Właśnie kroję warzywa do obiadu. Codzienna rutyna, którą w rzeczywistości uwielbiam robić. Myślę wtedy o życiu. Ile zmieniło się w ostatnim czasie. Nigdy nie sądziłam, że wyjdę za mąż, będę planowała rodzinę. A jednak życie lubi płatać figle. Słyszę jak Harry schodzi z góry i kieruje się w stronę szafy, z której zapewne wyciągnie płaszcz i buty.
-Gdzie się wybierasz?- pytam z założonymi rękoma.
-Do pracy, skarbie, zapomniałaś?- podchodzi do mnie i całuje w policzek.
-Do pracy? O 16? Nie sądzisz, że to trochę późno?- nie daję za wygraną.
-Oj Becca, przesadzasz. Wiesz, że muszę pracować- tłumaczy się.
-To może mnie oświecisz na czym polega ta twoja praca, huh? Bo jakoś normalni ludzie idą rano i wracają popołudniu, a nie na odwrót!- nie wytrzymuję i podnoszę głos jednak on nie reaguje tak jak dawnej.
Wcześniej wściekał się gdy tylko próbowałam krzyczeć, a teraz stoi jak niewinne dziecko, które nie wie co ze sobą zrobić.
-Nie mogę.
-A to niby dlaczego?!
-Bo On tego nie chce- spuszcza wzrok.
-Co? Jaki On?
-On.
-Harry! Nie rób ze mnie idiotki. Odpowiedz na moje pytanie!- zaczynam tracić cierpliwość.
-Nie mogę Becca. Kiedyś na ciebie przyjdzie czas. On będzie chciał cię poznać, a wtedy poznasz prawdę.- po tych chorych słowach opuszcza nasz dom.
Zdenerwowana wracam do robienia obiadu. Nie wiem co o tym myśleć? Od trzech miesięcy słyszę to samo. On On On. Kto to ten cały On?!
Postanawiam zadzwonić do Jennifer. Jenny to moja przyjaciółka. Znamy się jakieś 3 lata, ale tyle przeżyłyśmy, że spokojnie można mówić o przyjaźni.
-Halo?- słyszę głos brunetki po drugiej stronie.
-Jenny, znów to samo- mówię rozpaczliwym głosem.
-Znowu wyszedł z domu? Spokojnie Becca.
-Jak spokojnie, jak spokojnie?! Mój mąż od trzech miesięcy zachowuje się jakby coś brał, a ty mi mówisz spokojnie?!
-Okay, okay nie krzycz- słyszę po drugiej stronie słuchawki.
-Przepraszam- odpowiadam.
-Nic się nie stało. Rozmawiałaś z nim?
-Tak jak zawsze. Ale jego odpowiedź brzmi: On ci powie, kiedyś sie dowiesz. O co mu chodzi?! Jenny ratuj, moje małżeństwo się rozpada- czuję łzy na policzkach.
-Skarbie, nie rozpada. Obiecuję ci to. Może Harry przechodzi jakiś kryzys czy coś?
-A może po prostu mnie zdradza?
-Becca czy ty siebie słyszysz?! On świata poza tobą nie widzi, a ty go tak osądzasz.
-Od trzech miesięcy nie widzi świata poza pracą. Nie chcę żeby tak wyglądało nasze życie.
-I nie będzie. Muszę już kończyć. Jak coś to pamiętaj, dzwoń nawet w środku nocy.
- Jasne, wiem dziękuję. Pa
-Pa- słyszę odpowiedź, a następnie przerywam połączenie.
Zaczynam dokańczać to co robiłam na początku, a mianowicie obiad. Obiad, który znów zjem sama.
Może Jennifer ma rację? Może to jakiś kryzys? Ale kryzys przechodzą 40-latkowie, a nie facet który skończył 26 lat. Czyżby tata miał rację, że Harry to nie jest facet dla mnie. Tak, dokładnie, mój tata nigdy nie popierał tego związku. W przeciwieństwie do mojej mamy, która wręcz ubóstwia Stylesa. Przez to rodzice często się kłócili i najczęściej cierpiałam na tym ja, lub mój młodszy brat Patric.
Patric ma 15 lat. Chłopak dopiero zaczyna życie, a już marzą mu się studia. Nie dziwię mu się. Też jak najszybciej chciałam wynieść się z domu. Powodem tego były ciągłe kłótnie rodziców. Patric uwielbia piłkę nożną. Nawet gra w jednej ze szkolnych drużyn. Muszę przyznać, że jestem z niego dumna.
Ale wracając do mnie. Myśli o Harrym zaprzątają moją głowę cały czas. Jest moim mężem i martwię się o niego. Kończę robić obiad i nakładam sobie porcję. Związuję swoje blond włosy, żeby nie przeszkadzały mi przy posiłku. Siadam, a moja rutyna zaczyna się od początku.
------------------------------
Hej hej hej!
Piszcie czy wam się podoba i czy będziecie czytać.
ROZDZIAŁY BĘDĄ POJAWIAĆ SIĘ NIEREGULARNIE.
Kocham was ;*