(Jakby co to będzie inna fabuła i dodam tam perspektywy i Sybilla i Kiri nie poznają jeszcze heroldów i Ao-ki)
Oczyma Sybilli:
Był środek pięknego i słonecznego dnia, uczyłam się razem z Kiri i Tsireyą ujeżdżania Ilu. To nie było takie trudne, jak sądziłam. Bawiłyśmy się w berka pod wodą i ostatecznie to Tsireya wygrała. Wyszłyśmy na powierzchnię, a ja razem z Kiri pobiegłyśmy do lasu pobawić się, jak małe dzieci. Tak długo biegałyśmy, aż wkońcu natrafiłyśmy na kamień w którym był niebieski klejnot, który był przykuty do skały.
- Ej Kiri! Choć tu coś ci pokażę! - zawołałam ją i odrazu przybiegła do mnie. - Co to jest? - pokazałam palcem na kryształ, a koło nich były dziwne runy.
- Nie wiem. Może powinniśmy to dotknąć? - spytała po chwili. Na to pokiwałam głową i położyłyśmy rękę na runach, a te zaczęły dziwnie się świecić. Potem za nami utworzył się dziwny portal. Weszłyśmy do niego, i zniknął za nami.
Obejżałyśmy się dookoła i byłyśmy w innym lesie niż w tym, którym przebywałam. Chodziłyśmy jeszcze z kilka minut aż usłyszałyśmy krzyki i wrzaski dochodzące z drugiego końca lasu. Podeszłyśmy tam i schowałyśmy się w krzakach, żeby nikt nas nie widział. Po chwili odczułyśmy dziwną falę mroku, ale nie zwracałyśmy na to większej uwagi, podeszłyśmy tam bliżej i zauważyłyśmy dziewczynę. (Jak nie czytaliście mojego rozdziału „Syczenie i dziwny portal" to wiecie.) Niszczyła wszystko dookoła swoimi dziwnymi mocami. Widać było że jest wściekła i zła na siebie chyba. Nagle przestała to robić i odwróła się w naszą stronę. My to zobaczyłyśmy, więc szybko chwyciłam Kiri za rękę i zaczęłyśmy uciekać dość szybko. Ta jednak nam nie odpuszczała i biegła za nami dalej, do wysokiej trawy i właśnie tam się zchowałyśmy. Wskoczyłyśmy w wysoką trawę i nie trzeba było dodawać, byłyśmy piekielnie zwinne, i tak uciekłyśmy przed dziewczyną. Byłyśmy dalej w trawie zmęczone biegiem, na szczęście zabrałam wodę i się napiłyśmy siedząc po turecku. Po krótkiej przerwie ja zaczęłam mówić.
- Co to była za dziewczyna? - dalej siedziałam razem z Kiri po turecku.
- Albo ja tam wiem, czekaj twoje skrzydło... nie ma jednego pióra!
- A ty naszyjnika! Pewnie zerwał się podczas biegu, a pióro mi się urwało w krzakach. - niestety gdy ktoś się dowie o naszyn istnieniu to cóż... kaplica. - Nie mamy chwili do stracenia odszukajmy pióra i naszyjnika. - poszłyśmy wolnym krokiem przez las aż dotarłyśmy do miejsca w którym była ta dziewczyna. Przeszukałyśmy cały teren, ale nie znaleźliśmy naszych rzeczy. - To co teraz, jak się o nas dowiedzą, to kaplica i nic już nie zrobimy.
Nastała straszliwa cisza, wtedy było już ciemno. Nic tu nie świeciło tak jak to było u nas na świecie, tylko ciemno i strasznie. Natomiast my naszym światłem otaczałyśmy teren. Kiedy poszłam o krok dalej, podłoże nad moją stopą zaczęła się świecić. Wyglądało to tak jak w naszym świecie! Biegłam przed siebie razem z Kiri śmiejąc się. Doszłyśmy do wielkiego wodospadu.
(Ale tu jakby co to jest ciemno i tam woda się świeci)
Wpadłam na super pomysł! Skoczę z tej wielkiej wysokości i pofrunę w niebo!
- To co, ja pierwsza. - i skoczyłam, trochę długo się leciało w dół, ale było warto. Rozłożyłam moje kolorowe i świecące skrzydła i przeleciałam nad taflą wody. To było wspaniałe uczucie! Wylądowałam na gałęzi jednej z drzew i krzyknęłam:
- Ale tu fajnie! Wskakuj do wody! - zrobiłam potrójne salto w powietrzu i uderzyłam głową o wodę. Nagle usłyszałam w wodzie piosenkę i poczułam że mogę... oddychać. Muzyka była tak przepiękna że starałam też ją zaśpiewać.
(Muzyka „On the floor" nawiązuje do mojego opowiadania)
Zaczęłam tańczyć z niebyle jakich przyczyn. Tak wsłuchałam się w rytm muzyki, aż Kiri obudziła mnie z transu.
- No co Kiri, ja tańczę! - krzyknęłam pod wodą, ona chwiciła mnie za rękę i popłynęłyśmy na ląd. - Co się stało że mnie zaciągnęłaś na brzeg?
- Ktoś nas zauważył.
- Że co!!! - mój krzyk wywołał to że cały las się zaświecił i kamienie też, w ogóle wszystko się świeciło w nocy. Zrobiłyśmy się senne i tak poszłyśmy spać leżąc koło siebie.
Kiedy się obudziłyśmy, zobaczyłam że jesteśmy na skale przed wodospadem. Możliwe że tam zasnęłyśmy, obudziłam Kiri i poszłyśmy do lasu nazbierać owoców. Jedyny owoc jakiego znamy to jabłuko i to jedynie zjadłyśmy na śniadanie. Potem nie wiedziałyśmy co teraz robić.
- Sybilla, chyba czas ich odwiedzić i zapytać o nasze rzeczy. - ja tylko się do niej odwróciłam z pytającym wzrokiem.
- Chyba nie chcesz żeby nas zabili, a ja posiadam większą moc niż ten świat! - byłam wnerwiona na nią, ale tylko trochę. - Przepraszam, nie powinnam się tak zachowywać w stosunku do ciebie. - byłam teraz smutna z powodu mojego zachowania. - Czekaj, ty też to słyszysz? - zapytałam ją, i znowu to była ta piosenka co słyszałam pod wodą.
- Tak, jest piękna. Zatańczymy? - zgodziłam się i tak tańczyłyśmy przez kilka minut, i nagle ucichła, bardzo. - Co się stało?
Nie wiem. - przstałyśmy tańczyć i nagle poczułam, bardzo silny ból w sercu. - Aaaaaaaa!!!
- Co ci jest? - las znowu się zaświecił, a echo mojego głosu rozszedł się po lesie. Ten ból, ten bardzo piękielnie kłujący ból w sercu, jest niedozniesienia! Co to jest za świat i dlaczego mi to robi! Chcę się dowiedzieć, ale nie wiem jak?
Hejka! Tutaj dodałam sceny z AlfaAoki książki i widzę że nieźle wyszło. Jak ona napisze następny rozdział to ja też. Już się nie mogę doczekać!
Bayo!
CZYTASZ
༄ I wannabe love you and fight ༄ Kiri x Rotx x Aunong. Neteyam x oc_ 1
RomanceDziewczyna z klanu Omatikaya o imieniu Kiri wyrusza w podróż ze swojego domu w nieznaną jej granicę lasu Pandory. Poznaje tam Klan Metkayin ' ów, którzy niechętnie powitali swoich nowych braci i siostry, ale wiedzieli że muszą się nauczyć jak przetr...