16. babooshka seduced you

60 7 31
                                    


[Witam ponownie i bardzo, bardzo serdecznie :") Wysyłam Wam mnóstwo miłości, walczymy dalej <3]


'' 𝓟𝓲𝓬𝓸𝓵𝓵𝓸 𝓒𝓱𝓪𝓶𝓹𝓪𝓰𝓷𝓮 ''


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


W powietrzu od rana wisiało coś, czego nikt zdolny do rozsądnego łapania przyczyn i skutków nie chciał dorwać w swe zadbane, urękawiczkowione dłonie. Zachmurzenie ugrzęzło nad miastem i pozwalało pozbawionym fonemów ziewnięciom ulatywać zza tarczy koronki natarczywie jak dziecko pozbawione uwagi, nudzące się lataniem z nogi na nogę na niewygodnym krzesełku.

Recepcja przypominała miejsce, które w przeciwieństwie do panującej aury zdołało ukraść wszystkie złote promienie słońca i wtłoczyć je w swe interesowne mury, biorąc za cel bezcenny zachwyt, aniżeli oddanie choć cząstki owego bogactwa w obce ręce. Obok tego wszystko zdawało się działać jak w zegarku, a wypracowane palce miarodajnie do gasnącej mocy espresso chodziły za biegiem oczu po drobnej czcionce dokumentu. Klienci rozłożyli się po hotelu wedle własnych upodobań, pozwalając holowi głównemu na godzinę spokoju, nieprzerwanego tylko w ulotnej nadziei, którą szybko zbił natarczywy dźwięk jak szpilka nadmuchany balonik.

Następca zwlekał z odbiorem tego telefonu mniej niż sekundę.

– Recepcja Hotelu Persona, słucham?

Powinien usłyszeć szereg litanii proszących o audiencję u szefa, marudzenie na brak wolnych miejsc wśród codziennych atrakcji lub potrzebę wygadania się pierwszej osobie, która wreszcie zdołałaby wysłuchać żalu zastygłych w milczeniu ust. Nic jednak z tych przewidywań nie nastąpiło, a cisza owinęła się wokół ucha Następcy jak ziemia przy podsłuchiwaniu podziemnych szeptów na cmentarzu pełnym zmarłych.

– Halo? – podjął próbę złapania kontaktu, ale ani ta, ani kolejna nie dały żadnego rezultatu poza jego westchnieniem i odłożeniem słuchawki.

Od dnia powrotu Seokjina do hotelu wszystko wracało do dawnego rytmu. Jidwi cieszył się, że z ramion spadł mu choć częściowo ciężar pilnowania każdej sprawy na własną rękę. Hoseok uparł się jednak że dopiero teraz nadszedł czas na pokazanie na co go stać, dokładając papierkowej roboty, dopraszając się odpowiedzi na dziwne pytania dotyczące gości, podczas gdy sam knuł coś za marmurowym obiciem drzwi gabinetu – ciekawskie przejście obok niego skutkowało tylko okruchem podsłyszenia wzburzonego głosu, wpuszczając jeszcze w zmysł węchu wątły zapach tytoniu, którego Jung znów sobie nie szczędził.

Jidwi nie mógł powiedzieć, czy darzył swojego głównego szefa sympatią czysto zawodową, czy to uczucie odarte ze wszelkich altruistycznych warstw jawiło się jako szczucie własnego instynktu przed ucieczką z Persony pierwszą lepszą okazją na czterech kółkach.

Picollo Champagne ᵇᵗˢ ᶠᵃⁿᶠⁱᶜᵗⁱᵒⁿOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz