14. Hella good boy is a psycho

81 7 30
                                    


~ Pisane pod wezwaniem dyskografii króla i władcy mej duszy <33 I pod egidą waltza mefista Franza Liszta, bo czemu się nie katować istnym diabłem fortepianu iusdfhksrufgsjhgfsh. Cheers!


'' 𝓟𝓲𝓬𝓸𝓵𝓵𝓸 𝓒𝓱𝓪𝓶𝓹𝓪𝓰𝓷𝓮 ''


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Klient Gguka zajął miejsce w głębi sali. Już z daleka wyglądał na niezwykle eleganckiego.

W przeciwieństwie do obieralnej większości gości Persony, płaszcz na sezon jesienno-zimowy wydziergany dbałością materiału i szelestem szeroko pojętego dobrobytu zawieszony został schludnie na stojaku imitującym marmurowe rozłożyste drzewo, z którego powszechnie się nie korzystało, traktując go jak dzieło sztuki. Ciemna marynarka siłą wyciągnięta ze spotkania biznesowego, wzdychająca z wykalkulowaną nonszalancją biel koszuli, błyszczące się w świetle lampki diamenciki na kołnierzyku, mocno zarysowany profil, przymknięte lekko powieki, uczesanie równie dziwnie lekkie, jakby zabierało jeden wydech na odsunięcie grzywki z pola widzenia.

Gdy tylko nieznajome oczy spoczęły na jego skromnej osobie, Gguk dostrzegł, że uśmiechające się powoli usta miały jakąś zagadkowo wyrazistą i jednocześnie matową barwę, jakby zwiastowała pozorną kryształowość pod płaszczykiem umywającego ręce szubractwa. Pod wpływem tego spojrzenia nogi i ręce młodszego chciały zdrętwieć w nieruchome gałązki, podobnie do antycznej Dafne, uciekającej przed prześladującym ją przewodnikiem muz.

Gguk podszedł do wskazanego stolika, lecz zanim zdążył zadać jakiekolwiek pytanie, jego gość sam wprosił mu się w zdanie.

– Poproszę cię, złotko, o podwójne espresso. Może być bez ciasteczka – ozwał się, wciąż lustrując go przenikliwym wzrokiem.

Gdy Gguk zapisywał zamówienie, był niemal pewien, że gość przejechał językiem po górnej wardze bez krztyny subtelności.

– Dziękuję panu, za chwilę będę z powrotem.

Z niejasnym przeczuciem podszedł do baru, gdzie z pełnymi sympatii dołeczkami w policzkach przywitał go Sooho, tym razem pozbawiony czujnego oka swego partnera.

– Jak ci ładnie w tym fartuszku! Co będzie dla ciebie, śliczności?

Zanim Gguk podziękował mu za uroczy komplement, ten zaczął przygotowywać umówione espresso, nie mogąc sobie odpuścić choć krótkiej pogawędki z nowym pracownikiem. Sooho wyglądał na kogoś kto bardzo lubił ludzi i chętnie się nimi otaczał, a co najważniejsze całkiem sprawnie dogadywał.

Gguk za to potrzebował niekiedy czasu, by obdarować kogoś podstawową nitką zaufania. Tym razem lody pękły szybko, a właściwie szybko się roztopiły, gdy chłopak zaczął pokazywać mu i tłumaczyć własną technikę sporządzenia idealnej kawy przy przestarzałej maszynie. Gguk nie miał pojęcia jak miałby spamiętać funkcje wszystkich tych guziczków, więc uważnie obserwował wszystko, co sprawne dłonie Sooho wykonały jak wyuczony mistrz: czyściły naczynia, sprawiały, że w sekundy świeciły się odpowiednie przyciski, by po wstawieniu filiżanki czekać aż parujący napój wypełni ją prawie po brzegi. Zapach świeżo zmielonej kawy był tak miły, aż Gguk na chwilę zapomniał o niepokojącym go kliencie.

Picollo Champagne ᵇᵗˢ ᶠᵃⁿᶠⁱᶜᵗⁱᵒⁿOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz