Rozdział 7

6.2K 328 281
                                    

Złociste promyki gorącego słońca wpadały do małego, hotelowego pokoju przez uchylone okno. Rozświetlały zmęczoną od płaczu twarz dziewczyny, która leżała bezwładnie na łóżku. Lilly nie mogła opanować emocji, cały czas trzęsła się ze strachu. Patrzyła z niepokojem na ścienny zegar, który wskazywał już godzinę dwunastą w południe. Przez koszmar, który wczoraj ją spotkał, nie zdążyła dotrzeć na czas do pracy. Od rana próbowała skontaktować się z kierownikiem lokalu, ale mężczyzna albo nie odbierał telefonu, albo odrzucał przychodzące od niej połączenia. Nie wiedziała, czy jest w ogóle sens pokazywać się dziś w restauracji. Bała się, że kierownik po ostatnim incydencie, jakie miało miejsce w lokalu, nie da jej już kolejnej szansy.

Wiedziała, że zawaliła sprawę. Powinna była chociaż powiadomić mężczyznę o swojej nieobecności, wszak sama chciała rozpocząć pracę o dwie godziny wcześniej, ale do pensjonatu dotarła dopiero po północy. Przez silny stres i natłok targających nią emocji, nie miała do tego głowy. Była tak przerażona, że do rana nie potrafiła opanować oddechu i wciąż płakała. W pewnym momencie, ból w klatce piersiowej był już tak silny, że zaczęła się bać, że dostanie zawału serca. Nie chciała martwić Nancy, dlatego zeszła po cichu do kuchni i wypiła mocny napar z melisy. Niestety zioła nie przyniosły jej upragnionej ulgi. Przez całą noc nie była w stanie zmrużyć oka. Co chwilę wyglądała przez okno obawiając się, że mężczyzna, który ją zaatakował, nadal ją obserwował i tylko czyhał na to aż opuści pensjonat. Czuła, że niebezpieczeństwo nie minęło i nie wiedziała, co robić. Ta niepewność ją zabijała. Nie mogła pójść na policję. Michael miał tam wiele znajomości, przez co mógłby ją odnaleźć. Poza tym, co miałaby powiedzieć policjantom? Że wczorajszej nocy nieznajomy mężczyzna chciał zabić ją w lesie? Nie znała go. Nie wiedziała nawet, kim był. Nie zapamiętała numerów rejestracyjnych jego samochodu i poza wyglądem zewnętrznym, nie była w stanie przedstawić nawet jednej informacji o nim.

Na samą myśl o porywaczu, jej ciałem wstrząsał zimny dreszcz. Jego spojrzenie, ruchy, głos, wszystko to sprawiało, że nie mogła spokojnie wrócić do swojej codzienności. Była pewna, że tacy, jak on, nie odpuszczają tak łatwo. Jedynym rozwiązaniem, było pozostać dziś w pensjonacie i przez jakiś czas się ukrywać. Lilly jednak wiedziała, że nie może sobie na to pozwolić. Musiała pójść do restauracji i wytłumaczyć kierownikowi swoją nieobecność. Chciała prosić go, by dał jej jeszcze jedną szansę. Jeśli straci tę posadę, nie będzie potrafiła spojrzeć w oczy właścicielce pensjonatu. Nancy była wyjątkowo ciepłą i wyrozumiałą osobą, ale Lilly nie chciała dłużej wykorzystywać jej pomocy. Czuła się tym bardzo zakłopotana, tym bardziej, że staruszka z całego serca w nią wierzyła i na każdym kroku okazywała jej swoje wsparcie.

Drżącą dłonią, starła z twarzy kolejne krople łez.

Teraz, gdy wszystko nareszcie zaczęło się jej układać, los postawił przed nią kolejną brutalną przeszkodę. Miała wrażenie, że Bóg, stawiając wczoraj na jej drodze tego niebezpiecznego mężczyznę, zakpił totalnie z jej planów i dał jej kolejny pstryczek w nos. Tym razem taki, z którego nie wiedziała, czy da radę się podnieść.

Przymknęła powieki i rozmasowała pulsujące od bólu skronie. Cała jej bolesna przeszłość odbijała się teraz echem w jej głowie. Nie potrafiła zapomnieć rozjuszonych oczu napastnika, kiedy wpatrywał się w nią chcąc oddać strzał. Nie potrafiła zrozumieć, czego tak naprawdę od niej chciał.

Dlaczego wczoraj wybrał właśnie ją?

Całość porwania i wszystko, co z nim związane, wyglądało jak zaplanowany, logicznie ułożony plan. Nie miała sił o tym teraz rozmyślać, ale w głębi serca wiedziała, że porywacz naprawdę pragnął jej śmierci. Był gotów ją zabić i z tym zamiarem wywiózł ją do lasu. Czuła, że nie było to zwykłe porwanie. Takie rzeczy widziała tylko w filmach, ale nawet i tam, zawsze było jakieś wyjaśnienie motywów napastnika oraz sensowna wskazówka. Nikomu przecież nie opłacałoby się porwać jej dla okupu. Nie dość, że nie miała żadnych pieniędzy, to była sama, jak palec. Nikomu na niej nie zależało, więc takie porwanie po prostu mijałoby się z celem. Od razu wpadły jej do głowy inne możliwości, takie jak handel ludźmi lub próba gwałtu, ale i to wykluczyła już na początku. Mężczyzna był wyraźnie nastawiony na jeden cel – chciał pozbawić ją życia jednym strzałem, bez świadków.

Zlecenie. Serce Zabójcy. | +18 [KOREKTA] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz