~Piekielny kogut~rozdział 9

7 4 0
                                    

Hej, to znowu ja akcja toczy się tydzień później. Idol zapytał się Disco czy chce być jego chłopakiem, Disco się zgodził. Na horyzoncie nie widać jeszcze poważnych problemów a disco i dresy dotrzymują nadal słowa co do sojuszu. Zbliża się również termin przyjazdu Mateusza do Polski. Disco pragnie więcej bliskości ze strony Idola jednak ten pozostaje niewzruszony, czyżby ich odnowiony związek miał przejść ciężką próbę?
Jeśli Ciebie zaciekawiłam czytaj dalej ^^
Miłego dnia/nocy <333
————————————————————————————————————————————
  Ziewnąłem, była chyba dziesiąta rano lub dziewiąta sam niewiem, możliwe dlatego że spałem dość długo. Ziewnąłem i wstałem z mojego ciepłego łóżka. Odpaliłem telefon miałem mnóstwo nieodczytanych wiadomości od Ignacego. Cały czas pytał się mnie czy śpię oraz jak się czuję, udało mu się zaspamić całego messengera emotkami serduszek. Cóż było to urocze i kochałem go ale wolałem być przy nim niż patrzeć na tekst. Westchnąłem, może niedługo wprowadzi się do mnie i wtedy zawsze będę czuć się kochany.
  Ubrałem szlafrok i poszedłem zrobić sobie jajecznicę na śniadanie. Ptaki za oknem radośnie ćwierkały, co im się dziwić jak jest sobota to każdy jest szczęśliwy.
Nałożyłem jajecznicę na talerz i zacząłem ją jeść, była smaczna lekko słonawa o idealnym zapachu, kolorze i konsystencji. Delektowałem się każdym jej gryzem bo była wyjątkowo udana.
    Nagle moje rozmyślania o jajecznicy przerwał dzwonek telefonu. To był Mateusz! Zakrztusiłem się jajecznicą, odebrałem
-Siema stary!-powiedział wesoły Mati, jednak zamiast odpowiedzi usłyszał moje nerwowe próby nabrania oddechu w walce z jajecznicą.
-Yyyy wszystko w porządku?-zapytał się zaniepokojony. Wydałem z siebie obrzydliwe kaszlnięcie i udało mi się naprowadzić śniadanie do właściwej dziurki.
-ŻYJEEE! Właśnie zakrztusiłem się jajecznicą wrażenia.-zaśmiałem się niezręcznie.
-Ja pierdole, Paweł ty sieroto ty to nawet jeść nie umiesz.-powiedział śmiejąc się.
-Chyba masz jakąś sprawę do mnie?-powiedziałem zaciekawiony.
-Mam tylko nic nie jedz bo znowu się zakrztusisz z wrażenia.-powiedział głupkowatym tonem.
-Dziś przyjeżdżam do Polski i cóż plany się pozmieniały i niemam noclegu oraz heh zmieniły mi się plany, nie idziemy dziś do kfc a do ekskluzywnego klubu. Pokażę Ci życie jakie zaznałem w Niemczech.-powiedział, już wiedziałem co miał na myśli mówiąc o braku noclegu. Najprawdopodobniej chce spać u mnie. Na sam fakt pójścia do klubu z Matim uśmiechnąłem się, nie mogę się doczekać!
-Spoko stary możesz się u mnie przekimać a co do klubu to niemam nic przeciwko.-powiedziałem.
-Będę na lotnisku za 1,5 godziny czekaj na mnie.-powiedział, widać było że był mistrzem ostatniej chwili. Rozłączyłem się.

  Na takie wyjście trzeba się porządnie ubrać więc zająłem się przeszukiwaniem szafy, jedyne ubranie na poziomie to garnitur z studniówki. Nie ubiorę go i tak nie zapnie mi się w pasie. Została mi do ubrania krwisto czerwona koszula z muślinu i czarne podarte na jednej nogawce jeansy z łańcuchem. Lepsze to niż spadające spodnie. Ubrałem się i poprawiłem włosy, wziąłem swoje okulary przeciwsłoneczne które pamiętały jeszcze czasy liceum i wsiadłem do swojego auta.

Gdy byłem na lotnisku napisał do mnie Ignacy, pytał się czy wszystko w porządku, niestety olałem go ale obiecałem sobie mu odpisać gdy znajdę chwile.
Ogromna ilość ludzi wraz z bagażami mówiąca w wielu językach przytłoczyła mnie, jednak cały czas wypatrywałem Matiego. Powinien już wylądować. Zadzwoniłem jednak przywitała mnie poczta głosowa. Niebyłem do końca pewien czy mój przyjaciel mnie rozpozna albo ja jego, nie widzieliśmy się wiele lat.
-DISCOOOOOOOOOOOO!!! -spojrzałem się za siebie i zobaczyłem dwu metrowego olbrzyma pędzącego na mnie. Rzucił się na mnie i ścisnął tak mocno, że śniadanie postanowiło udać mi się w wspinaczkę do góry z powrotem. Podniósł mnie do góry i nadal ściskał. Ochrona i wszyscy ludzie obok patrzyli się na nas. Czułem się niezręcznie. Wtedy zobaczyłem jego mięśnie miał idealnie zbudowane ręce, nie mogłem oderwać od nich wzroku. Pod obcisłym czarnym golfem rysował się również sześciopak. Mati jakiego zapamiętałem to wysoki ok.178 pryszczaty, nieco pulchny maturzysta z burzą ciemno brązowych loków. Przeszedł niezwykłą przemianę no i urósł.
-No pokarz mi swoje auto.-powiedział i przerwał moją obserwację.
-Za mną.-powiedziałem radośnie, poszliśmy do wyjścia mijając zdegustowane i podejrzliwe spojrzenia ochrony i innych ludzi.

Disco, idol jest bliskoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz