7.

45 4 0
                                    

-A ty dalej nie zamierzasz się poddać? - usłyszałem powstrzymując zamknięcie oczu. W końcu opaska z moich oczu została ściągnięta, przez co mogłem skupić wzrok na czymś, a raczej na kimś.

Westchnąłem i naplułem mu na twarz. Mężczyzna się zaśmiał i wytarł twarz rękawem.

-Widzę, że jeszcze masz siły walczyć. - złapał za kurek od maszyny, z której wpływały płyny w moje żyły.

-Co ty próbujesz osiągnąć? - próbowałem odwrócić jego uwagę od maszyny lekko się szarpiąc na krześle.

-To cię powinno najmniej interesować, nie sądzisz? - uśmiechnął się i przekręcił kurek w lewą stronę. - Do zobaczenia potem. O ile będziesz dalej przy zmysłach. - uśmiechnął się i ruszył ku wyjściu z pomieszczenia.

Krzyczałem za nim. Krzyczałem, żeby ktoś mi pomógł, ale nic z tego. Byłem na terytorium ludzi, więc mogłem pomarzyć, żeby ktokolwiek chciał mi pomóc.

"O ile będziesz dalej przy zmysłach". To zdanie cały czas mi chodziło po głowie. Co on miał na myśli? Co oni chcą ze mną zrobić lub co zrobić ze mnie?
_
_
_
Czas płynął, a moje oczy stawały się coraz cięższe. Przeklinałem w głowie swój los, ten wirus, a nawet ten cholerny pomysł z ucieczką od wampirów.

Z każdą chwilą coraz bardziej traciłem nadzieję, że jakkolwiek się stąd uwolnię.

Zamknąłem po prostu oczy i czekałem co będzie dalej. Szkoda, że te płyny wstrzykiwane we mnie nie mogą ugasić pragnienia.

***

Mimo, że pomieszczenie było oddalone od głównej części budynku, to było słychać hałas alarmów.

Czy wampiry się pojawiły? Czy ludzie się zbuntowali? Czy czeka mnie coś gorszego?

-Mika? Mika! - głos był mi znany, ale nie umiałem go rozpoznać. Moja świadomość coraz bardziej zanikała. - Obudź się do cholery! - zaczęto mną potrząsać, ale to również nic nie dało.

-Przestań ględzić i odepnij go od tego! Chyba, że do cholery chcesz go dopingować. - drugi głos był trochę bardziej z boku. - On nam nie załatwi dużej ilości czasu! Ruchy ruchy!

***

Pov. Guren

Alarmy sygnalizujące obecność wampirów na placówce nie było dobrym znakiem. Każdy z armii demonów był już w gotowości. Sprawdzałem akurat okolice wejścia do budynku szukając jakiś poszlak za wampirami. Zamiast tego znalazłem kogoś zupełnie innego.

Miał strój identyczny do tego co nosił, kiedy go znaleźliśmy, a do tego poplamiony krwią. Na twarzy były liczne rany i siniaki, a na szyi ugryzienia wampirów. Chłopak klęczał na podłodze ledwo łapiąc oddech.

Zadrżał, kiedy moja dłoń znalazła się na jego ramieniu. Podniósł wzrok na mnie, a jego oczy były czerwone od łez.

-Pomóż mi.. - wyszeptał ledwo przytomny.

Nie pytałem o co chodzi. Wstałem i wyciągnąłem do niego rękę, aby mu pomóc. Złapał moją rękę. Jego uścisk był ledwo wyczuwalny. Wstał i opadł na mnie osłabiony. Westchnąłem i zacząłem go prowadzić do pokoju.

-Co ja z tobą mam prawiczku. - otworzyłem drzwi, a w pokoju znajdował się wampir o czerwono czarnych włosach. Wyciągnąłem miecz, a Yuu oparł się o framugę drzwi.

Wampir zaśmiał się widząc mnie, a następnie zaatakował. Chciałem odwzajemnić atak, ale jemu nie chodziło o mnie.

Chodziło o Yuu.

-Ciężko, żeby nasze bydło już zniknęło ponownie. - złapał Yuu za nadgarstek i wgryzł się w jego szyje. Chłopak przez osłabienie nie walczył. Mały strumień krwi spływał po jego szyi. Zaatakowałem wampira, ale ten tylko zrobił unik, a następnie puścił nieprzytomnego i nieoddychającego Yuu na podłoge.

Zacisnąłem dłonie na mieczu patrząc na ciało chłopaka. Zacisnąłem zęby i zaatakowałem wampira.

-Oj. Zabiłeś naszego to po co miałeś mieć satysfakcję z odzyskania swojego? - odepchnął mój atak i rozciął mój brzuch. - Ludzie są naprawdę egoistycznymi dupkami. - zaśmiał się. - Może zrobimy z ciebie w końcu cholernego szaszłyka? - zamachnął się chcąc mnie nadziać, a ja uniknąłem ataku.

-I kto tu jest egoistą? - odpychałem każdy jego atak, aż wampirowi kończyła się cierpliwość. Złapał mnie z całej siły za szyję i przyszpilił do ściany.

-Ty błaźnie żałosny. Bawi mnie twój opór. - zbliżył się do mojej szyi.

-I co? Zabijesz mnie? - odchyliłem głowę na bok. - Nie krępuj się.

-Twoja krew pewnie śmierdzi jak Twoje próby bycia przekonującym. - odsunął się i wyskoczył przez okno.

Przez chwilę stałem w bezruchu zastanawiając się co ta sprawa miała oznaczać. Wtedy zauważyłem.

Ciało Yuu zniknęło.

A razem z tym dotarła do mnie kolejna sprawa.

-Cholera! - zacząłem biec najszybciej jak mogłem w kierunku pomieszczenia, w którym znajdował się wampir.

-Podpułkowniku! - usłyszałem głos Shinoy, która próbowała biec ze mną. - Co się dzieje?!

-Nie pytaj! Wyślij resztę niech przejrzą okolice! Możliwe, że to był plan odzyskania blondyna! - po tych słowach rozdzieliliśmy się. Wyciągnąłem klucze i otworzyłem drzwi, a następnie wbiegłem do środka jak poparzony.

Tak jak się spodziewałem.

Pusto.

-Cholera by was! - uderzyłem pięścią w ścianę na tyle mocno, aby z mojej dłoni zaczęła kapać krew, a w ścianie pojawiło się wgłębienie.

-Że też się dałem w to wkręcić!

Tylko rodzina? //MikayuuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz