Rozdział 14

1K 40 3
                                    

Dobranoc ptasi móżdżku.

Kiedy Płotki łapały dobre fale na deskach, ja rozłożyłam się w słońcu na plaży. Założyłam ciemne okulary JJ i wsadziłam słuchawki do uszu. Musiałam choć na moment odpocząć od tego wszystkiego. Czułam jak słonce przyjemnie muska moją skórę, a ciało rozluźnia się. Przejechałam dłonią po nagrzanym piasku. W końcu było tak jak być powinno. Wakacje jakie powinniśmy mieć. Plaża, morskie fale i grzanie tyłków na gorącym piasku. Po kilkunastu minutach przekręciłam się na brzuch. Ta pozycja wydawała mi się o wiele wygodniejsza. Oparłam się na łokciach i chwyciłam za telefon. Odblokowałam go i od razu pokazała mi się tapeta ze mną i Kie. Stałyśmy w strojach kąpielowych na Płotce z puszkami piwa w ręce. To był pierwszy dzień wakacji. Uśmiechnęłam się do siebie i rzuciłam okiem na wiadomość od mamy. Kolacja w rodzinnym gronie chyba nie była nam pisana.

Moje przyjemne wylegiwanie zostało przerwane. Jakieś wielkie coś zasłoniło mi słońce, a na skórze poczułam zimne kropelki wody.

-Jeśli życie ci miłe, lepiej się odsuń. – powiedziałam nawet się nie odwracając. - Nie jestem w zbyt dobrym nastroju.

Obróciłam się, kiedy cień nadal stał w tym samym miejscu. Usiadłam wygodniej przyciągając kolana do brody i zadzierając głowę do góry.

-Co z tobą? – zapytał dobrze mi zanany głos blondyna. - Jesteś jakaś dziwna.

-Nic się przecież nie dzieje. – powiedziałam. – Wiesz, że lubię być opalona. To podkreśla moje naturalne piękno.

-Zawsze jesteś śliczna. – uśmiechnął się do mnie, a ja poczułam, że rumienią mi się policzki. – Babeczko, mnie nie oszukasz. Co się dzieje? – chłopak kucnął naprzeciwko mnie. - Mnie możesz powiedzieć.

-Męczy mnie ta sprawa z Popem. – westchnęłam. – To mógł być każdy z nas. -wskazałam na pozostałych. - Też ich minęłam po drodze. Różnie mogło się skończyć. A co jeśli ja byłabym na jego miejscu?

-Nikomu nic się nie stanie. Masz moje słowo. – ale ja zaczęłam kręcić głową.- Jeśli będą chcieli coś ci zrobić to pamiętaj, że cię obronie. 

-Nie możesz mi obiecywać takich rzeczy JJ. Poradzimy sobie z tym razem, jak zawsze. Ale po prostu się martwię. – uśmiechnęłam się do niego słabo. - Atmosfera między nami zawsze była napięta, ale teraz to przekracza ludzkie pojęcie. 

-Nie zaprzątaj tej ślicznej główki. – poczochrał mnie po głowie. – Masz na to jeszcze całe życie. A teraz się przytul, no już. Będzie ci lepiej.

Wystawił przed siebie ramiona, które z uległością dziecka przyjęłam. Jego skóra była zimna od wody, a moja potrzebowała takiego ochłodzenia. Zachwiałam się na klęczkach i padłam prosto na plecy ciągnąc chłopaka za sobą. Zaśmialiśmy się głośno i dopiero teraz zauważyłam jak blisko siebie jesteśmy. Stykaliśmy się prawie nosami. Chłopak patrzył na mnie tymi niebieskimi oczami zjeżdżając co jakiś czas na moje usta albo mi się coś uroiło. Uśmiechnęłam się do niego a on go odwzajemnił.

-Hej, gołąbeczki! – powiedziała Kie. – Przeszkadzamy wam?

-Zaraz cię uduszę Carrera! – krzyknęłam za nią i wyplątałam się spod chłopaka.

Zerwałam się na równe nogi i ruszyłam biegiem do dziewczyny. Ta krzyknęła wesoło, rzuciła deskę na piasek i zaczęła uciekać. Chłopcy padli na piasek i dopingowali to całe zajście. Śmiałyśmy się obydwie, koniec końców przytulając się mocno.

-Nasze dziewczyny rządzą! – krzyknął do nas John B, a my ukłoniłyśmy się teatralnie.

-Autografy na prawo. – zaczęłam.

Ocean Between Us| JJ MaybankOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz