-Więc tak. Wasze obowiązki ustalimy po kolacji, która zrobimy o 6. Potrzebuje tylko z 7 osób, które potrafią wyczarować coś z niczego w kuchni. Rose ty idziesz na pewno- przyjaciółką uśmiechnęła się nieśmiało i podeszła do mnie.- Jeszcze 6. Tak właśnie będą wyglądały wasze obowiązki. Jedni będą gotować, drudzy odpowiadają za czystość i tak dalej. To co? Kto jeszcze gotuję?- podeszło do mnie jeszcze 8 osób. Im więcej tym lepiej, prawda?- Okej. Idźcie za Rose do kuchni. Powinny być tam już worki z żywnością którą zdobyliśmy. Jest 170 osób... Poradzicie sobie?
-Kto jak nie my?- powiedziała z uśmiechem Louisa, dziewczyna z 6 klasy.Podeszły do nas jeszcze 3 osoby z chęcią pomocy. Dziewczyny oraz jeden z 5 Harrych poszli do kuchni a ja zostałam z dzieciakami. Okej 12 osób ma już swoje zadanie. Jeszcze 158. Zapowiada się ciekawa godzina.
-Dobra. Kucharzy mamy. Teraz tak, osoby które były za mną na wyprawie po potrzebne materiały, mają miano... Poszukiwaczy?- popatrzyłam niepewnym wzrokiem na grupkę- Naszym zadaniem będzie zbieranie przedmiotów oraz dbanie o bezpieczeństwo innych. Wiecie o co chodzi- kolejne 16 osób. Zebrałam kolejne grupy: nauczyciele, osoby dbające o czystość, opiekuni do dzieci, radiowych czyli osoby które będą szukać innych ludzi poprzez radio, takich jakby lekarzy, osoby które będą zajmować się produkcją jedzenia poprzez ogrody warzywniki itd. i osoby zajmujące się zwierzętami. Reszta ma tak jakby wolne. Mają tylko pomagać w razie potrzeby innym grupą.
Gdy każdy miał przydzielone zadanie, na halę weszła Rose z wiadomością, że kolacja jest gotowa.Przeszliśmy na stołówkę. Na szczęście mamy wielką stołówkę. Każdy się zmieścił. Dziewczyny się wykazały. Poszłam do kuchni żeby pomóc roznosić jedzenie. Na każdy stolik liczący 10 osób, postawiłam szklanki i kubki oraz dzbanek z trochę rozwodnioną herbatą. Ale co się dziwić? Dużo tego nie mamy a jest nas 170. Wszyscy dostali porcje jajecznicy, kromkę chleba z masłem oraz pół bekonu. Jak na nasze warunki, to co zrobiły dziewczyny to luksus. Myślę ciągle o tych dzieciach, które nie mają jedzenia. Nie mają picia, koca, bezpiecznego miejsca. Usiadłam do dwóch połączonych stołów w których siedzieli "wojownicy". Rozmawiali o budynkach do których warto wyruszyć.
Postanowiłam podzielić się z nimi pomysłem o walkie talkie.
-Myśle, że powinniśmy pójść do galerii po..- nie dokończyłam, ponieważ "najpiękniejsza laska" przerwała mi.
-Dobry pomysł! Moglibyśmy zabrać ciuszki i kosmetyki- powiedziała przytulając się do Silas'a.
-Po pierwsze- zaczęłam.- nie ładnie jest wchodzić komuś w zdanie- uśmiechnęłam się lekko.- Po drugie myślała o walkie talkie żeby móc się porozumiewać z innymi na odległość. Po trzecie jest pierdolona apokalipsa czy jak to gówno nazwać, a ty myślisz o kosmetykach?
-Tobie by się przydało- powiedziała uśmiechając się na co wstałam zdenerwowana.
-Pierdol się. Wogóle kto cię tu zapraszał?- rzuciłam sztućce na stół i wyszłam ze stołówki. Ta suka potrafi mnie wkurwić. Za mną wyszła Ophelia z Rose.- Idźcie jeść dziewczyny. Ja..pójdę coś załatwić.
-Giséle- zaczęła Rose a Ophelia się do mnie przytuliła.- Nie przejmuj się tą..- spojrzała na moją siostre.- ...osobą. Wcześniej czy później wykituje- Zaśmiałam się, choć wiem że nie powinnam.
-Dobra. Idźcie jeść, ja nie jestem głodna. A moja porcja nie została nawet ruszona. Dajcie ją komuś kto tego potrzebuje.Rose pokiwała głową i wzięła Ophelie na stołówkę. Przyjaciółka traktuje Ophelie jak siostrę. W sumie z wzajemnością. Tak samo jak ja. Przeszłam na salę i położyłam się na materac. Popatrzyłam na sufit. Eh jak dobrze że mamy stare kuchenki w szkole. Inaczej nie udało by się dziewczynom czego kolwiek ugotować. Nie leżałam długo. Po jakiś 10 minutach ktoś położył się obok mnie. Spojrzałam w bok. Leżał tam Silas.
-Nie słuchaj jej- powiedział i obrócił twarz w moją stronę.- Moim skromnym zdaniem, nie potrzebujesz ani kosmetyków ani sukienek ani niczego takiego.
-Dziękuje- powiedziałam. Silas spojrzał mi prosto w oczy.
-Jesteś piękna, wiesz?
-Serio tak myślisz? Czy nie chcesz po prostu dostać w pysk?Silas uśmiechnął się a gdy na salę zaczęły przychodzić dzieci, podniósł się i usiadł na swój materac. Szczerze? Cieszę się że leży na materacu obok mnie... Kurwa. Co ja gadam? Pierdolnij się w ten głupi łeb Giselé. Usiadłam na materacu. Rose podeszła do mnie z Ophelią.
-Giselé, zrobiliśmy listę potrzebnych nam przyborów kuchennych oraz żywności. Mamy też jadłospis na ten tydzień z żywności którą mamy oraz na kolejny na który potrzebne nam są te rzeczy- wskazała na kartkę.
-Oczywiście. Dziękuję wam.
-Nie ma za co- powiedziała Rose i cmoknęła mnie w czoło.
Uśmiechnęłam się do niej i spojrzałam na listę. Ophelia pobiegła do koleżanek więc na spokojnie mogłam przejrzeć kartkę. Nie jest tego dużo. Wszystko dam radę załatwić. Za 10 minut będzie 19. Widać że wszyscy są zmęczeni.
Wstałam i wyszłam na środek.
-Dwie sprawy. Pierwsza, jeśli ktoś potrzebuje latarki na noc, wszystkie są położone na ławce przy drzwiach na halę. Druga sprawa jest do poszukiwaczy- co za głupia nazwa.- Będziemy trzymać warte, po dwie osoby. Pierwsza od 22 do 3 i druga od 3 do 8- zauważyłam że nasza ukochana Amber z grupy Lily, złapała Silas'a z nadzieją, że będzie mogła spędzić z nim te 5 godzin. To się kurwa zdziwi.- Dziś, na pierwszą warte stawiam Lily oraz Harry'ego a na drugą mnie i Silas'a- Hah, fajnie spojrzeć na podkurwioną Amber.Silas uśmiechnął się i przybrał taki wyraz twarzy, jakby spodziewał się, że wezmę go ze sobą. Zastanawiam się, dlaczego to w sumie zrobiłam. Tylko dlatego, żeby zdenerwować dziewczynę czy dlatego, że nie chce, żeby była sam na sam z przewodniczącym. Muszę przestać się tak nim interesować. Jeszcze ktoś pomyśli, że go lu.. lu.. lubię. Nawet nie mogę o tym pomyśleć. Nie po tym co mi zrobił. Chociaż? Może powinnam z nim o tym pogadać? Zastanowię się. Teraz pójdę spać. Chce wyspać się przed swoją "wymarzoną" wartą. Położyłam się i przytuliłam w pół śpiąca siostrzyczkę.
***
Przebudziłam się. Leżałam jeszcze jakiś czas lecz nie mogę zasnąć. Dzięki zegarkowi wiem, że jest po 1. Popatrzyłam na boki. Silas chyba śpi. Jest taki uroczy kiedy nie gada i nie robi tych swoich słodkich, dla niego, min. Światło księżyca rozświetla całą salę. Dokładnie widzę wszystkich dzieciaków, uczęszczających do mojej szkoły. Jeszcze trochę i zaczynam warte. Powinnam się jeszcze położyć, ale ten słodki senny uśmiech chłopaka, nie pozwala mi zmrużyć oka. Po jakimś czasie podchodzi do mnie Lily.
-Pobudka- powiedziała cicho.
-Nie śpię- opowiedziałam takim samym szeptem jak Lil. Lily to dziewczyna z mojej klasy. Jesteśmy bardzo dobrymi koleżankami choć kiedyś się przyjaźniliśmy. Ona znalazła nowe przyjaciółki tak samo jak ja, ale zawsze się lubiliśmy i nie miałyśmy do siebie żadnych problemów.
Wstałam i poszturchałam Silas'a po ramieniu.
-Wstawaj głąbie.
-Głąbie? Myślałem, że nazwiesz mnie gorzej- zaśmiał się Silas. Ja tylko uśmiechnęłam się lekko. Chwyciłam go za rękę i zaciągnęłam na wyznaczone miejsce. Usiedliśmy na ławce i patrzyliśmy na oświetlone przez księżyc twarze.Silas spojrzał się na mnie z uśmiechem.
-Co się szczerzysz?- popatrzyłam na niego.
-Nic, zastanawiam się, dlaczego ci tak na mnie zależy- no nie, znowu ta sama gadka. Tak jak kiedyś.
-Nie zależy.
-To dlaczego nie pozwoliłaś mi siedzieć z Amber?
-Bo..
-Bo?
-Spadaj- Silas zaśmiał się cicho. Myślał, że zagram w jego gre? Nie ma takiej mowy. Chciałabym z nim pogadać, ale za bardzo boli. Mogę spytać się dlaczego, ale raczej nie uzyskamy odpowiedzi.
-Wiesz- zaczął chłopak.- Myślę, że powinniśmy pogadać- otworzyłam szeroko oczy. Czy on, naprawdę to zaproponował? Naprawdę chce ze mną..pogadać?
-Ja..-co mam powiedizieć? Serce zaraz wyskoczy mi z piersi.- Nie wiem czy chce- kurwa serio to powiedziałam? JASNE KURWA ŻE CHCE.
-Okej- powiedział cicho.
-Znaczy..ja..chce z tobą pogadać, ale nie teraz.
-W porządku, rozumiem. Powiedz jak będziesz gotowa- powiedział, po czym wstał i przeszedł się po sali. Też powinnam. Wstałam i..usiadłam. Niech sam to zrobi. Śledziłam wzrokiem jego kroki. Teraz zmęczenie odeszło w niepamięć. Serce trochę się uspokoiło, lecz ciągle przetwarzam w myślach naszą rozmowę. Mogłam powiedzieć co innego, ale co by wtedy było? Czy powiedział by ,,przepraszam",czy może liczyłby, że ja to powiem?*****************************************
1331 słów 😘
CZYTASZ
Youngers World
Mystery / ThrillerZastanawia mnie tylko jedno. Czy oni wszyscy na to zasłużyli? Zniknęli, każdy dorosły. Co do jednego. A najgorsze jest to, że zostawili po sobie tylko wspomnienia... Czy zrobili to świadomie? Czy wiedzieli? Zagadki, tajemnice, emocje i przygody. Za...