-Że ty się do mnie teraz prujesz? - odezwał się również kobiecy głos.
-Jak ja bym musiał kucnąć, żeby się do ciebie pruć.
-Zaraz stracisz głowę.
-Spróbuj dosięgnąć karle. - zaśmiał się.
Patrzyłem na Mike, którego mina pokazywała jak bardzo jest zażenowany. Odwrócił głowę i spojrzał na nich.
-Wiedziałem, że ten pedał gdzieś tu się plącze, ale że ty tu? - wstał i pomógł mi wstać.
-Chciałam poznać zięcia. - odezwała się mała wampirzyca. Mika otworzył lekko usta nie wiedząc co powiedzieć i kucnął przy niej.
-Nie jest moim chłopakiem. Ile razy mam powtarzać?
-Przepraszam, że co? - spojrzałem na Mike rozbawiony, a ten tylko spuścił głowę i przetarł oczy.
-Mika nie chwalił się, że.. - zaczęła dziewczyna.
-Cicho. - zasłonił szybko jej usta przewracając się z nią. Ferid tylko się odsunął bliżej mnie.
-... Oni tak zawsze? - spytałem.
-Im mniej wiesz tym lepiej sypiasz.. - wyszeptał patrząc na nich. - Ale tak. Oni tak wiecznie.
-Kim ona jest ogólnie?
Ferid spojrzał na mnie jak na debila, ale po chwili zrozumiał.
-A bo ty nie miałeś okazji poznać tego karła. This is meine królowa. Krul Tepes. Uratowała Mike i to chyba tyle z ciekawych rzeczy.
-Aha... A czemu z Miki robi geja?
Ferid od razu ode mnie odszedł ignorując pytanie.
-Aha? - spojrzałem na Mike, który leżał pod Krul.
-Zejdź. - odezwał się.
-Przeproś.
-Ciebie to chyba całkiem bóg opuścił.
-JAK MNIE MIAŁ OPUŚCIĆ JAK NAWET W NIEGO NIE WIERZĘ.
-Ferid cię opuścił.
Od razu spojrzała na Ferida.
-I po cholere robisz nadzieję?
-Aha? - Ferid wziął kubek z wodą i wylał jej na głowę. Ta na niego spojrzała wnerwiona. Mężczyzna wziął nogi za pas i zaczął uciekać, a królowa za nim pobiegła. Zaśmiałem się cicho.
-Kiedyś był.. Gorszy. - spojrzałem na Mike i usiadłem obok niego.
-.. Weź mnie od nich. Moje iq przy nich spada. - zaśmiał się. - Przyjdź kiedyś do miasta. - spojrzał na mnie. - Może.. Dalej są dzieci, ale.. Zobaczysz z jakimi debilami się muszę użerać.
-Nie zabiją mnie?
-Jak ty masz pewnie okropnie smakujesz.
-Chcesz spróbować? - złapałem za kołnierz, a Mika wskoczył na mnie i przyszpilił moje nadgarstki nad głowę.
-Może przestań prowokować? - uśmiechnął się widząc moje zakłopotanie.
-A potem się dziwisz, że robią z ciebie geja. - zaśmiałem się po chwili, a on tylko się zarumienił lekko.
-To.. A cicho bądź. - położył się na mnie i zamknął oczy.
-Puścisz łaskawie?
-Nie. - objął się moimi rękami. - Dobranoc.
Złapałem za róg kołdry i zrzuciłem ją na nas.
-Dobranoc. - przytuliłem go i pocałowałem w głowę. Po chwili obaj spaliśmy wtuleni w siebie.
_
_
_-I on nie jest gejem?
-Który?
-Oba.
-Jak oni się mają za rodzinę.
-A są biologicznie rodzeństwem? Nie. To zamknij się.
-Za jakie grzechy mnie tu ściągnęliście?
Otworzyłem oczy i spojrzałem na Shinoe, Kimizukiego i Mitsube rozmawiających o mnie i Mice.
-Długo będziecie tak chrzanić? Ludzie tu próbują spać.
-Ale czy my wam przeszkadzamy? Śpijcie do woli. My tu tylko obgadujemy. - powiedziała uśmiechnięta Shinoa celując w nas aparatem.
Przykryłem mnie i Mike bardziej kołdrą, aby nie było widać naszych głów. Mika uchylił lekko oczy i spojrzał na mnie.
-No dzień dobry. - wyszeptałem i uśmiechnąłem się lekko.
Mika tylko przetarł oczy i ziewnął.
-Czemu nas tak przykryłeś? - spytał i wychylił głowę spod kołdry. Widząc Shinoe od razu celującą w niego aparatem wrócił do kryjówki. - Nieważne jednak.
Zaśmiałem się i wyszedłem z kryjówki biorąc miotłę.
-Koniec przedstawienia. Tam są drzwi. - zacząłem ich wymiatać z pokoju. Przy drzwiach się zatrzymaliśmy.
-Dwa wampiry zostały złapane na tej placówce. Sądziliśmy, że będziesz chciał o tym wiedzieć. A najlepsze. Obaj są szychą. - uśmiechnęła się Shinoa. Spojrzałem na Mike, który usiadł i spojrzał na Shinoe zdziwiony.
-Pożyć w spokoju do cholery nie można. - blondyn wstał i wziął swój miecz, po czym podszedł do Shinoy i spojrzał na nią poważnie. - Gdzie te kretyńskie kreatury i ofiary losu są zamknięte. - nim Shinoa cokolwiek zdążyła powiedzieć, Mika się wtrącił od razu. - To nie jest pytanie z dobroci. To cholerny rozkaz, żebyś mi pokazała gdzie oni. Odmowy nie akceptuję, rozumiesz? - złapał jej brodę i spojrzał jej prosto w oczy. Ta tylko złapała jego dłoń i odsunęła ją od siebie.
-Rany, rany. Tak agresywnie? - uśmiechnęła się niewinnie. - Chcieli zobaczyć zięcia początkowo.
Mika wejrzał na mnie.
-Dajcie mi się przebrać i możemy iść do nich. - podszedłem do szafy i zabrałem od razu mundur, po czym wywaliłem wszystkich oprócz Miki i zacząłem się ubierać.
-Sądziłem, że ich od razu zabiją. - odezwał się Mika. - Albo oni ich.
-Może mają w tym jakiś układ? Normalnie to by już dawno na nich eksperymenty zrobili, albo zabili. - westchnąłem. - Nie nadążam za tym wszystkim co się tu dzieje.
-W takim razie. Witam w klubie. - podszedł do mnie i poprawił mój kołnierz. - Ruszmy się, bo jeszcze coś im się stanie.
-Myślisz, że my im coś zrobimy?
-Nie. Szybciej, że oni nawzajem sobie coś zrobią. - przełknął ślinę. - A ona mi jest jeszcze potrzebna żywa. - złapał mnie za rękę i wyciągnął z pokoju. Zabrał aparat Shinoy i roztrzaskał na kawałki. Dziewczyna tylko tępo się patrzyła na aparat chodźby zaraz się miał spowrotem złożyć w całość.
-Już nie dramatyzuj. Prowadź. - spojrzał na nią.
-Że też muszę się słuchać wampira. - wyszeptała i zebrała szybko aparat, a następnie zaczęła nas prowadzić.
-Poczuj łaskę, że możesz się mnie słuchać, a nie że gryziesz kwiatki od spodu.
Szturchnąłem Mike łokciem.
-No co? Zawsze mógł ją Ferid zabić, a tak to jestem miły.
-Lepiej nie kracz. - poklepałem go po ramieniu.
CZYTASZ
Tylko rodzina? //Mikayuu
Fiksi Penggemar"Nie zostawię was. Jesteście moja rodziną!" krzyknął chłopak wiedząc na co się pisze zostając z nimi. Jak to się potoczy dalej?