Rozdział 2 (18+)

1K 25 4
                                    

— Nie rozumiem. — wyszeptałam ze skruszoną miną.

Nie lubiłam, gdy brat na mnie krzyczał, a niegdyś robił to dosyć często.

Trzymałam go za dłoń czując jego ciepło. On dalej patrzył na mnie swoim gniewam.

— Oni chcą wydać cię za mąż. — powiedział już spokojnie.

Nie zdziwiłam się jakoś bardzo. Wiedziałam, że niedługo po zaczęciu krwawienia zaczną szukać mi męża. Chore zwyczaje mafijne, których nigdy nie potrafiłam pojąć. Do osiemnastego roku życia miałam wyjść za mąż. Później byłabym uważana za starą.

Skupiłam się na oddechu brata, który przyspieszył od momentu jego wyznania. Zdenerwował się.

— Powiedz, że jesteś tylko moja. — on nie oczekiwał odpowiedzi, a potwierdzenia. — Powiedz, że to co wydarzyła się lata temu dalej nas obowiązuje.

Kilka lat temu przysięgliśmy sobie, że nie ważne za kogo wyjdziemy za mąż dalej będziemy należeć tylko do siebie. Obiecaliśmy sobie, że nigdy się nie zakochamy i będziemy już na zawsze należeć tylko do siebie.

Chcieliśmy zachować czystość naszej krwi, a jedyny sposób, aby to wyszło to....

— Nie oddam cię innemu, nie po tym co się wydarzyło. — złapał mnie za ramiona mocniej je trzymając.

— Zapomnij o dzisiaj Dalion, musisz się skupić na mafii nie na mnie. — wyrwałam mu się chcąc wyjść już z tego tarasu.

Robiłam to dla jego dobra. I mimo, że cholernie mocno pragnęłam znów mieć z nim kontakt wiedziałam, że bardziej niż mnie potrzebuje swojego miejsca w oddziale.

— Jak mam o tobie zapomnieć Del?

Lubiłam porównywać często naszą relacje do zwykłego związku, w jakim żyły nastolatki w moim wieku, lecz to nie było normalne z wielu powodów. Ja miałam piętnaście lat, on prawie dwadzieścia. Byliśmy rodzeństwem, w dodatku należeliśmy do rodziny mafijnej. On był mordercą, a ja nigdy nie byłam nawet na pogrzebie. Dalion był nieobliczalny, a ja analizowałam wszystko po dziesięć razy w każdym przypadku. Nie pasowaliśmy do siebie pod żadnych względem, a mimo to pragnęliśmy się jak nikt na tym świecie.

— Tak jak robiłeś to do tej pory.

— Czyli twierdzisz, że dalej mam zaspokajać się myśląc o twoich słodkich oczkach?

— Dalion. — skarciłam go nie chcąc słuchać o moich wcześniejszych dziwnych upodobaniach.

— Przecież właśnie to lubiłaś, jak niszczyłem cię tymi wszystkimi słowami. - kontynuował na co miałam ochotę zakopać się pod ziemię z zażenowania oraz wstydu. — Zawsze chciałaś, abym opowiadał ci jak to jest rżnąć inne kobiety myśląc o tobie. Opowiadałem ci jak one wszystkie krzyczą moje imię dochodząc, a ty w tym czasie robiłaś sobie dobrze. — przypomniał mi stare sytuacje.

Gdy wracał po nocach do domu mówiąc mi, ile zaliczył dziewczyn nie byłam wcale wściekła. Lubiłam słuchać od niego o różnych rzeczach, bo sama nie mogłam ich doświadczać. Raz za bardzo się wciągnęłam i zaczęłam robić sobie dobrze przy nim I na tym się skończyło.

— Przestań. — próbowałam go powstrzymać, ale to go jeszcze bardziej nakręcało. Miał specyficzny gust i często lubił nawet podniecać się krzywdą innych.

— Przestanę. Jeśli karzesz mi odejść.

Spojrzałam na niego odwrócona bokiem. Zmarszczyłam brwi i zwinęłam usta w cienką linię.

— Przecież wiem, że tego nie zrobisz. Za bardzo chcesz mnie kontrolować promyczku. — dodał po swoich słowach.

— Musimy już wrócić. — odezwałam się pokazując ręką za siebie.

Pewnie każdy zauważył naszą dosyć dłuższą nieobecność przy stole, a ja nie chciałam potem słuchać narzekań rodziców na moje naganne zachowanie, a kiedy naprawdę już się odwróciłam z zamieram pójścia zamarłam na słowa Daliona:

— Chcesz wrócić do tego blondaska? — wydawało mi się, że prychnął pod nosem na te sformułowanie.

— Chce wrócić, żeby ojciec nie był zły.

— Dracon tak mu na imię? — dalej ciągnął temat.

Mój wzrok powędrował prosto na jego. Nasze błękitne oczy się spotkały, ale jego były pochłonięte mrokiem i wściekłością.

— Dalion skończ. — powiedziałam już znudzona jego docinkami.

Skoro Dracon miał zostać moim przyszłym mężem. Uśmiechnęłam się na to stwierdzenie. W takim razie musiał najpierw mnie poznać.

— To jemu oddasz to co należy do mnie więc dlaczego mam kończyć?

— Nikt mnie nie dotknie poza tobą, nie pamiętasz? — przypomniałam mu jego własne słowa, które powtarzał mi bezustannie. — Należę do ciebie i tylko tobie oddam się cała.

— Jesteś żałosna, jeśli tak myślisz.

Zdjęłam z siebie jego marynarkę oddając mu ją do rąk. Jednak on złapał mnie za moje nie puszczając przez chwilę.

— Skoro, już sobie wyjaśniliśmy pewnie kwestie. Wrócisz do sypialni?

— Ojciec mi nie pozwoli.

— Nie musi wiedzieć.

— To zły pomysł, abym tam wracała.

I gdy chciałam już zmienić zdanie Dalion wyprzedził mnie w odpowiedzi.

— Jak chcesz, nie będę się nad tobą użalał. — puścił mnie.

Brunet wyszedł zapewne wracając na przyjęcie, z którego wyszliśmy. Nie chciałam znowu przez to wszystko przechodzić, lecz z drugiej dziwnej oraz mroczniejszej strony chciałam tego.

Znowu przeze mnie jest zły. 

SWBHORLEY

Dziedzictwo Dolores 18+ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz