. Obserwowałam to miejsce, ludzi i ich zachowania. Ludzie czuli tu wolność i swobodę. Cieszyli się swoim życiem, przed kolejnymi grami w których ich dalszy los był zagrożony. Czy znajduję się tu osoba której mogłabym zaufać?

Przeszłam wszystkie korytarze i zajrzałam w każdy kąt tego miejsca. Na samym dole znajdowała się impreza, głośna muzyka i mnóstwo ludzi. Wyżej na dachu nikt się nie kręcił.
Idąc przez kolejny korytarz, zobaczyłam drzwi. Pomyślałam, że prowadzą one do piwnicy.

Pociągnęłam za metalową klamkę, a drzwi okazały się otwarte. Otworzyłam je, a moim oczom ukazały się schody na sam dół. Zobaczyłam białe światło i kolejne drzwi. Weszłam na sam dół po schodach rozglądając się po pomieszczeniu. Podeszłam do kolejnych drzwi i je otworzyłam. Moim oczom okazała się kobieta, stojąca przed stołem na którym leżało martwe ciało.

– O mój boże.– Szepnęłam, a kobieta niemalże podskoczyła, gdy mnie zobaczyła. Odłożyła nóż który trzymała w ręku, a ciało przykryła materiałem.

– Nie powinnaś tu wchodzić. – Odparła w moją stronę spokojnym głosem.

– Co to za miejsce? – Zapytałam rozglądając się po pomieszczeniu. Pokój wyglądał jak sala szpitalna. Było tu chłodno, pewnie przetrzymywano tu zmarłe ciała, ale dlaczego?

– Widzisz tego mężczyznę? Został postrzelony tym nabojem. – Odparła i podniosła małą złotą kulę do ręki.
– W jego krwi znajdowała się trująca fioletowa substancja, jego ciało jest zatrute. Ktoś musiał go zatruć, a potem zabić. – Powiedziała, a ja rozszerzyłam oczy. Podeszłam bliżej stołu i dostrzegłam wycięty kawałek skóry leżący obok. Kobieta miała rację, był fioletowy.

Between Life And Death 🃏 || Chishiya ShuntaroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz