Rozdział 9 (18+)

660 16 0
                                    

— Delancy otwórz drzwi. — próbował się do mnie dobić od przeszło godziny, gdy poznałam Valerie. — Wyważe je jeśli ich nie otworzysz w przeciągu trzech sekund.

Ale było już ciut za późno na jego tłumaczenia.

Podniosłam się z ziemi łapiąc za klamkę. Zawahałam się, ale w końcu ją nacisnęłam. Nie dawałby mi spokoju, gdybym ich nie otworzyła.

Starłam jeszcze szybko rękawem bluzy ostatnie łzy z moich policzków i przybrałam maskę niewzruszonej na twarz.

— Masz narzeczoną. — to było praktycznie jedyne co zdołałam powiedzieć, a mimo to i tak mój głos wydawał się załamany, a ja krucha jak nigdy dotąd. — Piękną narzeczoną. — dodałam.

Mój brat miał nieodgadnioną minę, której jeszcze nie było dane mi poznać. Nawet w tej postaci był cudowny i zarazem okropny jak to on.

— Ty nie rozumiesz. — machnął bezwładnie rękoma nabierając powietrza do płuc.

— Powiedz mi czego nie rozumiem. — odparłam ze spokojem. — Tego, że odkąd się urodziłam należę do ciebie? Do własnego brata?

I dopiero teraz moje słowa zaczynały się odbijać echem w moim rozsądku. To wszystko brzmiało tak śmiesznie, więc.. czemu się nie śmiałam?

To wszystko było niczym żart. Dwójka dzieci spłodzonych przez te same osoby chciała żyć razem.

— Czy może nie rozumiem tego jak mogłeś rozkochać w sobie własną siostrę i robić z nią te wszystkie obrzydliwe rzeczy?

— To będzie nasza tajemnica mój piękny promyczku.

— Nie chce okłamywać rodziców.

— Musisz jeśli nie chcesz, aby coś mi się stało. Rozumiesz?

— Nie rozumiem Dalion, ale wiem, że zrobiłeś coś bardzo złego i nie da się tego odkręcić.

— Przepraszam, że musielismy się w sobie zakochać. — mogłabym mu nawet uwierzyć, ale za bardzo go znałam.

— To ty sprawiłeś, że ja zakochałam się w tobie, ale jak widać bez wzajemności.

— Chce dać ci to czego tak bardzo chciałaś, normalnego życia, w którym każde z nas pokocha kogoś innego. — bredził.

— Zabrałeś mi to życie juz dawno temu! — krzyknęłam w przypływie złości.

Nie uważałam tak naprawdę.
Moment, w którym trzasnęłam drzwiami przed jego twarzą pozostał ze mną już przez resztę tego strasznego wieczoru. Byłoby kłamstwem, gdybym odparła, że tak nie powiedziałam, lecz faktycznie te słowa padły ode mnie, nie od niego.

Zagrzebałam się w kołdrze wylewając w nią tonę moich łez. Nie chciałam być słaba, ale chyba taka byłam od zawsze.
Byłam głupią nastolatką, która dała się wykorzystać. Oddałam mu siebie całą, a nawet nigdy nie oczekiwałam od niego tego samego.

Sądziłam, że jesteśmy sobie równi, lecz tak bardzo się myliłam.

Będę silna. Będę zawsze najsilniejsza, a Dalion zrozumie, że jestem najważniejsza.

***

Ubrałam się w przygotowaną wcześniej na przyjęcie sukienkę. Była ona w granatowym kolorze, z wycięciem na jednej nodze i na cieniutkich ramiączkach. Wydobyłam z kucyka moje włosy, które pozostawiłam pofalowane. Dołożyłam do tego naszyjnik, który zawsze nosiłam z literką D po czym wyszłam z pokoju.

Zmierzałam ciemnymi i opustoszałymi korytarzami posiadłości zapominając o wcześniejszym zdarzeniu, tak jakby conajmniej się nie wydarzyło.

Zaczynałam lepiej słyszeć dalsze przyjęcie. Szłam wprost w te głosy i ciche dźwięki muzyki.

Dziedzictwo Dolores 18+ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz