Rozdział 9

0 0 0
                                    

Gdy otworzyłam oczy, poczułam skórcz w żołądku. Burczało mi w brzuchu niemiłosiernie. Zdziwiłam się, że nie obudziłam tym jeszcze Silas'a który leżał tuż obok mnie. Trzymałam go za rękę tak mocno, że aż odbiły mu się moje paznokcie. Poluźniłam nieco uścisk.
Położyłam drugą dłoń na jego policzku. Jest taki ciepły. Usiadłam pomału, próbując nie obudzić Silas'a.
Spojrzałam na zegar który wisiał nad drzwiami. 4:20. Pomału zeszłam z łóżka,  trzymając się jego boku. Zakręciło mi się w głowie. Tak długo leżałam, że aż trudno mi się znowu poruszać.
Powoli ruszyłam w stronę korytarza.
Muszę iść się umyć. Śmierdzę.

Gdy wyszłam z pokoju, ruszyłam w stronę łazienki. Nie przeszłam daleko. Po kilku krokach znów zakręciło mi się w głowie. Uderzyłam plecami o ścianę i zsunęłam się na podłogę. Oddech znów miałam płytki a oczy zaszkliły mi się od bólu. Tylko nie płacz, powtarzałam w głowie, bądź silna. Wzięłam pierwszy głęboki oddech, potem drugi i powoli wstałam opierając się o ścianę.
Usłyszałam jak drzwi zaczęły się otwierać a krótkie kroki, nie wiedziałam kogo, podążały w moja stronę.
Szłam dalej nie zważając na kroki, lecz znów nie zaszłam za daleko.

Gdy kroki nagle ucichły, odwróciłam się aby spojrzeć czy nikogo za mną nie ma.
W ciemnościach panujących na korytarzu, nie zauważyłam nic. Naprawdę bardzo dziwne debilu, że nie widzisz nic bez światła, w środku nocy na korytarzu bez okien. Mądre.
Ruszyłam do przodu gdy nagle ktoś zawołał moje imię.
-To ty jesteś Geséle?
Odwróciłam się gwałtownie przy czym znów zakręciło mi się w głowie. Znów nic nie zauważyłam. Głos który zadał mi pytanie nie brzmiał znajomo. Był strasznie obcy, melodyjny i przestraszony.
-Tak..to ja. A ty? Nie widzę cię.

Usłyszałam cichy śmiech. Strasznie piękny i na swój sposób uroczy. Nagle ktoś złapał mnie za rękę. Zadrżałam.
-Nie bój się. Zaraz mnie zobaczysz.- osoba z pięknym głosem poprowadziła mnie powoli przed siebie. Szłyśmy korytarzem gdy zobaczyłam światełko.
Latarkę, położoną tak, że oświetlała sufit. Nieznajoma puściła moją rękę i podbiegła do latarki. Odwróciła się w moją stronę z rozświetloną twarzą.
Dziewczynka była taka jak jej głos.
Śliczna, radosna i tajemnicza. Miała długie jasne włosy. Podchodzące pod blond lecz trochę jaśniejsze. Jej wielkie szare oczy hipnotyzowały mnie a lekki uśmiech na twarzyczce dziewczynki dopełniał jej śliczny obraz.
-Jestem Olimpia.- Powiedziała po czym podeszła się do mnie przytulić. Zamurowało mnie. Osoba która mnie nie zna, właśnie przytula się do mojego boku. Zupełnie jak robiła to Ophelia.

Pogłaskałam ją czule po włosach.
-Przepraszam- powiedziała po chwili.- Tak bardzo cię przepraszam.
-Co? Za co mnie przepraszasz?
-To moja wina. Gdybyś nie biegła wtedy do mnie...- dziewczynka zaczęła szlochać. Słone łzy spływały jej po policzkach i lądowały na moich dłoniach, by w końcu moc spłynąć na podłogę.
-Cii. Nie masz co płakać. To nie twoja wina. Nie masz co płakać.- powiedziałam, po czym położyłam jej dłoń na policzku. Kciukiem starałam jej łzę z pod oka i rzęsę z policzka.- Wszytsko jest w porządku. Widzisz? Jestem tu i nic się nie dzieje. To nie twoja wina, pamiętaj. To ja jestem taką fajtłapą- Zaśmiałam się cicho.
Olimpia spojrzała mi prosto w oczy. Przymróżyła powieki, po czym wybuchnęła stłumionym śmiechem.

Znów pogładziłam jej włosy a ona przytuliła się do mnie. Usiadłyśmy przy ścianie. Kompletnie zapomniałam po co tu szłam. Teraz liczyło się dla mnie to, że mała piękność jest bezpieczna. Przecież o to mi wtedy chodziło. Biegłam do niej aby zapewnić jej bezpieczeństwo. Nie udało mi się to, ale Lily już tak. Ja tylko sprawiłam kłopotów. Źle się z tym czuje, że zamiast pomagać Olimpii, musieli martwić się o mnie, laskę, która prawie umarła przez kosz na śmieci.
Poklepałam się w głowę. Nigdy tego nie zapomnę. Pamiętam co wtedy czułam.
Byłam przerażona, lecz nie czułam się źle. Wiedziałam, że śmierć nie jest okropna. Jest spokojna. Podczas tego...procesu, myślałam o bliskich. Nie o mnie. A o Ophelie, Rose i dzieciach.

Nagle usłyszałam stłumiony dźwięk otwieranych drzwi, a wręcz jakby staranowanych. Ktoś musiał się nieźle spieszyć. Słyszałam ciężkie i szybkie kroki, ktoś musiał biec. Po chwili usłyszałam swoje imię. Ktoś je wolał. Był to głos, którego nie da się zapomnieć. Głos kogoś, kogo bardzo NIE chciałam zapomnieć.
-GESÉLE!- powiedział Silas i upadł na kolana, by przytulić mnie z wolnej strony. Olimpia odsunęła się nieznacznie, lecz nie wypuściła mnie z objęć. Musiało brakować jej bliskości.
-Japierdole Geséle. Przestraszyłem się gdy nie było cię obok..chyba zasnąłem...
-Chyba tak.- Zaśmiałam się cicho.
-Co tu robisz?
-Chciałam się..- nie dokończyłam, ponieważ chłopak nie zadał tego pytania do mnie a do dziewczynki.
-Ja...- zaczeła.- Przychodzę tu bardzo często. W nocy. Bo...nie mogę spać.
Ja..boje się...zasnąć tu i...- przysunęłam Olimpię bliżej siebie. Chciałam dodać jej otuchy. Nie dziwię się że nie może spać.-Ja po prostu..-westchnęła.- Gdy byłam w galerii i nie spałam całe noce. Bałam się, że ktoś przyjdzie i zrobi mi krzywdę. Tu też, choć nie wiem czemu, boje się, ale wiem, że nie ma czego. I po prostu przychodzę tutaj, usiąść w rogu i obserwować. Często ktoś przechodzi, ale tylko dlatego, że obok jest łazienka. Nikt nie chce mnie skrzywdzić..- zakończyła dziewczynka po czym z smutnej i nieobecnej miny, uśmiechnęła się.
-Oczywiście, że nikt nie chce cię skrzywdzić- dziewczyna się zaśmiała.
-Nie jesteś taką suką jak mówili.-  zamurowało mnie. Nie wiedziałam co z siebie wyksztusić, więc spojrzałam na Silas'a. Ten podniósł ręce do góry jakby chciał powiedzieć ,,To nie ja". Zaśmiałam się z jego wyrazu twarzy, po czym cała nasza trójka zaczęła się śmiać.

*

Stałam pod prysznicem a zimna woda, ochładzała mi ciało. Dużo rozmyślałam o przeszłości, o tacie, o...Silas'ie. Muszę zmierzyć się z przeszłością. Zaczęłam rozmyślać o dniu o którym już dawno chciałam zapomnieć. Czyli o dniu w którym pierwszy raz rozmawiałam z Silas'em...

       Chodzę z nim do klasy już od zerówki. Czemu nigdy mnie nie zauważa? Nie dziwię się. Jestem nikim. Mam kilku dobrych przyjaciół i nikt więcej mnie nie zna. A on? Ten popularny, wysportowany słodziak. Nie tylko ja się w nim zadurzyłam. Chyba każda laska z tej zapchlonej budy. 
Ehh gdyby nie był piękny i bogaty, większość materialistek już by się nim nie zachwycała, a ja? Kocham go za jego uśmiech, poczucie humoru i to piękne spojrzenie. Zakochałam się w nim gdy spojrzał mi w oczy. Zrozumiałam, że to ten którego pragnę.
Mam 13 lat i jeszcze nie miałam chłopaka. Dlaczego, skoro tylu chciało być ze mną? Bo czekam. Czekam na Silas'a. Jestem głupia. Od tylu lat nawet się do mnie nie odezwał, więc czemu miałby chcieć być ze mną?
Zadzwonił dzwonek. Ostatni na dziś. Szłam szybkim krokiem po schodach aby jak najszybciej się stąd wydostać.
Wyszłam przez główne drzwi i potknęłam się na schodach. Leciałam na chodnik, lecz w ostatnim momencie ktoś mnie złapał. Powoli się podniosłam i odwróciłam by spojrzeć kto mnie uratował. Buzia mi opadła a oczy otworzyłam szeroko.
Chłopak stojący przede mną zaśmiał się z mojej głupiej miny.
-Eee...dziękuję.
-Nie ma za co.- powiedział z uśmiechem.
-Jest. Gdyby nie ty, miałabym obdartą całą twarz- Zaśmiałam się nerwowo.
-Nikt by chyba nie chciał aby ta twarz- uniósł mi brode tak że prawie stykaliśmy się nosami- się uszkodziła. Byłoby naprawdę smutno..

Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Dech zaparło mi w piersiach a Silas puścił moją brodę. Przełknęłam ślinę a chłopak ruszył w stronę swojego domu.
-Hej, Silas!- zawołałam a on odwrócił się w moją stronę.
-Hm?
-Może...odprowadzę cię do domu?
-Ty mnie? Nie powinno być odwrotnie?
-A chcesz mnie zaprowadzić?- chłopak nie odpowiedział tylko się do mnie uśmiechnął. Wyciągnął rękę w moją stronę. Był to moment na który tak bardzo czekałam. Chwyciłam jego dłoń i ruszyliśmy w stronę domu.

 

 

Youngers WorldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz