Rozdział XV

70 9 4
                                    

Zakradłam się do malarni, z niemałym szokiem odkrywając że to nie tam kryje się Xavier. Gdzie indziej mógłby się podziewać? Czyżby właśnie omawiali swój nikczemny plan z Eleną? Sfrustrowana zawróciłam, gotowa szukać dalej. Nie zajęło mi to dużo czasu- już po chwili dostrzegłam w oddali sylwetkę siedzącą przy jednym z drzew. Ruszyłam w stronę chłopaka, gotowa na konfrontację. Na początek zamierzałam go szczegółowo przepytać, a jeśli nie będzie chętny do odpowiedzi, poradzę sobie w inny sposób. I tym razem nikt mnie nie powstrzyma.


Perspektywa Xaviera


Zdesperowany ominąłem szerokim łukiem moją chatkę, wiedząc, że to właśnie w tym miejscu Addams będzie mnie szukać. Odszedłem trochę dalej, siadając przy jednym z grubszych buków. Zdawałem sobie sprawę, że to nie sprawi większych trudności Wednesday w odnalezieniu mnie, ale i tak lepiej czułem się w obliczu natury. Nie zamierzałem się również tak łatwo poddać - będę walczył o zaufanie czarnowłosej albo chociażby szansę wytłumaczenia się. 

 Opierając się o konar drzewa dokładnie rozmyślałem co powiem Wednesday w swojej obronie.  Z każdą chwilą zdawałem sobie sprawę że nie ma wytłumaczenia na to co zrobiłem. Spoufaliłem się z potworem- potworem z perspektywy Addams. Ja sam wierzyłem że w Tylerze jest jeszcze jakieś dobro tylko trzeba je wyzwolić. Nie ważne, jak bardzo kiedyś nie cierpiałem Galpina- oboje byliśmy samotni, porzuceni, ignorowani przez najbliższych, przez co udało nam się nawiązać słabą więź. Była ona nikła ale była. Zanim zdążyłem jednak dokładnie przeanalizować jak mogę to wykorzystać to moich wyjaśnień, dostałem bardzo mocno w głowę, po czym zapanowała totalna ciemność. Już po mnie.


Perspektywa Wednesday


 Wpatrywałam się w nieprzytomnego Thorpe'a już z dwadzieścia minut. Coś długo zajmowało mu budzenie się. Zdążyłam sprawdzić mu ciśnienie z pięć razy które wyraźnie wskazywało na to, że żył. Jeszcze. Ze względu na własne bezpieczeństwo przywiązałam go do krzesła mocnymi sznurami, a także przeniosłam do pokoju w szkole gdzie nikt raczej nie będzie nas szukał- była to stara, opuszczona sala którą odkryłam w tym semestrze. Chwilę później artysta wreszcie odzyskał świadomość i powolnie uniósł głowę.

- Gadaj jaki masz plan z Eleną. - rozkazała, sięgając po paralizator - Albo Cię zmuszę.

- Addams..- odetchnął z ulgą, po czym rozluźnił się trochę - Bałem się przez chwilę, że ktoś inny mnie porwał..

- Dobrze wiesz, że na razie to ja najbardziej Ci zagrażam.- warknęłam, podchodząc do niego - Co chcecie zrobić z tą wiedźmą co? Bo nie sądzę, żeby Waszym jedynym celem było hodowanie Hyde'a. 

- Wednesday, musisz mi uwierzyć. - poprosił, a jego włosy lekko zasłoniły mu pole widzenia - Proszę. Naprawdę nie jestem przeciwko Tobie. Teraz mamy większe niebezpieczeństwo na głowie..

- Mamy?- wyłapałam - Nie ma nas, Xavierze. To Ty jesteś tutaj głównym złoczyńcą i nawet nie próbuj udawać że jest inaczej. 

- Nie współpracuje z Eleną!- wydarł się, zdenerwowany. Jego nagły wybuch sprawił że gwałtownie się cofnęłam, chociaż wiedziałam że nie jest w stanie nic mi zrobić. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem, uspokajając się - Boisz się mnie?

- Jesteś absurdalny. - prychnęłam, prostując się - Brzydzę się Tobą. Jak mogłeś w ogóle..- zaczęłam, zacinając się.

- Jak mogłem co?- intensywność jego wzroku źle na mnie działała - Nawet nie wiesz, jakie miałem zamiary. Z góry założyłaś, że jestem tym złym, chociaż nigdy nie dopuściłbym aby spadł Ci włos z głowy. A teraz proszę, czy mogłabyś mnie wysłuchać? Mogę Ci wszystko wyjawić bez zbędnych tortur.

W mroku Twoich oczu ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz