Rozdział XIV

86 10 1
                                    

Perspektywa Wednesday

Na dźwięk otwieranych drzwi natychmiast odskoczyłam od Xaviera, gotowa na nieprzyjemne spotkanie z Tylerem, które już zdążyłam wcześniej przewidzieć. Ku mojemu zaskoczeniu, Thorpe zasłonił mnie swoim ciałem, chociaż dobrze zdawał sobie sprawę że o wiele lepiej walczę, a mały Hyde nie był w najlepszym nastroju.

- Tyler, cofnij się i nie wykonuj żadnych gwałtownych ruchów. - rozkazał osobnik przede mną, na co zaschło mi w gardle. Nie musiałam nawet za bardzo się wysilać aby zrozumieć, co się właśnie stało. Galpin przymilnie wypełnił polecenie, chociaż zwykle tak ładnie nie słuchał. To mogło znaczyć tylko jedno. Xavier jest nowym Panem Hyde'a, którego tożsamość cały czas próbowałam tak usilnie poznać. Teraz to ja się cofnęłam od obu z nich, gdzieś w głąb malarni, w głębokim szoku. Artysta przede mną zaraz odwrócił się w moją stronę, wyraźnie zaskoczony jak i poważny.

- Addams, wiem jak to wygląda.. - zaczął, zbliżając się, jednak nie dałam mu podejść bliżej niż dwa metry bo szybko odskoczyłam jeszcze bardziej do tyłu. Czułam, że już nigdy nikomu nie będę w stanie zaufać po tej sytuacji.

- Nie musisz się tłumaczyć. - wycedziłam, zła jak nigdy ale czująca również rwącą rozpacz i ból - Jesteście siebie warci. To jaki miałeś plan, co? Uwieść młodą Addams po czym zwabić ją do tej swojej małej kryjówki?

- Oczywiście że nie, wszystko co mówiłem to prawda. Daj mi proszę wyjaśnić..- zaprzeczył zagubiony, na co tylko obdarzyłam go uśmiercającym wzrokiem.

- Tu nie ma co wyjaśniać. - byłam pewna, że znam sytuacje bardzo dobrze i już wszystko wiem na temat tego, kim naprawdę był Xavier. Teraz trzeba było obmyślić plan aby jak najszybciej się stąd wydostać, a także pozbyć się tych potworów.

- Znowu się widzimy, co? - uśmiechnął się Tyler - Tym razem naprawdę poznasz smak gorzkiej przegranej..- zaczął się powoli zbliżać, na co Thorpe uniósł ze złością rękę.

- Kto dał Ci prawo mówić? - warknął wściekle, na co Hyde cofnął się gwałtownie. Dziwiło mnie bardzo, jakim cudem artysta może mieć aż taki wpływ na to wielkie monstrum, które mogło go zniszczyć w nie więcej niż dziesięć sekund. Nie znałam go także od takiej strony - władczej, ostrej , złej..?

- Jesteście naprawdę żałośni. - stwierdziłam, na co osobnik przede mną zaraz ponownie zwrócił się w moją stronę, a jego jeszcze przed chwilą wkurzony wyraz twarzy zastąpiło lekkie zaszokowanie jak i ból.

- Addams..- zaczął, ale nie dałam mu dokończyć. Rzuciłam się na niego już drugi raz tego wieczoru, gotowa wyrwać mu gardło gołymi rękami. Zaraz jednak ponownie mnie powstrzymał, chwytając mnie za górne kończyny co uniemożliwiło mi jakikolwiek ruch.

- Wiem, że zaraz uwolnisz się z tego uścisku i prawdopodobnie mnie zabijesz. - zaczął, widząc moją twarz pełną nienawiści jak i rozpaczy - Ale to tylko rozwścieczy Galpina i już nawet moje słowa nie podziałają żeby go powstrzymać. Hyde nie widza świata poza swoimi Panami. - ostatnie dwa zdania wyszeptał mi do ucha, jakby było to jakieś ostrzeżenie.

- Jeśli uda mi się zabić Ciebie wcześniej, to już mi później wisi, czy jestem martwa czy nie. - nigdy nie bałam się śmierci, wręcz czasami nawet jej oczekiwałam chociaż nigdy nie były to myśli depresyjne. Xavier w jednym miał rację- bardzo szybko wyswobodziłam się z jego rąk po czym ponowiłam atak. Nie przewidziałam tylko, że chwilę później w moim prawym ramieniu znajdzie się scyzoryk a następnie dostanę mocno w głowę.

- Musisz mi wybaczyć. - były to ostatnie słowa ,które usłyszałam, przed straceniem przytomności.


Przebudziłam się w swoim pokoju, co przyjęłam z dużym zaskoczeniem. Niby dlaczego Thorpe odstawiał mnie z powrotem do szkoły skoro już wiedziałam kim jest? Czy naprawdę jest aż tak głupi żeby podstawiać głównego świadka jego przestępstwa pod nos? Z okropnym bólem głowy podniosłam się, spodziewając sie także tego odczucia ze strony ręki ale nic takiego nie nastąpiło. Okazało się że rana ,którą Xavier zadał mi tą żałosną bronią, była starannie owinięta bandażem a obok mojego miejsca spania znajdowały się tabletki na głowę. Szybko założyłam że pewnie te leki są zatrute więc tylko wyrzuciłam je do śmieci, nawet nie biorąc pod uwagę tego że chłopak zrobił to wszystko z troski. W pomieszczeniu znajdowałam się tylko ja, Enid już pewnie wyszła aby po raz setny obgadać wczorajszy bal. Nie miałam zatem czasu do stracenia- trzeba było jak najszybciej odnaleźć Tylera jak i artystę i obu ich skończyć.

W mroku Twoich oczu ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz