18

26 2 3
                                    

PARĘ DNI PÓŹNIEJ

Płomienie i palący w płuca dym, który pozbawił mnie większej widoczności niż na wyciągnięcie ręki. Wokół znajdowało się pomarańczowe światło dochodzące z płomieni. Trzaski drewna rozbrzmiewaly coraz głośniej. Rozejrzałem się po pokoju. Wyjście przez drzwi nie wchodziło już w opcje. Zgiąłem rękę i przywaliłem najmocniej jak umiałem łokciem w okno. Szkło roztrzaskało się zostawiając małe kawałki w środku. Wystawiłem głowę łapiąc wdech powietrza, a następnie przeskoczyłem na drugą stronę.

Cały dom był już spowity w płomieniach. Dach się zapadł na moich oczach. Gdybym został jeszcze chwilę w środku nie przeżyłbym.

Wtedy też do mnie dotarło.

-Mika?! - krzyknąłem próbując przekrzyczeć trzaski drewna i płomienie.
Trzaski, dym płomienie i.. Wrzaski. Wrzaski ledwo słyszalne, ale mimo wszystko były.
Miałem wybór i byłem go świadom. Albo zostaje i licze na cud, albo biegnę do wrzasków licząc, że to Mika. Oczywiście wybrałem drugą opcję. To była tylko kwestia czasu, aż pożar się rozprzestrzeni.
Biegłem ściskając rękojeść miecza w dłoni zostawiając za sobą rozpadającą się chatkę. Płuca wciąż mnie piekły od dymu, o oczach nawet nie wspominając.

Wtedy do mnie dotarło. Nie wiedziałem gdzie biec. Wrzaski ucichły. Zacząłem się nawet zastanawiać czy sobie tego nie ubzdurałem już. Zwolniłem i wziąłem kilka głębszych wdechów, a następnie rozejrzałem się wokół siebie analizując co się stało i próbując wykminić co teraz zrobić.

-Mika! - krzyknąłem znowu wypatrując czegokolwiek co by mi uświadomiło co się wydarzyło. Kiedy biegłem nie przykładałem większej uwagi, gdzie się kieruję, ale dopiero teraz sobie uświadomiłem, że to był ogromny błąd. Byłem pośrodku niczego. No może niezupełnie. Po środku wyciętego lasu z uschniętą trawą chodźby nigdy deszcz nie zawitał tych terenów. A może tylko mi się wydawało? Może była spalona? Jak dom, w którym mieliśmy wraz z Miką spędzić czas w spokoju i odpocząć od wszystkiego?

Zacząłem iść powoli przed siebie słuchając kruszącej się trawy z każdym moim ruchem. Pnie drzew miały wycięte różne symbole. Każdy inny.
Na jednym z pni zauważyłem rozmytą postać. Przyspieszyłem kroku z spaceru do marszu. Z marszu do biegu.

Fioletowe długie włosy. To były włosy tej postaci. Podbiegłem i wyciągnąłem rękę chcąc złapać tą postać za ramię, gdy rozplynęła się jak zjawa. Jedyne co po niej zostało to symbol płomienia na pniu.

Dym? Czyżbym już tracił zmysły do tego stopnia? Nie.. To napewno jest dym.

Odwróciłem się widząc płonącą trawę, a wraz z nimi powoli zaczęły się podpalać pnie. Cofałem się widząc jak ogień kieruję się w moją stronę.

Wtedy też poczułem jak ziemia zaczyna się trząść. Świetnie. Jeszcze tego mi brakowało, żeby trzęsienie ziemi nastało, a pode mną zaczął się robić klif.

Trzęsienie nazbierało na sile, tak samo jak płomienie. Zacząłem biec, ale im szybciej biegłem tym głośniejsze zacząłem słyszeć uderzenia.

-Co dziś się dzieje do cholery?

Przyspieszyłem jeszcze bardziej, gdy zobaczyłem las. Wbiegłem do niego modląc się, żeby jak najszybciej znaleźć jakąś plażę, jezioro.. Cokolwiek co posiadało wodę.

Trzask, bieg, kolejny trzask.. I kolejny. Aż go ujrzałem.

Wyglądem przypominał wilka.. Może nie 1:1, ale w jakimś stopniu. Był wielkości żyrafy, tylko on nie potrzebował długiej szyi do tego. Pomarańczowa, a wręcz ognista sierść z różnymi płonącymi symbolami na futrze. Świecące jak płomienie oczy i czarne końce na spiczastych uszach. Wielkie łapy wielkości samochodu. Na plecach znajdowały się brązowe kolce, a ogon bez futra jak u szczura zakończony był kulką z płomieni. Gdzie nie położył łapy tam roznosiły się nowe płomienie. Ogon również do tego doprowadzał. Z nozdrzy wyciekał mu dym. Wpatrywałem się w niego nie wiedząc co się dzieje. Nowa mutacja? Ale jak? Przecież przed chwilą zmutowały żyrafy dopiero. Po tak długim czasie. Czemu nagle nastąpiła nowa mutacja? Dlaczego?

-Zło przeciwko złu. Płomienie i krew. Ciecz i gorąc. Która strona wygra? - usłyszałem szept do ucha. Odwróciłem się w kierunku szeptu ale nikogo nie było. Asuramaru. Byłem bardziej niż pewny. To jego widziałem na pniu i on teraz do mnie mówił. Płomienie i krew? O co mu mogło chodzić do cholery?

Niestety czasu na zastanowienie się nie było, ponieważ wilk mnie zauważył, a z jego nozdrzy wydobyło się więcej dymu po westchnieciu. Zacząłem się powoli wycofywać, gdy on zaczął się kierować w moim kierunku. Krok za krokiem. Chód, marsz, aż zacząłem biec jak najszybciej. Dym nie pomagał mi utrzymać równy oddech podczas biegu. Płomienie były wszędzie. Znajdowanie drogi ucieczki było coraz trudniejsze. Czułem coraz mocniejsze trzęsienie ziemi. Gonił mnie. Był za mną. Samemu z tym nic nie zrobię. Gdzie do cholery znikł Mika? Czemu akurat teraz? A jeśli jednak został w tym domu?

Nie.

Przecież uciekłby. Tak? On nie jest idiotą. Nie zostałby tam. Ale czemu by mnie zostawił?

Krok, dwa trzy, krok..dwa,trzy.. Krok..

Płomienie. Prosto przede mną. Nie było ucieczki. Nawet jakbym chciał biec przez płomienie.. Byly za wysokie, a ja bym spłonął żywcem. Zaczęło mnie ciekawić którą śmierć wolę bardziej.

Postanowione.

Scisnalem mocniej rękojeść i odwróciłem się w kierunku wilka. Mutant zawarczał i machnął ogonem podpalając pobliskie drzewo.

Staliśmy tak chwilę, aż w końcu ruszyliśmy oboje. Zaatakowałem go, ale uniknął ataku. Ta walka zresztą cały czas tak wyglądała obojętnie, która strona atakowała, to przeciwnik unikał... Można by rzec, że ta walka będzie tak trwała bez końca, aż padniemy ze zmęczenia, ale nie było tak.

Dym zaczął naprawdę mi przeszkadzać w walce na tyle, że zacząłem się osuwać na nogach. W końcu udało się wilkowi mnie przewrócić na ziemię i przycisnąć łapą do ziemi. Zasłoniłem się rękami ukrywając się przed kolejnym dymem i zjedzeniem.
Zamknąłem oczy i czekałem na to.

Dym ustąpił, a w płuca wleciało mi świeże powietrze. Było jak zbawienie. Nie otwierałem oczu, ale też nie odetchnąłem z ulgą. Coś tu było nie tak.

I już wiem co. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 30, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Tylko rodzina? //MikayuuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz