1. przyczajony tygrys, ukryty kot

184 13 50
                                    


'' 𝓟𝓲𝓬𝓸𝓵𝓵𝓸 𝓒𝓱𝓪𝓶𝓹𝓪𝓰𝓷𝓮 ''


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Tamtego lata życie pachniało zwiędłymi różami, których ukryte w pęku płatki zaczęły żółknąć, a różana barwa w głębi zwiniętych kwiatów ulatywała parnym oddechem z lotem chmur, jaki wydłużał cień stojącego w szklanej ramie gabinetu Jung Hoseoka.

Przez smugi na wysokiej tafli okna przebijały się popołudniowe promienie słońca. Idąc wiernie za duchem pedantycznej natury, powinien dawno temu zmyć te szare wyziewy ostatnich opadów deszczu, ale przymknął tylko oczy, co dla gościa siedzącego w fotelu naprzeciw ciężkiego zarysu biurka wyglądało jak czerpanie zwykłej przyjemności z ciepła, jakie wtuliło się na oblicze i złożone na wysokości klatki piersiowej ręce.

– Jesteś tego pewien, Hoseok? To będzie nas kosztowało sporo kasy, a ci kretyni z miasta już się do mnie czepiają, że przekraczamy jakieś ustalenia z umowy, którą podobno podpisałeś z nimi przy oddawaniu ci hotelu.

Kości policzkowe podpudrowane delikatnie sypkim szkarłatem wyostrzyły się, a napięta od szyi twarz uniosła się lekko, rysując gładko profil w dumnym zamyśleniu.

– Tak więc moim skromnym zdaniem... – kontynuował gość, układając na blacie kolejne dokumenty przejrzane świeżo przez upartych urzędników na rutynowej corocznej kontroli – musimy teraz przystopować z wszelkimi wydatkami ponad to, co jest koniecznie, żeby trochę uśpić ich czujność, a załóżmy na jesień zaczniemy działać.

Hotel Persona od połowy dekady zarządzany był rękami i obcasami, które do pewnego momentu umiały niezrównanie przyszpilić do bruku każdego marudzącego wysysacza krajowej pensji na wysokim stanowisku w tym marnym biurokratycznym przybytku, w jakim Jung postawił nogę zaledwie raz. O jeden raz za dużo, jak na wysiłek włożony w skrupulatne mydlenie oczu garniturom i wypastowanym, wsuwanym na smukłą kostkę skórzanym monkom z dwoma sprzączkami, napiętymi jak nerwy pod żyłą na skroni, która tuż obok ucha zbierała kwieciste zapewnienia o nieskończonej wdzięczności za złożony pod pieczątkami podpis.

Pieprzone owale czarnego tuszu były niezbędne, by w tej chwili Hoseok mógł odetchnąć ciężko i odwrócić się ramieniem do swojego gościa.

– Więc naprawdę nie mogę zatrudnić kapeli jazzowej do lokalu, machnąć w ogrodzie parku rozrywki i placu zabaw dla piesków? – Rude loki spłynęły na plecy, oczekując podobnego odruchu ze strony problemów finansowych, jakie zaczynały znowu podchodzić pod szklane drzwi hotelu.

Lee Jooheon pokręcił głową, stapiając wargi w kreskę przekreślającą gorzko górnolotne marzenia głównego zarządcy Persony i swego pracodawcy.

– Chujowo – wypalił prędko Jung i skierował się do wysokiego fotela, gdzie gwałtownie zajął miejsce, nie mogąc dać upustu wściekłości, buzującej pod blado opaloną skórą. – Zawołaj Seokjina, żeby przyniósł mi trochę wina.

Picollo Champagne ᵇᵗˢ ᶠᵃⁿᶠⁱᶜᵗⁱᵒⁿOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz