~Kłopoty~rozdział4

12 4 0
                                    

⚠️Uwaga⚠️ brutalny rozdział! Jeśli nie lubisz pomiń. Uwaga krew, drastyczne sceny i przekleństwa!
———————————————————————————————————————————————

Wszedłem dziarsko do szkoły, jeszcze nie wiedziałem co się za chwilę stanie.
Podbiegli do mnie wściekli Krzychu i Ola, zaczęli wydzierać:
-KURWA! GROM! Co to do cholery miało znaczyć?! Zepsułeś nam zdjęcie grupowe! Ty pedale! Jak chcesz się lizać ze swoim chłoptasiem to nie na naszych zdjęciach!- wydzierali się na mnie pełni złości, oni już wiedzieli...
-TO KONIEC naszej znajomości, zrozumiano?! Nie chcemy mieć nic wspólnego z tobą!- wykrzykiwała Ola.
Przypomniałem sobie wtedy, że kiedyś się przyjaźniliśmy, mówiła mi o swoich sekretach i w ogóle. Tak samo Krzychu, zawsze uważałem go za dobrego kumpla, ale szybko zrozumiałem jak ta dwójka była toksyczna. Nigdy nie liczyli się ze mną.

-Wiesz co? Przyjaźniliśmy się z Tobą tylko dlatego, że znałeś to całe Kapuku czy jak mu tam. Gdyby nie to był byś nikim! Twój aparacik też był przyczyną dlaczego nie skończyliśmy znajomości wcześniej!- prychnęła Ola, obróciła się i poszła za Krzyśkiem. W moim sercu zapanowała błoga cisza i spokój. Od dawna chciałem zakończyć tą znajomość. Uśmiechnąłem się lekko i poszedłem przed siebie. Inni nie zwrócili jeszcze uwagi na zdjęcie. Znając życie nie dowiedzą się jeszcze przez długie lata. Pod salą od matmy czekał na mnie Ignacy z Matim. Przywitałem się, następnie opowiedziałem im o tym co się stało. Nie przejeli się tym zbytnio.
-Ej macie zadanie?-zapytałem, nie wiedziałem czy coś było i wolałem nie ryzykować.
-Nie, nic nie zadała.-odpowiedział Mati, zawsze słuchał nauczycielki więc wiedział co było zadane.
-Widzę, że nie masz już żelu.-zaśmiał się Ignacy.
-Dla mnie zawsze jesteś piękny, wiesz?-powiedział
Zarumieniłem się i starałem zmienić temat.

Podczas lekcji po sali nosiły się szmery i zerkanie na mnie, moi dawni przyjaciele obgadywali mnie. Dziwne ale poczułem, że za nimi tęsknię. Byłem do nich przywiązany ale teraz jestem w innej sytuacji i muszę się do niej dostosować.

  Na ostatniej przerwie szedłem sam w kierunku szafek, miałem teraz wf i szedłem po strój. Zauważyłem, że śledzi mnie grupka nieznanych mi osób. Wyglądali jakby nie byli z tej szkoły. Skręcili w inną odnogę korytarza a ja w drugą. Otwarłem szafkę w środku znajdował się mój strój i kurtka. Przywitałem się z Moniką, która chodzi do równoległej klasy, czasem zdarza nam się rozmawiać. Przechodząc przez korytarz usłyszałem, że z drugiej jego odnogi słychać krzyki. Wyjrzałem zza rogu. Moim oczom ukazał się obraz czwórki karków, którzy wcześniej szli za mną i przerażonego Ignacego. Z ławki przy ścianie przyglądał się Krzysiek, zacząłem podejrzewać, że to oni sprowadzili "starszych kolegów" do naszego liceum.

Ignacy starał się stawiać im opór, mówiąc sztuczny monolog o tym, że przemoc jest zła. Natomiast czwórka dresów obrzucała go groźbami. Nagle Idol powiedział coś co na tyle ich zdenerwowało, że jeden z nich przygwoździł go do szafki przeklinając. Po chwili zobaczyłem dantejską scenę, jeden z nich uderzył Idola na tyle mocno, że ten upadł na ziemię. Gdy próbował wstać ktoś z nich stanął mu na ramieniu a reszta zaczęła go kopać. Postanowiłem opracować plan ratunku. Szanse były małe ale jednak były. Moje rozmyślanie przerwał przeraźliwy jęk Ignacego tuż po tym jak dres uderzył go kijem bejsbolowym! Skąd on go wytrzasnął!? Przestraszyłem się, że zabiją Idola, nie mogłem sobie na to pozwolić! Nie po to trenowałem karate aby go nie wykorzystać i uciec jak tchórz!

Pobiegłem od tyłu, skoczyłem na dresa, który stał z tyłu. Mój okrzyk Kabuku przeszył powietrze jak grom. Moja ręka uderzyła go na tyle mocno, że upadł na ziemię zwijając się z bólu. Inni spojrzeli się na mnie zostawiając Ignacego, który leżał na ziemi w kałuży krwi z jego rozbitego nosa i wybitego zęba. Jeden z napastników rzucił się na mnie, dzięki temu że byłem dużo niższy prześlizgnąłem się pod nim i uraczyłem go kopnięciem. Ten jednak nie poddał się i spróbował uderzył mnie w szczękę. Wykonałem mistrzowski unik. Wszyscy byli zajęci walką ze mną, to był ten moment. Ignacy miał najlepszą okazję na ucieczkę, był niestety za słaby. Nie poddawałem się walcząc z nimi, byłem gotowy zginąć dla niego w tej chwili ponieważ był moim kumplem i mi się podobał chociaż sam tego do końca nie rozumiałem. Wybiłem się w powietrze aby użyć Kabuku na dresie z kijem ten nagle niespodziewanie uderzył mnie nim w brzuch. Upadłem na ziemię, dresy poczęstowały mnie serią uderzeń pięściami i kijem. Jeden z nich wyciągnął scyzoryk, poczułem okropny ból w okolicy oka. Szarpałem się jednak wtedy uderzenia się nasilały. Poczułem w ustach, że wpada do nich lepka ciecz. Miała metaliczny posmak, to była KREW! Była obrzydliwa, czemu było jej tak dużo!? Czułem się słaby. Czy ja umrę? Moje oczy mimowolnie zamykały się, ja starałem się je mieć otwarte. Dźwięki z otoczenia stawały się coraz bardziej stłumione. Byłem za słaby. Poddałem się. Zamknąłem oczy poddając się wszystkiemu co działo się w moim otoczeniu. Jeśli mam zginąć, to jak bohater w obronie tego co słuszne i tego co kocham.

Disco, idol jest bliskoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz