Minęły trzy kolejne dni.
Przez cały ten czas Carter skutecznie unikał Lilly. Kiedy się budziła, już nie było go w domu. Wczesnym rankiem wychodził pobiegać lub ćwiczył w siłowni w piwnicy. Wysiłek fizyczny choć na chwilę pomagał mu uspokoić rozszalałe myśli. Całe popołudnia i wieczory spędzał zaś w swoim gabinecie lub zamykał się w sypialni. Gdy tylko przypadkiem mijał gdzieś dziewczynę, nawet na nią nie patrzył. Był chłodny i zdystansowany. Trzymał się swojego planu. To było konieczne, aby nie dał się ponownie ponieść emocjom.
Ostatnie dni były dla Lilly wyjątkowo ciężkie. Cały czas chodziła smutna, a w zaciszu swojego pokoju nie potrafiła stłumić łez. Brakowało jej rozmowy z Carterem, tego, jak się do niej uśmiechał, jak na nią wcześniej patrzył... Nieraz, leżąc w łóżku, płakała i rozmyślała o wszystkim, co się między nimi wydarzyło. Nie była w stanie znieść pustki, która ogarnęła jej serce. Cisza nie dawała jej ukojenia, wręcz przeciwnie - przynosiła ze sobą niepokój i lęk o przyszłość. Tęskniła za żywą obecnością Cartera. Pragnęła, by choć na chwilę na nią spojrzał. Czuła się samotna i rozdarta. Choć w ciągu dnia starała się udawać i pokazać, że dopasowała się do sytuacji, to w nocy ze smutku i bólu, który rozrywał jej serce, nie mogła spać. Wiedziała, że długo tak nie wytrzyma. Za wszelką cenę starała się wyłączyć uczucia, przestać analizować. Nie mogła pokazać Carterowi, jak ogromnie było jej ciężko. Nie mogła też pozwolić na to, by dowiedział się, jak bardzo był dla niej ważny.
Wybiła właśnie godzina ósma rano, gdy Lilly niespiesznie podniosła się z łóżka i podeszła do dużego lustra wiszącego na ścianie. Spojrzała w swoje odbicie. Myśl o kolejnym, bolesnym dniu, napełniała ją smutkiem. Głośno westchnęła. Rozczesała włosy, po czym założyła leginsy i jedną z nowych koszulek na krótki rękaw. Nie zależało jej już na tym, by zrobić wrażenie na Carterze. Wiedziała, że i tak nie zwróci na nią uwagi, więc nie widziała sensu, aby się dla niego starać.
Podeszła do drzwi. Pociągnęła za klamkę, po czym szybkim krokiem wyszła z pokoju i skierowała się w kierunku łazienki. Od razu zauważyła, że mężczyzna siedział w salonie. Oparty łokciami o kolana, zakrywał dłońmi kark. Po raz pierwszy w ciągu ostatnich dni był o tej porze w domu i nawet nie szykował się do wyjścia. Wyczuła, że usilnie nad czymś myślał. Widziała, że coś go gryzło, ale nie chciała zaczynać pierwsza rozmowy. Bolało ją, jak bardzo obojętny był w stosunku do niej. Zwłaszcza po tym, co się między nimi wydarzyło po przyjęciu. Wolała więc tak, jak przez ostatnie dni milczeć i podejść do całej zaistniałej sytuacji na chłodno. Nie chciała, by ją zobaczył, dlatego ukradkiem wślizgnęła się do łazienki i po cichu zamknęła za sobą drzwi.
Po około czterdziestu minutach wyszła i od razu spostrzegła, że nie było go w salonie. Nie zastanawiając się nad tym jakoś szczególnie, po prostu udała się do kuchni, aby przygotować sobie śniadanie. Wyjęła z szafki jedną z porcelanowych miseczek i wsypała do niej czekoladowe płatki. Zalała je zimnym mlekiem. Nagle, zupełnie niespodziewanie usłyszała za sobą znajomy, męski głos. Aż podskoczyła z zaskoczenia.
— Musimy porozmawiać, Lilly.
Drgnęła. Od kilku dni nie słyszała jego głosu i dopiero teraz prawdziwie poczuła, jak bardzo jej tego brakowało. Jego ton się nie zmienił. Wciąż bił od niego wyraźny chłód, jednak Lilly poczuła ukłucie w sercu, gdy tylko wypowiedział jej imię. Odwróciła się niepewnie za siebie i wzięła głęboki oddech. Jej serce momentalnie zaczęło szybciej bić.
Carter stał, przyglądając się jej wnikliwie. Dzieliła ich cała szerokość kuchennej wyspy, ale Lilly czuła wewnętrzną radość spowodowaną tym, że znów mogła być tak blisko niego. Wpatrywała się w niego nieśmiało przez kilka chwil, analizując i próbując zrozumieć, co myśli. Od razu dostrzegła ślady zmęczenia na jego twarzy. Niestety w jego oczach dalej widziała tę samą, bolesną surowość. Patrzyła na niego, nawet na moment się nie poruszając. W końcu spuściła głowę i zagryzła usta.
CZYTASZ
Zlecenie. Serce Zabójcy. | +18 [KOREKTA] ✓
RomanceOna. Kobieta o twarzy anioła i sercu pełnym bólu i tłumionej przez lata bezsilności. Jeszcze 10 lat temu była wielką romantyczką, która wierzyła w prawdziwą i szczerą miłość aż po grób. Teraz w jej oczach widać jedynie smutek i żal... do samej siebi...