Rozdział II

119 9 1
                                    

 Jak tylko odzyskałam przytomność poczułam silne zawroty głowy. I to nie te przyjemne. Toczyłam upartą walkę z moim ciałem aby się podniosło i przeszło do pozycji siedzącej, bez dalszego skutku. Otworzyłam za to już oczy, rozglądając się po sali, co było wyjątkowo trudne leżąc. Nie umiałam przypomnieć sobie niczego co doprowadziło by mnie do takiego stanu, ostatnie co pamiętałam to stanie przy tym cholernym drzewie z Xavierem. A co jeśli to on mnie zaatakował? Może nie jest hydem, ale nie znaczy że nie ma złych zamiarów. Zaraz jednak zrezygnowałam z tej teorii, jak tylko zobaczyłam go leżącego na łóżku szpitalnym obok mnie. Był nieprzytomny, a na prawej części czoła miał bandaż. Czyli został ranny bardziej niż ja. 

 Kiedy zmusiłam się wreszcie do wstania, mimo ogromnego bólu głowy, postanowiłam rozejrzeć się po pokoju w jakim się znajdowałam. Ku mojemu zdziwieniu, nie byłam podłączona do żadnej kroplówki, w przeciwieństwie do Xaviera. Podnieść dalej się nie mogłam, nogi miałam jak z waty, ale przynajmniej udało mi się usiąść. Łóżko Thrope'a nie było daleko od mojego, więc mogłam dokładnie przyjrzeć jego twarzy. Blada jak ściana, a taka spokojna. Sam był podłączony do tego całego generatora, który irytująco pikał. Gdyby nie zależało od niego życie artysty, zapewne był go odłączyła. A jednak, Xavier okazał się dość inteligentny i może mi się jeszcze przydać. 

 Niestety nie udało mi się porozmyślać w spokoju o sprawie stalkera, bo zaraz do pokoju weszła Enid. Wyraźnie zmartwiona, ze łzami w oczach podbiegła do mojego łóżka.

- Wednesday? Jak się czujesz?-  zapuszczała tym swoim histerycznym głosem.

- Ku mojemu nieszczęściu, nie poniosłam większych obrażeń- mruknęłam, nie patrząc na nią. Westchnęła z ulgą, po czym jej wzrok przeniósł się ma łoże Xaviera.

- A on? Jak z nim? Co się w ogóle stało?- trzy pytania na raz to było zdecydowanie za dużo. Zbyłam ją martwym wzrokiem, na który usiadła na krześle ustawionym dla osób odwiedzających. 

- A co wiesz?- zapytałam po chwili milczenia, wiedząc że póki Thorpe się nie obudzi to dużo więcej się nie dowiem- Co Ci powiedzieli że się stało?

- Nic konkretnego..- załkała, ocierając łzy z twarzy- Tylko że drzewo wybuchło..

- Drzewo wybuchło..- powtórzyłam jak echo, natychmiast przypominając sobie wszystko. Gwałtowny ruch Xaviera, który odciągnął mnie od niebezpiecznego narzędzia, czyli kamery, a później mocne odrzucenie do przodu. Tylko skąd młody artysta wiedział że w kamerze jest bomba? 

- To prawda?- wilkołaczka przełknęła głośno ślinę- Jakim cudem..

- Sprawa stalkera.- na widok jej twarzy przypomniałam sobie, że nie zdążyłam jej o tym jeszcze opowiedzieć - Od jakiegoś czasu dostaje niepokojące wiadomości. Sądzę, ze ktoś mnie śledzi za pomocą kamer. Akurat badałam tą sprawę z Xavierem, kiedy bomba wybuchła.

- Myślisz że ktoś widzi Cię.. nawet teraz?- zająknęła się.

-Tak. Ty.- odparłam, walcząc z chęcią położenia głowy na poduszce-A teraz jestem zmęczona. Do zobaczenia.

Blondynka tylko kiwnęła głową i wyszła z pokoju, trzęsąc się. Pewnie była w za dużym szoku żeby mi odpowiadać lub prowadzić dalszą konwersację. I dobrze. Miałam już dość ludzi na dziś. Niestety, nie było mi dane odpocząć w spokoju.

- Wednesday?..- usłyszałam chrapliwy głos chłopaka, leżącego w łóżku obok mnie. Odwróciłam głowę w jego stronę i zauważyłam, że wpatrywał się w sufit, najwyraźniej za słaby żeby ruszać głową.

- Skąd wiesz że też tu jestem, skoro mnie nie widzisz?- głupota tego pytania uderzyła mnie dopiero po jego zadaniu. Przecież pewnie słyszał moją rozmowę z Enid.

W mroku Twoich oczu ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz