Rozdział VIII

96 9 1
                                    

Następnego dnia zrobiła się duża afera przez martwe ciało w lesie. Wczoraj postanowiłam go nie ruszać aby nie zostawić żadnych odcisków palców, jako iż wtedy dyrektorka znowu zrobiłaby się podejrzliwa. Teraz zwołała nas na apel, na który poszłam tylko ze względu na to, że może dowiem się czegoś więcej.

- Witam wszystkich moich uczniów i nauczycieli - zaczęła, ale zamiast powiedzieć coś więcej o sytuacji to tylko zakazała zbliżania się do lasu i poleciła zachowanie większej ostrożności. Nie podała również tożsamości tego, który zginął. Określiła go mianem " biednego chłopaka, który zagubił się w lesie". Śmiechu warte. Jedyne, co mnie zaciekawiło to to, że wszyscy uczęszczający do Akademii uczestniczyli w tym apelu nie licząc Xaviera. Czyżby wrócił do skrzydła szpitalnego? Albo zaspał? Musiałam się dowiedzieć jak najszybciej, żeby móc ostatecznie skończyć wszystkie nieporozumienia między nami, co wliczało jakąkolwiek znajomość. Innemu słowy, zamierzałam zerwać z nim kontakt ale przed tym go o tym poinformować. Nie robiłam tego ze względu na Ajaxa ale przez to że sam Thorpe wywoływał niechciane uczucia. Nie zamierzałam popełniać tego samego błędu jeszcze raz, ufając jakiemukolwiek chłopakowi.

W środku przemowy która zamieniła się w pogadankę o bezpieczeństwie wyszłam, nawet tego nie kryjąc. Postanowiłam udać się do pokoju aby dowiedzieć się czegoś od Rączki, jako że jeszcze nie miałam okazji z nią porozmawiać. Idąc przez korytarz przyuważyłam jakiś cień, który zniknął tak szybko jak się pojawił. Pospiesznie ruszyłam za nim, czując, że znowu dzieje się coś, co nie powinno się dziać.

Podążałam za cieniem, który okazał się być człowiekiem. Tak dokładnie, wysoką postacią Eleny która zmierzała w tylko jej znanym kierunku i na pewno nie było to skrzydło szpitalne. Przemierzałyśmy szkolne korytarze, na początku te które kojarzyłam ale później skręciła w nieznane, znikając mi z pola widzenia w ciemności. Bez namysłu ruszyłam za nią, trzymając bezpieczną odległość. Po jakimś czasie doszłyśmy do wysokich, czarnych drzwi. Wyglądały zupełnie jak jakieś słabe "magiczne" przejścia w filmach. Kobieta przede mną otworzyła je jednym ruchem po czym weszła do środka. Po chwili zastanowienia zrobiłam to samo, wiedząc dobrze na co się narażam. Teraz albo nigdy.

Pokój w przeciwieństwie do korytarza był nieźle oświetlony i przestronny. Wzdrygnęłam się na widok martwych zwierząt powieszonych na ścianach. Nie sądziłam jednak żeby były tu tylko dla ozdoby- każdemu z nich brakowało prawego oka i uszu. Dosyć dziwna kombinacja ale musiała coś znaczyć. Do tych konkluzji doszłam w zaledwie kilka sekund kiedy stałam w drzwiach. Widząc pierwszą lepszą rzecz za którą mogłam się schować, szybko to zrobiłam. Chociaż pomieszczenie przyprawiało mnie o dreszcze, to bardziej takie przyjemne, jakoż iż od zawsze byłam przyzwyczajona do martwych stworzeń. Pielęgniarka przeszła na środek pokoju, stając przy rozległym stole na którym znajdował się kociołek. Który wrzał. Czyli te wszystkie stereotypy o wiedźmach są prawdziwe? Naprawdę robią te obrzydliwe, zielone substancje w starych kotłach, wrzucając do nich co się da? Ewww. Nie zamierzałam reagować na jej czyny dopóki nie zauważyłam co ma być jej następnym składnikiem.

- Widzisz..- podniosła w górę obklejoną taśmą Rączkę - Pierw myślałam, że będę musiała zabić człowieka żeby zdobyć dłoń.. a nagle Ty się pojawiłeś i ułatwiłeś mi zadanie...- mój wierny sługa wisiał nad kotłem - Nareszcie będę mogła..

- Nie, nie będziesz mogła.- kierując się bardziej sercem niż rozumem ujawniłam się, wyciągając moją jedyną broń- Zostaw to.

- Addams? - kobieta odwróciła się powoli, dalej trzymając to - Wiedziałam, że prędzej czy później tu trafisz ale..

Już jej nie słuchałam. Rzuciłam się na nią z gazem którego efekt był natychmiastowy. Wypuściła jeńca, upadając. Chwytając Rączkę zaczęłam uciekać, wiedząc, że nie mam dużo czasu. Trzeba było zgłosić dyrektorce że znowu zaufała niewłaściwej osobie.

W mroku Twoich oczu ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz