pov. Gonzalez
Dzisiejszego ranka zadzwonił do mnie ojciec. Powiedział, że ktoś jest w stanie operować matkę mimo wielu komplikacji, ale to aż w RPA. Ja i bart od razu się zgłosiliśmy i zostało nam trzymanie kciuków. Pablo bardzo się o mnie troszczył mimo komplikacji w postaci nogi. Zresztą akurat dzisiaj już o ósmej wybrał się na ściąganie gipsu. Powiedział wczoraj, że przyjedzie po niego Ney (o którym zresztą każdy zapomniał). Akurat robiłem sobie jajecznicę, gdy usłyszałem huk z korytarza.
— Pablo żyjesz?!— krzyknąłem, doprawiając danie. Nie słysząc odpowiedzi chwytam za drewnianą łyżkę i powoli kieruję w stronę odgłosów.— Gavira?
— To ja.
Wzdycham widząc tylko Lewandowskiego, który czai się niczym skrytobójca.
— Nie czai się tak, człowieku. Zresztą puka się!— mówię lekko zły. Ja wiem, że on ze wsi, ale trochę kultury nie zaszkodzi...— Co jest grane?
— Mam problem — zaczyna i siada na krześle barowym.— Zakochałem się — dokańcza, na co prawię zakrztuszam się śliną. Idę szybko po moje żarcie i dołączam do przyjaciela.
— I co wy tym strasznego?— pytam, wymachując widelcem.— Ania złożyła papiery rozwodowe, więc ja problemu nie widzę...
— Ta... teraz szukają domu z tym tancerzem włoskim — wzdycha.— Powiedziałem jej o tym to mnie wyśmiała, gdy dowiedziała się kto to.
Ania i Robert rozwodzili się w zgodzie. Ona znalazła sobie jakiegoś Włocha od siedmiu boleści i jest szczęśliwa. Nawet wysłała nam wszystkim zaproszenia na ślub! Też wspierała wybór Lewego, że ten (chociaż jest bi) woli facetów. Przeprowadzili rozmowę i wszystko picuś glancuś.
— To Ronaldo — wyjaśnia, na co prycham głośno. Portugalczyk to inny wymiar.— Ta... wiem. Przyszedłem do ciebie, bo jednak jesteś moim najlepszym przyjacielem. Messi mi powiedział, że wraz z Gavim jadą z tym gipsem, więc skorzystałem. Wiem, że jesteście razem.
— Raph się wygadał?— pytam, na co ten twierdząco kiwa głową. Wzdycham zdruzgotany. Temu plotkarzowi nigdy nic powiedzieć nie można. Co za drań.— To porozmawiaj tam z nim i sobie wszystko wyjaśni. Dla niego to też trudne jest... Junior i w ogóle.
— A jak tam z mamą?
— Dobrze jest już po operacji. Teraz została jedynie rehabilitacja... z tego co wiem nie może ruszać prawą częścią ciała, ale dobrze, że żyje — mówię z delikatnym uśmiechem. Cieszę się, że ten lekarz uratował moją rodzicielkę.
— To się cieszę — mówi.— Dobra ja spadam na trening... ty zresztą też niedługo wracasz!
~*~
Aktualnie stoję w sklepie z moim chłopakiem i zastanawiamy się nad nowym legowiskiem dla Skwarka. Tu nie chodzi o kwestie wydatkowe, a architektoniczne. Dla mnie ważne, by pasowało do otoczenia, kanapy, komody i stołów. Plus talerzy.
— Pablo? To ty?
Oboje od razu odwracamy się w stronę młodej pracownicy sklepu z nieśmiałym uśmiechem, blond włosami i piękną twarzyczką. Widząc zaskoczenie u mojego partnera wiem, że nic dobrego z tego nie wyniknie.
— Oooo... Violetta — śmieje się lekko zakłopotany, co jakiś czas zerkając na mnie.
— Hej — tym razem spogląda na mnie i wystawia dłoń.— Violetta, była dziewczyna Pablo — uśmiecha się wrednie, co mi się nie podoba. Suka jak się patrzy.
— Pedri — odpowiadam, delikatnie potrząsając jej dłonią.
— Dalej masz ten naszyjnik ode mnie?— pyta, wskazując na złoty łańcuszek u mojego chłopaka. Zawsze Gavi całuje go na szczęście.— Miło. Dałam mu go na balu w podstawówce. Wtedy zaczęliśmy chodzić aż do końca gimnazjum... chciałabym cię za to przeprosić...
— Złamałaś mi serce — prycha.— Nie masz nic do gadania — mówi i chwyta mnie za dłoń.— Chodź Pedri, idziemy.
Wychodzimy ze sklepu i wracamy w grobowej ciszy. Ja mam tyle pytań... jednak jest mi przykro. Nie o to, że mi o niej nie powiedział ale o ten naszyjnik. Czemu jak zaczął ze mną chodzić to go nie wyrzucił? Czy dalej ją kocha a do mnie poczuł jedynie bardzo mocną przyjaźń? Co jak do niej wróci?
— Kocham cię — mówi bez kontekstu. Ja nie odpowiadam skupiony na drodze.
— Czemu go nie wyrzucisz?— pytam z żalem co wyczuwa. Otwiera okno i wyrzuca biżuterię.— Od razu lepiej. Też cię kocham.
— Przepraszam, że nic nie mówiłem, ale... no nie mam wytłumaczenia. Przepraszam za ten naszyjnik...
— Nie masz za co — przerywam mu.— Ale racja, mogłeś powiedzieć. Przykro mi, jednak nic na to nie poradzę.
— Usmażę ci naleśniki — proponuje i cmoka mnie w policzek.— Z czekoladą!
Gdy dojeżdżamy wyskakuje z samochodu. Jak ja kocham tego pacana...
CZYTASZ
Na boisku i po pysku// Pablo Gavira x Pedri Gonzalez ✔️
Fiksi PenggemarPablo i Pedri mieszkają razem już cztery miesiące. Młodszy przez kontuzję zmuszony jest do oglądania meczów z trybun i dopiero wtedy uświadamia sobie jak jego przyjaciel jest cenny. A Gonzalez zaczyna tęsknić. OPOWIADANIE PISANE W CELACH HUMORYSTY...