5.

75 4 2
                                    

-Że ty się do mnie teraz prujesz? - odezwał się również kobiecy głos.

-Jak ja bym musiał kucnąć, żeby się do ciebie pruć.

-Zaraz stracisz głowę.

-Spróbuj dosięgnąć karle. - zaśmiał się.

Patrzyłem na Mike, którego mina pokazywała jak bardzo jest zażenowany. Odwrócił głowę i spojrzał na nich.

-Wiedziałem, że ten pedał gdzieś tu się plącze, ale że ty tu? - wstał i pomógł mi wstać.

-Chciałam poznać zięcia. - odezwała się mała wampirzyca. Mika otworzył lekko usta nie wiedząc co powiedzieć i kucnął przy niej.

-Nie jest moim chłopakiem. Ile razy mam powtarzać?

-Przepraszam, że co? - spojrzałem na Mike rozbawiony, a ten tylko spuścił głowę i przetarł oczy.

-Mika nie chwalił się, że.. - zaczęła dziewczyna.

-Cicho. - zasłonił szybko jej usta przewracając się z nią. Ferid tylko się odsunął bliżej mnie.

-... Oni tak zawsze? - spytałem.

-Im mniej wiesz tym lepiej sypiasz.. - wyszeptał patrząc na nich. - Ale tak. Oni tak wiecznie.

-Kim ona jest ogólnie?

Ferid spojrzał na mnie jak na debila, ale po chwili zrozumiał.

-A bo ty nie miałeś okazji poznać tego karła. This is meine królowa. Krul Tepes. Uratowała Mike i to chyba tyle z ciekawych rzeczy.

-Aha... A czemu z Miki robi geja?

Ferid od razu ode mnie odszedł ignorując pytanie.

-Aha? - spojrzałem na Mike, który leżał pod Krul.

-Zejdź. - odezwał się.

-Przeproś.

-Ciebie to chyba całkiem bóg opuścił.

-JAK MNIE MIAŁ OPUŚCIĆ JAK NAWET W NIEGO NIE WIERZĘ.

-Ferid cię opuścił.

Od razu spojrzała na Ferida.

-I po cholere robisz nadzieję?

-Aha? - Ferid wziął kubek z wodą i wylał jej na głowę. Ta na niego spojrzała wnerwiona. Mężczyzna wziął nogi za pas i zaczął uciekać, a królowa za nim pobiegła. Zaśmiałem się cicho.

-Kiedyś był.. Gorszy. - spojrzałem na Mike i usiadłem obok niego.

-.. Weź mnie od nich. Moje iq przy nich spada. - zaśmiał się. - Przyjdź kiedyś do miasta. - spojrzał na mnie. - Może.. Dalej są dzieci, ale.. Zobaczysz z jakimi debilami się muszę użerać.

-Nie zabiją mnie?

-Jak ty masz pewnie okropnie smakujesz.

-Chcesz spróbować? - złapałem za kołnierz, a Mika wskoczył na mnie i przyszpilił moje nadgarstki nad głowę.

-Może przestań prowokować? - uśmiechnął się widząc moje zakłopotanie.

-A potem się dziwisz, że robią z ciebie geja. - zaśmiałem się po chwili, a on tylko się zarumienił lekko.

-To.. A cicho bądź. - położył się na mnie i zamknął oczy.

-Puścisz łaskawie?

-Nie. - objął się moimi rękami. - Dobranoc.

Złapałem za róg kołdry i zrzuciłem ją na nas.

-Dobranoc. - przytuliłem go i pocałowałem w głowę. Po chwili obaj spaliśmy wtuleni w siebie.
_
_
_

-I on nie jest gejem?

-Który?

-Oba.

-Jak oni się mają za rodzinę.

-A są biologicznie rodzeństwem? Nie. To zamknij się.

-Za jakie grzechy mnie tu ściągnęliście?

Otworzyłem oczy i spojrzałem na Shinoe, Kimizukiego i Mitsube rozmawiających o mnie i Mice.

-Długo będziecie tak chrzanić? Ludzie tu próbują spać.

-Ale czy my wam przeszkadzamy? Śpijcie do woli. My tu tylko obgadujemy. - powiedziała uśmiechnięta Shinoa celując w nas aparatem.

Przykryłem mnie i Mike bardziej kołdrą, aby nie było widać naszych głów. Mika uchylił lekko oczy i spojrzał na mnie.

-No dzień dobry. - wyszeptałem i uśmiechnąłem się lekko.

Mika tylko przetarł oczy i ziewnął.

-Czemu nas tak przykryłeś? - spytał i wychylił głowę spod kołdry. Widząc Shinoe od razu celującą w niego aparatem wrócił do kryjówki. - Nieważne jednak.

Zaśmiałem się i wyszedłem z kryjówki biorąc miotłę.

-Koniec przedstawienia. Tam są drzwi. - zacząłem ich wymiatać z pokoju. Przy drzwiach się zatrzymaliśmy.

-Dwa wampiry zostały złapane na tej placówce. Sądziliśmy, że będziesz chciał o tym wiedzieć. A najlepsze. Obaj są szychą. - uśmiechnęła się Shinoa. Spojrzałem na Mike, który usiadł i spojrzał na Shinoe zdziwiony.

-Pożyć w spokoju do cholery nie można. - blondyn wstał i wziął swój miecz, po czym podszedł do Shinoy i spojrzał na nią poważnie. - Gdzie te kretyńskie kreatury i ofiary losu są zamknięte. - nim Shinoa cokolwiek zdążyła powiedzieć, Mika się wtrącił od razu. - To nie jest pytanie z dobroci. To cholerny rozkaz, żebyś mi pokazała gdzie oni. Odmowy nie akceptuję, rozumiesz? - złapał jej brodę i spojrzał jej prosto w oczy. Ta tylko złapała jego dłoń i odsunęła ją od siebie.

-Rany, rany. Tak agresywnie? - uśmiechnęła się niewinnie. - Chcieli zobaczyć zięcia początkowo.

Mika wejrzał na mnie.

-Dajcie mi się przebrać i możemy iść do nich. - podszedłem do szafy i zabrałem od razu mundur, po czym wywaliłem wszystkich oprócz Miki i zacząłem się ubierać.

-Sądziłem, że ich od razu zabiją. - odezwał się Mika. - Albo oni ich.

-Może mają w tym jakiś układ? Normalnie to by już dawno na nich eksperymenty zrobili, albo zabili. - westchnąłem. - Nie nadążam za tym wszystkim co się tu dzieje.

-W takim razie. Witam w klubie. - podszedł do mnie i poprawił mój kołnierz. - Ruszmy się, bo jeszcze coś im się stanie.

-Myślisz, że my im coś zrobimy?

-Nie. Szybciej, że oni nawzajem sobie coś zrobią. - przełknął ślinę. - A ona mi jest jeszcze potrzebna żywa. - złapał mnie za rękę i wyciągnął z pokoju. Zabrał aparat Shinoy i roztrzaskał na kawałki. Dziewczyna tylko tępo się patrzyła na aparat chodźby zaraz się miał spowrotem złożyć w całość.

-Już nie dramatyzuj. Prowadź. - spojrzał na nią.

-Że też muszę się słuchać wampira. - wyszeptała i zebrała szybko aparat, a następnie zaczęła nas prowadzić.

-Poczuj łaskę, że możesz się mnie słuchać, a nie że gryziesz kwiatki od spodu.

Szturchnąłem Mike łokciem.

-No co? Zawsze mógł ją Ferid zabić, a tak to jestem miły.

-Lepiej nie kracz. - poklepałem go po ramieniu.

Tylko rodzina? //MikayuuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz