MIŁEGO DNIA SINGLA 😭
pov. Gavi
Po obudzeniu od razu sprawdziłem na telefonie godzinę. Niestety zanim ją zobaczyłem na ekranie głównym pojawił się kalendarz z datą 14.02.
Dzień miłości.
Walentynki.
WALENTYNKI.
W A L E N T Y N K I
Może powodu do stresu nie miałem, bo hej, w końcu jestem kawalerem, ale głupio mi było zejść i traktować przyjaciela jak w każdym innym dniu. Wczoraj, dokładnie o północy, leżąc na łóżku pomyślałem sobie: "hej, chyba coś czuje do swojego zioma". No wiadomo, krępująca sytuacja.
Schodzę na schodach skacząc na jednej nodze. Nie ma ani Pedriego, ani Skwarka więc musieli wyjść na spacer. Wchodzę do kuchni i zauważam na stole małą karteczkę.
"Śniadanie masz na stole, śpiochu"
Na to przezwisko uśmiecham się. Biorę talerz ze sobą i dalej skacząc siadam na kanapie. Włączam pierwszy lepszy program, którym okazuje się być pogoda.
— No ładnie dzisiaj — mamroczę sam do siebie, biorąc gryz kanapki z serem. Drzwi otwierają się po cichu, ale mój pupilek musiał poczuć jedzenie, bo od razu wskakuje na kanapę szczerząc kiełki.— No hej, słodziaku — głaszczę go za uszkiem i przemycam kawałek chleba. Za psiną wchodzi Gonzalez, który zdejmuje szalik i kurtkę.— Jak było? Nie rozrabiał?
— Tylko rozwalił jakiejś pani bukiet kwiatów. Musieliśmy uciekać bo goniła nas z resztkami róż na sobie... ale tak to było dość zabawnie — powiedział, na co zacząłem się śmiać. Mały urwis. Widząc na twarzy współlokatora zmieszanie sam zmarszczyłem brwi czekając aż coś powie.— Kupując kawę dostałem to w gratisie. Dla ciebie to jest — niepewnie podał mi babeczkę z różowym lukrem, posypką w serduszka i napisem Zostaniesz moją walentynką?. Zaśmiałem się i przytaknąłem głową, od razu biorąc do ręki słodkość.
— Dziękuję — podniosłem się, żeby przytulić wyższego. Ten od razu objął mnie w talii i mocniej przycisnął do swojego ciała delikatnie nami bujając.— Chcesz może dzisiaj... gdzieś iść?
Czując kiwanie głową na nie poklepałem go po ramieniu i delikatnie odsunąłem.
— To siadaj pooglądamy sobie.
I tak właśnie leciały nam walentynki w miłej atmosferze. Po dziewiętnastej wleciało piwo, wino ogólnie alkohol. Ja nie piłem tylko mój przyjaciel, Messi i Neymar (bo akurat wpadli na bajlando). Brazylijczyk wpadł na świetny pomysł na grę w pytanie czy wyzywanie. Podszedłem do tego niezbyt przekonany, ale hej, ja kontra trzech?
— Dobra! Ja pierwszy!— krzyknął Ney, kręcąc pustą butelką od piwa. Akurat wypadło na mojego współlokatora.— Prawda czy wyzywanie?!
— A to nie było pytanie?— wtrącił Leo, lecz każdy go zignorował.
— Pytanie.
— Kogo pocałowałeś ostatnio?
— Moją mamę.
I tak gra trwała na głupich pytaniach i jeszcze głupszych wyzwaniach, aż w końcu trafiło na mnie.
— Wyzwanie.
— Zrób to co bałbyś się zrobić przy trzeźwych — odparł Ney, szczerząc się jak głupi do sera. Spojrzałem kątem oka na rozbawionego Pedriego i przesunąłem swojego krzesło do tego jego. Chłopak zdziwiony patrzył na moje poczynania, gdy ja coraz bardziej się zbliżałem przymykając oczy. Niepewnie złożyłem szybki całus na jego wargach, tak że nawet nie poczułem ich smaku. Oboje zaczerwienieni odsunęliśmy się do siebie wracając do gry.
~*~
Wiedziałem, że rozmowa na takie tematy na pewno nie jest prosta, więc dlaczego to zrobiłem? Liczyłem, że nie będzie pamiętał? Zapomni? Czy zignoruje? Ale niestety tak się nie dzieje. W dzień singla Pedri Gonzalez stoi przede mną ze skrzyżowanymi na piersi rękami i czeka na moją odpowiedź.
— Tak Pedro, przemyślałem to i zrobiłem. Bo czuję coś do ciebie, co przyjaciel do przyjaciela czuć nie powinien — powiedziałem, patrząc twardo w ciemne tęczówki. W nich nawet na chwilę nie zauważyłem zawahania, czy obrzydzenia. Tylko jedynie szczęście, miłość i drobinkę zaskoczenia. Przyjaciel zrobił krok w moją stronę, potem kolejny i kolejny. Niepewnie położył swoją miękką dłoń na moim policzku gładząc go kciukiem, aż w końcu pochylił się stykając swoje usta z tymi moimi. Stado motylków przeszło przez moje podbrzusze, aż do mózgu powodując ogromny uśmiech. Rozszerzyłem niedbale wargi, przyciągając go za kark do siebie, by był bliżej.
— Podoba mi się to — wysapał, patrząc mi w oczu. Ja na to się zaśmiałem i znów cmoknąłem popękane od zimna na dworze wargi.
— A ty co czujesz?
— Jak cię widzę od razu pojawia się ta strona, którą znasz tylko ty. Podoba mi się w jaki sposób na mnie patrzysz, dotykasz. Lubię to wszystko i mogę śmiało powiedzieć, że czuję podobne rzeczy do ciebie co ty do mnie.
— Więc?
— Chcesz być ze mną?
— Jeszcze się pytasz?!
Zawsze walentynki były smutnym dniem. Dostawałem co prawda laurki w szkole od nieznanych panienek, ale nie spędzałem ich z tą jedną osobą. Osoba którą teraz jest Pedro Gonzalez. I leżymy na kanapie 15.02 w dzień singla, wcale nie będąc singlami tylko parą.
I nie żeby mi się to nie podobało.
CZYTASZ
Na boisku i po pysku// Pablo Gavira x Pedri Gonzalez ✔️
FanfictionPablo i Pedri mieszkają razem już cztery miesiące. Młodszy przez kontuzję zmuszony jest do oglądania meczów z trybun i dopiero wtedy uświadamia sobie jak jego przyjaciel jest cenny. A Gonzalez zaczyna tęsknić. OPOWIADANIE PISANE W CELACH HUMORYSTY...