3.

83 6 3
                                    

Yoichi rzucił się na mnie przytulając mnie. Zamknąłem oczy i objąłem go.

-Tak tak.. Już już.. - poklepałem go po głowie. - A wy tu po cholere?

-Guren chce nas wysłać na misję. Bez ciebie. - odezwała się Shinoa. - wampiry i takie tam, a Twój stan nie za bardzo pozwala cię zabrać na misję.

-Co ty bredzisz?-spojrzalem na nią.

-Nic nie bredzi. Masz tu zostać. To rozkaz. - zza grupy wyłonił się Guren.

-I co jeszcze? Najpierw samemu mnie doprowadzasz do tego stanu i teraz oczekujesz, że będę mieć do ciebie jakiś szacunek?

-W sumie to tak. Właśnie tego oczekuje.

-Guren. - odezwał się Shinya oparty o framugę drzwi.

-No co? Nie moja wina, że ten prawiczek mnie wnerwia.

Mężczyzna nawet się nie odezwał, tylko patrzył na niego zirytowany.

-Jasna cholera. Dobra. - Guren podszedł do mojego łóżka i usiadł obok mnie. - Przepraszam. Zdenerwowałem się. Nie powinienem tego robić.

-Mówiłem, że go przeprosi? - odezwał się Shinya w stronę Shinoa'y. Ta tylko podała mu coś do ręki. - Jego oczko w głowie.

-Słyszałem! - Guren westchnął. - Wracając. Postaram się, żebyś jak najszybciej wrócił do formy... Pomogę z tre..

Położyłem dłoń na ramieniu Gurena i uśmiechnąłem się.

-Trzymam za słowo.

Mogę przysiąść, że na jego twarzy pojawił się mały uśmiech, który tłumił. Strącił moją rękę.

-Dobra. Mdło się zrobiło. - wstał i spojrzał na resztę. - A wy tu czego? Nie macie nic do roboty?

Zespół opuścił pokój. Tylko. Jedna osoba została czekając na Gurena.

-A ten czemu tu stoi? - spytałem.

-Nie powiem Kurwa. Już Ci to mówiłem. - Guren spojrzał na niego, a Shinya podszedł bliżej.

-Zaciekawiliście mnie.

-Widzisz? Chłopak chce wiedzieć. - biało włosy usiadł na kolanach Gurena. - Może mu powiesz? - objął jego szyje.

-Jestes gejem? - spytałem, a Shinya się uśmiechnął widząc załamanie nerwowe w oczach Gurena.

-Zazdrościsz? - spojrzał na mnie.

-Ja? Niby czego? Nie jestem tu od związków.

-Bycie prawiczkiem ciezkie. - parsknął i przerzucił Shinye przez ramię i wstał.  - Jakbyś czegoś potrzebował.. To nie potrzebuj lepiej. - wyszedł z pokoju zostawiając mnie samego.
_
_
_
Pov. Mika
-Nie wracasz do miasta? - spytał Ferid. - Siedzisz na tym dachu od wczoraj.

-Mam swoje zmartwienia. - oparłem głowę o kolana i patrzyłem na okno od pokoju Yuu.

-Żyć żyje. Czym się przejmować. - machnął dłonią i usiadł obok mnie.

-Nie rozumiesz idioto.

-Mówiłem, że ludzie go wykorzystają. - zaśmiał się.

-Nie o to chodzi. Wygląda jakby mu zależało na nich. - spojrzałem na Ferida, a ten mnie poklepał po głowie.

-Zazdrosny? - uśmiechnął się. - Boisz się być zapomniany przez niego, prawda?

Wróciłem spojrzeniem na okno nie odpowiadając.

Tylko rodzina? //MikayuuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz