Ostatni tydzień był dość szokujący. Dowiedzieliśmy się, że reszta moich pacjentów została zamknięta na zlecenie. Tylko nie mogę zrozumieć dlaczego wszyscy. Przecież nie są spokrewnieni z którymś ze współzałożycieli. To znaczy ja tak uważam, ale czy to jest prawda?
Jennifer i Nickolas bardzo nam pomogli, chociaż tak naprawdę powinnam dziękować Cloe, która dopuszcza nas do tych wszystkich informacji. Bardzo ryzykuje lecz mimo tego nam pomaga.
Nie mogłam się więcej spotkać z Jay'em. Ani mnie ani Harremu nie został przydzielony, a tak po prostu nie mogłam wejść do jego sali. Wszystko jest monitorowane. Nie zdziwię się jeśli moja rozmowa z chłopcem też jest nagrana.Jeśli chodzi o Alice to cóż... Od trzech dni ukrywamy ją w naszym apartamencie. Miałam rację, że jest spokrewniona z Thomasem i Jay'em. Wyjawiła, że została zamknięta za próbę zabicia swojego byłego chłopaka, ale o tym rozmawiałam z nią podczas naszego pierwszego wywiadu.
- Nie mam pojęcia dlaczego zamknął małego?- brunetka bardzo się winiła za to co się stało- przecież on ma dziesięć lat. Nikomu nic nie zrobił.
- Może Jay coś wie? Mówił mi o tych całych
lekach, które wymyślił twój ojciec i King.- oparłam się o blat w kuchni.- może o to chodziło?- Ale co takie małe dziecko może z tym zrobić? Powiedzieć komuś? Przecież nikt nie uwierzy.
- Ja uwierzyłam.
- Bo jesteś w to zamieszana.- westchnęła- będąc zamknięta dowiedziałam się, że doktor Linn opracowywał skład tego gówna. Chodzą plotki, że ponoć najlepszy materiał to komórki nienarodzonego dziecka- powiedziała, a ja aż zakrztusiłam się herbatą.
- Harry mówił, że gdy został otwarty szpital w Londynie, były robione testy na płodach, myślisz, że ma to coś wspólnego?
- Teraz tak.
- To się robi coraz bardziej pogmatwane. Nie wiem co o tym myśleć. A co jeśli to nas przerośnie?- zapytałam poprawiając spadające na moje czoło kosmyki włosów.
- Nie przerośnie, obiecuję to ci. Zostałaś wybrana przez Matt'a.
- Jak to wybrana?
- Przecież wiesz, że kontaktował się ze zmarłymi.
- Czekaj, czy ty sugerujesz, że ktoś zmarły mu powiedział, że to ja mam dowiedzieć się o co
chodzi?- zapytałam niedowierzając.- No tak- uśmiechnęła się- ty i Harry macie dowiedzieć się o co chodzi.
- Zaczynam się bać.
Po chwili do apartamentu wszedł Harry obładowany zakupami. No tak, ostatnio mało co było w lodówce. Dobrze, że możemy sami sobie cos ugotować, nie zniosła bym jedzenia na mieście.
- O czym rozmawiacie?- zapytał rozpakowując pierwszą siatkę.
- Te testy, o których mówiłeś to stuprocentowa prawda, prawdopodobnie komórki zarodków są wykorzystywane do produkcji tych śmiesznych leków.- zakpiłam. Jak można robić coś takiego?! Jestem przeciwna aborcji i jakimkolwiek innym sposobie na zabijanie dzieci, mimo tego, że na początku jest to zbiór komórek.
- Skąd ta pewność?- zapytał brunet.
- Dowiedziałam się tego.- odpowiedziała Alice- boję się tylko, że Jay może mieć z tym coś wspólnego.
- Co masz na myśli?
- Gdy mama była w ciąży podawał jej różne tabletki, ona oczywiście ich nie przyjmowała, udawała, że je połyka, a gdy tylko on odchodził wypluwała je i się ich pozbywała. Gdy Jay się urodził Thomas nie był szczęśliwy jak każdy ojciec powinien być. Sądzę, że Jay miał być takim zarodkiem do wykorzystania.
- Nie obraź się, ale twój ojciec zaczyna mnie wkurwiać.- powiedziałam nieźle wściekła, który normalny facet chce zabić swoje dziecko? No, który ja się pytam?!
- Od kiedy mnie zamknął nie nazwałam go ojcem, jak dla mnie nie żyje.- powiedziała ze spokojem w głosie.- chcę odzyskać brata i pozbyć się tego gnoja, który zniszczył mi życie.
- No i to mi się podoba.- powiedziałam z uśmiechem.
- A co z twoją matką?- zapytał Harry.
- Nie żyje, umarła trzy lata temu, ponoć na raka, ale ja już w nic nie wierzę.
- Dlaczego? Przecież lekarze na pewno cię dobrze poinformowali.- Harry miał rację, lekarze nie powinni nic zatajać.
- Lekarze pracujący dla Thomasa? Proszę cię, miałam trzynaście lat, we wszystko wierzyłam. Jak dla mnie to wykończył ją jej własny mąż. Mogę dać uciąć sobie głowę, że jej coś podawał, a jej stan się pogarszał. Gdy trafiła do szpitala minęły cztery dni, a już musiałam przygotowywać się do pogrzebu.
To co mówiła Alice było strasznie. Nie wyobrażam sobie, że miałabym stracić matkę w tak młodym wieku, a mój brat miałby być królikiem doświadczalnym, a bardziej materiałem do wykorzystania.
- Nie mam pojęcia jak to rozwiążemy, ale musimy.- powiedziałam lekko zaprzeczając samą siebie. Okropnie się bałam tego co może się wydarzyć, ale jak powiedziała młoda Ross, zostałam wybrana i muszę to zakończyć.
- Tylko jest mały problem.- zaczął Hazza- jesteś poszukiwana w całej Anglii, jak masz zamiar tam wrócić?
- To bardzo proste- uśmiechnęła się do niego- przejdę metamorfozę. Zmienię w sobie dosłownie wszystko. Mam na to tydzień, spokojnie coś wymyślę.
Ta dziewczyna coraz bardziej mnie zadziwia. W tym wieku być taki inteligentnym i pomysłowym. Gdy ja miałam szesnaście lat w głowie miałam tylko tego kretyna, który teraz jest moim mężem. Aż dziwne, że jesteśmy razem. Nastolatka podkochująca się w swoim starszym koledze, a jednak, dziewczyny jeśli macie tak zwanego crush'a nie poddawajcie się!
- Czyli jedną rzecz mamy z głowy, została jeszcze jedna.
- Co?- zdziwiłam się, przecież wszystko mamy załatwione.
- Muszę wydostać Jay'a z tego miejsca.
I teraz wiedziałam, że zaczną się schody.
-------------
Jest! Udało mi się napisać!Jutro zapewne nie będzie rozdziału, nie będę miała czasu nawet go napisać, ale spokojnie 25 wracam!
Liczę na szczere opinie <3