Rozdział XIII

99 11 1
                                    

Sztuczny śnieg w sali rozpadał się na dobre, okrążając nas wokół. Mimowolnie odepchnęłam Xaviera, cofając się prędko. Zaraz tego pożałowałam widząc ból i zaskoczenie w jego oczach ale nie było czasu aby przejmować się jego uczuciami. Miałam misję do wykonania. A teraz była ją ucieczka z tego przeklętego miejsca. Nie patrząc za siebie ruszyłam biegiem do wyjścia, wiedząc,że zwracam na siebie uwagę ale i tak już nic z tym nie mogłam zrobić.

- Wednesday poczekaj! Nie chciałem..- zaczął artysta za mną ale nie usłyszałam końcówki zdania bo po prostu się wygłuszyłam. Uciekłam z budynku, zmierzając w byle jaki kierunek. Trafiło oczywiście na las. Przedzierałam się przez drzewa, dobrze wiedząc gdzie mnie to zaprowadzi ale na razie nie znałam żadnej lepszej kryjówki. Elena raczej nie wie jeszcze o istnieniu malarni Thorpe'a a dyrektorce trochę zajmie dojście do tego gdzie zwiałam. Poza tym, nie powinny się za bardzo przejąć tym że nie ma mnie już na imprezie. W końcu byłam źródłem większości ich problemów. A ucieczka z powodu nieudanych zalotów chłopaka była bardzo dobra wymówką, co chroniło mnie przed podejrzeniami. Nie sądziłam również, żeby Thorpe za mną podążał, jako że pewnie będzie chował urazę jak to ma w zwyczaju. Może to i dobrze, tak uda się utrzymać dystans. Miałam już naprawdę dość tego, że uczucia przeszkadzały mi w działaniu.

 Dotarłszy do chatki, szybko zatrzasnęłam za sobą drzwi, słysząc głośne kroki za tuż za mną. Próbując odzyskać miarowy oddech, zaczęłam szukać jakiejkolwiek broni, jako że akurat nie przyszło mi do głowy żeby wziąć gaz na tańce. Zamierzałam wstąpić szybko do pokoju przed misją i wtedy go zabrać, ale sprawy trochę się pokomplikowały. Niestety, młody artysta nie miał za dużo ostrych rzeczy do wyboru. Może lepiej by było jakby okazał się mordercą, wtedy przynajmniej miałby jakąś broń w tej swojej malarni. Trzeba było w takim razie użyć moich umiejętności w walce, z nadzieją że napastnikiem nie okaże się Hyde. Zaczaiłam się pod drzwiami, gotowa do ataku, kiedy drzwi otworzyły się na oścież. Nie myśląc za bardzo, rzuciłam się na osobę stojącą w wejściu, prawie przewracając nas oboje. Mocnemu przeciwnikowi udało się jednak zamknąć mnie w uścisku, a zanim zdążyłam ponownie zaatakować, drzwi zatrzasnęły się z hukiem pod wpływem wiatru.

- Spokojnie! To tylko ja..- poznałam ten głos od razu ale ani trochę mnie to nie uspokoiło, wręcz jeszcze bardziej rozjuszyło - Mogę puścić? Przestaniesz się w końcu rzucać?

Odpowiedziałam milczeniem, ale pozwoliłam mojemu sztywnemu i gotowemu do walki ciału się rozluźnić, na co chłopak rzeczywiście mnie puścił. Gwałtownie cofnęłam się, odwracając wzrok.

- Przepraszam za sytuację na balu.. - zaczął, drapiąc się po włosach. Najwyraźniej ten temat również go denerwował - Nie chciałem naprawdę. Nie powinienem Cię zmuszać do tego, czego nie chcesz. Już w zeszłym roku dałaś mi do zrozumienia, że mam się trzymać z daleka. Przesadziłem, to już się nie powtórzy..

Teraz to on na mnie nie patrzył, za to ja uniosłam oczy, mierząc go niepewnym acz stanowczym spojrzeniem.

- To również moja wina. Nie powinnam była.. dawać Ci jakiejkolwiek okazji na zbliżenie się do mnie. - zdziwiłam się, z jakim trudem przeszło mi to zdanie przez gardło - Chociaż w dalszym ciągu nie rozumiem powodu Twoich działań. Czyżbyś próbował się do mnie zbliżyć tylko po to, by zdobyć moje zaufanie a później wykorzystać je przeciwko mnie? Może Ty jesteś nowym Panem Tylera? - syknęłam, mijając go. Słyszałam jak głośno westchnął, już zdążył się zdenerwować. To była jedna z jego słabości- bardzo łatwo go sprowokować. Teraz, jak się wkurzy i pewnie rzuci się na mnie ze złości, stwierdzę że jest za agresywny i nie możemy się już przyjaźnić. To idealny powód jak i plan, żeby zakończyć tą znajomość i nie musząc się tłumaczyć. Naprawdę nie mogłam dalej pozwalać żeby Xavier wyciągał ze mnie te najsłabsze strony, czyli uczucia.

W mroku Twoich oczu ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz