Oczyma Sybilli:
Kiedy doleciałam do drzewa, wszyscy już spali, oprócz Kiri, która najwidoczniej była smutna, z jakiegoś powodu. Siedziała na hamaku po turecku, płakała z głową odchyloną w przód i mamrotała coś pod nosem, więc podeszłam do niech cicho żeby znowu mnie nie ochrzaniła za zniknięcie.
- Kiri, wszystko dobrze? Dlaczego płaczesz? - zapytałam, a ta się odwróciła się z błyszczącymi od łez, oczami.
- Wiesz... Neteyam jest gejem. - kto to jest?
- Że... proszę? Nie rozumiem cię.
- Neteyam mi powiedział przed chwilą, kiedy poszłam spać, że jest gejem i jest zakochany w Aunongu. - byłam teraz załamana. Nie dość że on jest gejem, to jeszcze złamał mi serce na bilion kawałków! - No bo ja też kochałam Aunonga, ale kiedy mi to powiedział w prost, chciałam mu dać pięścią w twarz i powiedzieć mu, że to nie prawda, ale myliłam się... - nie dokończyła, bo ja uciekłam z płaczem od niej i poleciałam daleko do miejsca w którym ludzie nieba zaatakowali. Kiedy wylądowałam na ziemi, nie było już kolorowo, tak jak to pamiętałam, tu była kompletna szarość i wtedy uświadomiłam sobie, że zaatakowali też drzewo dusz! Jak ja mogłam o tym zapomnieć! Muszę jak najszybciej być! Szukałam go bardzo długo, aż wkońcu zobaczyłam je, było całe i zdrowe. Kamień spadł mi z serca.
Podeszłam do niego i dotknęłam ręką drzewa, na moje szczęście nikt z ludzi go nie dotykał, ani nie krzywdził. Wtedy usłyszałam szelest w krzakach za mną, odwróciłam się, a tam mnie zaatakowali od tyłu, ktoś mnie uderzył w plecy i padłam na ziemię. Zawiązali mnie łańcuchami i nie mogłam ani ruszyć nogami, rękoma i ogonem. I nagle coś usłyszałam... to ogień! Chcą mnie spalić?! O nie, nie, nie, nie dam się tak łatwo zniszczyć, jestem awatarem i skopię wam tyłek, jeśli będzie trzeba. Ale czekaj... nie związali moich skrzydeł, ha a to ci debile.
- Nie zabijecie mnie tak szybko p****. - (no sorry za słownictwo) powiedziałam sarkastycznie do nich a oni mi pokazali fakieta. Ja znam tą sztuczkę od Lo'ak'a, bo mnie nauczył i wyjaśnił że to znak na odpieprzenie się. To ostro wkur**** i znowu poczułam te znane mi ukłucie w sercu, ale tym razem bardziej... przyjemniejsze? Łaskotało mnie trochę w sercu, jak i kuło, oznaczało to tylko jedno, Morgana chce mi pomóc.
- No to macie ode mnie wpier*** - powiedziałam demonicznym głosem i wyrwałam łańcuchy, które przyciskały mój dopływ krwi. Podniosłam się a oni zaczęli do mnie strzelać, jednak ja stworzyłam wokół siebie tarczę, więc nie trafili gdzie chcieli. Potem podpaliłam ich magią ognia i wszyscy się w jedną sekundę spalili, ale nagle zauważyłam, jak podchodzą do mnie awatary z ich oddziału, wyglądali prawie jak Kiri, tylko że bardziej to byli mężczyźni. - Odejćcie jeśli wam życie miłe. - demoniczna moc, która tkwiła we mnie, nabierała coraz większą energię na zniszczenie pół planety.
- Oj, coś mi się zdaje że będzie to doświadczenie naukowe. - powiedział jeden z nich i ruszyli na mnie, a ja szybko podniosłam wzrok na nich i odrazu ich zabiłam, łatwo było.
Po tym poleciałam do ich bazy, bo ją wy patrzyłam z góry i stworzyłam portal kosmiczny i ich cała baza wleciała do mojego wielkiego portalu. Już niczego nie było ludzkiego, tylko pozostała po nich Pustynia. Wylądowałam na piachu ciepłym i swoją mocą, jaką posiadałam, chciałabym, żeby znowu było tu zielono i pięknie. Warkocze przyciągnęłam do siebie, a następnie przyczepiłam je do ziemi i po tym wypowiedziałam magiczne zaklęcie, bo umiałam i już po kilku sekundach było wokół mnie zielono. Drzewa były zielone i bardzo wysokie, krzaki, kwiaty, wszystko co było związane z Eywą, pojawiło się na ziemi, dzięki mnie. Ale zapomniałam co się stało z drzewem dusz! Gdzie ono jest?! Szybko szukałam wszędzie, aż wkońcu znalazłam je i to nietykalne przez ludzi. Podeszłam do tego i wysunęłam warkocze, przyczepiłam je do drzewa i zamknęłam oczy wchodząc w świat duchów.
Znajdowałam się w innym lesie, tym razem w białym, drzewa były pokryte śniegiem a ziemia była biała. Prawie mnie to oślepiło, ale dałam radę wytrzymać.- Awatar Sybilla. - ktoś do mnie powiedział tajemniczym i żeńskim głosem za mną, odwróciłam się do tyłu jak poparzona, a za mną stał trzygłowy smok, z dwoma ogonami i każda z głów miała złote rogi.
(W skrócie ona tak wygląda)
- Czym ty jesteś? - zapytałam że strachem w głosie, bo ta istota była ode mnie sto razy większa.
- Nazywamy się Moonghidora, i nie bez powodu teraz rozmawiamy. - przedstawiły się razem, ale trzy głowy miały swoje imiona takie jak: Callisto (czytaj: kalisto) , Io (czytaj Ajo), i Eura. Powiedziały mi że zrodziły się z swoich książyców i mają mi służyć ale ja tego nie chciałam.
CZYTASZ
༄ I wannabe love you and fight ༄ Kiri x Rotx x Aunong. Neteyam x oc_ 1
Любовные романыDziewczyna z klanu Omatikaya o imieniu Kiri wyrusza w podróż ze swojego domu w nieznaną jej granicę lasu Pandory. Poznaje tam Klan Metkayin ' ów, którzy niechętnie powitali swoich nowych braci i siostry, ale wiedzieli że muszą się nauczyć jak przetr...