18. keep my champagne cool

51 7 46
                                    


'' 𝓟𝓲𝓬𝓸𝓵𝓵𝓸 𝓒𝓱𝓪𝓶𝓹𝓪𝓰𝓷𝓮 ''


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Trzy butelki wina ciążyły jej w rękach na tyle, by czekanie na pełną godzinę w recepcji Persony przekląć jako skaranie boskie za wszystkie grzechy, które popełniła z uśmiechem na ustach. Hwasa postawiła je na blacie i zaczęła rozglądać się niecierpliwie za Zarządcą.

Po wcześniejszym telefonie umówili się na odbiór prezentu dla Vminów w zamian za pomoc z ostatnią akcją. Jaehyun siedział w piwnicy pod czujnym okiem nowych ochroniarzy, a jego wskazówki pomogły zbliżyć się do miejsca pobytu Solar na tyle, by Aniołki w swojej siedzibie mogły spać spokojniej. Martwił ją tylko brak telefonów od Mina, ale tym nie zdążyła się teraz zadręczać.

Seokjin wychylił się z zaplecza cicho jak duch, z równym wejściem wskazówek na godzinę dziewiątą wieczór. Poprawił mankiety koszuli i marynarki ulubionego pudrowego błękitu i krótko skłonił się dziewczynie mrużącej brwi na jego widok.

– A coś ty taki nie swój? – zagadnęła, łapiąc w mig cienie pod oczami, bladość warg i fatalny stan uśmiechu Jina, który powinna uświadczyć od samego progu.

– Hoseok wpadł w szał zakupowy – łokcie Zarządcy opadły na blat recepcji, a dłonie wsypały się między kosmyki. Hwasa zbliżyła się słuchem do Jina, czując, że wygadania się potrzeba mu bardziej niż mędrkowania przy jednym z wytrawnych win. – Trzy godziny przeglądałem z nim katalog weselnych wiązanek, bo takie podobno są najtańsze, a on koniecznie musi mieć weselne kwiaty na tej cholernej imprezie, bo tylko takie zwiastują szczęście i powodzenie.

– Trzeba mu było pokazać te pogrzebowe. Tam jest najwięcej ochów i achów nad zmarłym. Dopiero byłby zadowolony.

Jin szturchnął ją przyjacielsko w ramię.

– Ale wychodzi z nas bydło, Hwasa a nadal jestem w pracy – parsknął mimowolnie. – Mów lepiej co tam u dziewczyn.

– Jesteś pewien, Seok, że nie chcesz pogadać z ciocią Hwasą? Jestem lepsza niż wujek dobra rada, jeśli chodzi o problemy wszelkiej maści, również te sercowe.

To był strzał w dziesiątkę. Twarz Zarządcy stężała, a pięść zwinęła się w chwili przebicia przez napiętą skórę zwątpienia we własne uparte milczenie.

– Skąd kobiety wiedzą o co chodzi, kiedy nie mówi się na ten temat ani słowa?

Ależ by się teraz napiła dobrej wódki. Instynkt rzadko ją zwodził wobec innych osób. Tylko z własnymi problemami nie umiała sobie poradzić, choćby przemyślała sprawę na wszystkie strony świata.

– A widziałeś się ostatnio w lustrze? Jesteś tak zmarnowany na twarzy jakby ktoś wyssał z ciebie wszystko poza starczym marudzeniem.

– Chcesz się pokłócić?

Picollo Champagne ᵇᵗˢ ᶠᵃⁿᶠⁱᶜᵗⁱᵒⁿOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz