Oślepił nas blask lampy błyskowej.
Wtedy się obudziłem. Wszystkie wydarzenia sprzed chwili zaczęły się zamazywać. Otworzyłem oczy. Znajdowałem się w mieście wampirów. W powietrzu nie było czuć duszącego dymu. Wstałem i rozejrzałem się wokół. Ruszyłem do muru, gdzie zobaczyłem chodzące wampiry i dzieci tak jak było kiedyś. Otworzyłem szeroko oczy, kiedy do mnie dotarło, że to wszystko mogło być zwykłym snem. W ustach czułem metaliczny smak krwi. Splunąłem krwią na ziemię i wytarłem usta.
Im bardziej próbowałem zrozumieć to co się wydarzyło tym większych zawrotów głowy dostawałem.
Szybko pobiegłem w kierunku domu Ferida. To nie mógł być sen. To wszystko.. Nic się nie wydarzyło?
-Ferid! - krzyknąłem wbiegając do budynku. Mój krzyk rozniósł się echem po pustym pomieszczeniu. Głucha cicha została mi w odpowiedzi.
-Nie.. To są żarty.. - powiedziałem sam do siebie zaczynając panikować.
-Rany, rany.. Takie krzyki z samego rana? - usłyszałem głos za sobą. Odwróciłem się szybko i zobaczyłem Ferida, który dopiero co się obudził.
-Kiedy się tu znaleźliśmy? - spytałem łapiąc go za ramiona. Ten patrzył na mnie zdezorientowany.
-O co ci chodzi? - zmarszczył brwi. - Nigdzie nie wychodziliśmy ostatnio.
-A.. Co z Yuu? - spytałem niepewnie.
-Dopiero go szukamy, pamiętasz? - złapał moje ręce i odsunął je od siebie. - Dziwnie się zachowujesz. Wszystko okej?
-Nie.. Nie.. - odsunąłem się i spojrzałem przed siebie nie wierząc w to co słyszę. - To nieprawda..
-Mika.. - odezwał się Ferid z troską w głosie. - Odpocznij może.. Blady jesteś i to bardziej niż zazwyczaj. Ferid objął mnie delikatnie jakbym się miał rozpaść i zaprowadził mnie spowrotem do pokoju. - Jakby co to wołaj.
Ferid opuścił pokój, a ja podszedłem do lustra, gdzie znajdywał się także zlew. Ochlapałem twarz zimna wodą i spojrzałem w lustro. Ciemno czerwone oczy, a nie krwisto czerwone. Rozejrzałem się po pokoju i wziąłem nóż. Rozciąłem sobie rękę nad zlewem, a krople krwi zaczęły skapywać na zlew. Ciemna, prawie czarna krew. To nie mogły być tylko wspomnienia. Coś mi nie pasowało. Opatrzyłem sobie ranę i zacząłem przeglądać pokój.
Coś musiało zdradzić, że to wszystko nie był jakiś sen. Jakieś resztki popiołu czy coś.
Przegrzebałem pokój, ale nic nie znalazłem.
-To jest jakaś kpina.. - Zasłoniłem oczy ręka i westchnąłem. Metaliczny smak krwi się pogarszał. Wstałem i podbiegłem do toalety, gdzie zacząłem wymiotować krwią. Przetarłem usta i spuściłem wodę. Wyszedłem z pokoju i skierowałem się spowrotem do muru. Rozglądałem się, a tam zobaczyłem stary dom. Ten dom gdzie znaleźliśmy z Shinyą Gurena z ciałem Yuu.
Podbiegłem tam. Wyglądał tak samo jak przed pożarem, ale musiałem sprawdzić. Czułem jak zbiera mi się na wymioty, ale tym razem z nerwów. Żołądek mi się ściskał. Im byłem bliżej tym serce szybciej uderzało. Czułem jak podnosi mi się do gardła. Złapałem klamkę od drzwi i wziąłem głęboki wdech. Zimno z klamki lekko przywróciło mnie do rzeczywistości. To był jedyny sposób, żeby to sprawdzić. Otworzyłem drzwi. W środku słyszałem śmiech i stuknięcia szklanek.
Podszedłem bliżej i zajrzałem do środka jadalni. Niestety siedziały tam dzieciaki. Zrezygnowany opuściłem budynek i zamknąłem za sobą drzwi. To musiało się wydarzyć. Nagle by mi się krew nie zmieniła.
Mijały tak godziny, a ja przechadzałem się ulicami miasta. Nie miałem pomysłów jak mogę cokolwiek się dowiedzieć. Jedynym pomysłem byłoby odwiedzenie siedziby ludzi, ale jeśli to wszystko było snem to szybciej skończyłoby się to bitwą.
Koniec końców wróciłem do pokoju i położyłem się. Na szafce była ramka ze zdjęciem. Wziąłem ją i przyjrzałem się zdjęciu. Yuu i Krul rozdzielający mnie i Ferida.
-Dopiero szukamy? - położyłem ramkę zdjęciem do dołu. - Głupie gadanie. - odwróciłem się tylem do szafki i zamknąłem oczy. Powoli zasypiałem, gdy w pokoju rozległ się trzask. Podniosłem się i spojrzałem w kierunku trzasku. Ramka leżała na ziemi roztrzaskana, a zdjęcie leżało obok. Zebrałem resztki ramki i wyrzuciłem, a następnie podniosłem zdjęcie. Przeciągu nie było w pokoju, więc jakim cudem to się przewróciło?
Przyjrzałem się zdjęciu. Włączyłem do tego światło. Im dłużej patrzyłem na zdjęcie tym bardziej widziałem coś.
-Co jest..- odwróciłem zdjęcie. Z tyłu był tylko napis. Czekamy.
Patrzyłem na to słowo przez dłuższą chwilę, ale nic mi to nie dawało. Czekamy? Ale na co? Zmęczenie coraz bardziej dawało o sobie znać, a ja próbowałem wymyśleć sens tego zdania. Koniec końców zasnąłem.
Rano obudziły mnie krzyki i śmiechy znajdujące się niedaleko.
-Pospać nie dadzą.. - odłożyłem zdjęcie i opuściłem pokój. - Co to krzyki? - rozejrzałem się. Przede mną jak na zawołanie pojawił się Ferid. Bez słowa zaczął prowadzić mnie. Weszliśmy do jego domu. Jego zabrał Crowley, a ja kierowałem się cały czas za nimi. Przetarłem oczy i wszedłem do ciemnego pomieszczenia za nimi. Drzwi za nami się zamknęły pogrążając pomieszczenie w całkowitej ciemności.
Oparłem się o ścianę unikając potknięcia się lub upadku.
-Ferid. Coś ty znowu wymyślił? - spytałem niecierpliwiąc się. Wtedy światło oślepiło mnie, a w powietrze wyleciało masa konfetti. Na ścianach były porozwieszane wstążki oraz na ścianie znajdował się napis.
Wszystkiego najlepszego!
Po wszystkich wydarzeniach zapomniałem o swoich własnych urodzinach. W pomieszczeniu oprócz mnie, Ferida i Crowleya znajdował się też Lacus z Rene oraz Krul. Na środku pomieszczenia znajdował się wielki prezent. Kiedy się do niego zbliżyłem zacząłem się domyślać co znajduje się w środku. Szybkim ruchem ściągnąłem wstążke i otworzyłem prezent. Moja nagroda wyskoczyła z pudełka, a na głowie miała kolejną wstążke. Uśmiechnąłem się i odetchnąłem z ulgą.
-Podoba się prezent? - spytał Rene.
-Lepszego prezentu nie umiałem wymyśleć. - złapałem policzki Yuu i dałem mu buziaka. - Po tym wszystkim macie mi dużo do opowiadania.
Zgodzili się, ale na ten moment świętowaliśmy urodziny.
CZYTASZ
Tylko rodzina? //Mikayuu
Fanfiction"Nie zostawię was. Jesteście moja rodziną!" krzyknął chłopak wiedząc na co się pisze zostając z nimi. Jak to się potoczy dalej?