Kiedy wróciły, i weszły do namiotu okazało się że rodzice Sybilli się tam pojawili. Najwidoczniej martwili się o nią, gdzie była, a za to byli wkurzeni tym że znowu zostawiła ich samych.
- Wracamy do domu, Sybilla. - surowym tonem matki mówiła i chwyciła ją za rękę. - Masz szlaban na spotykanie się z nimi. - i tak polecieli do swojej wioski gdzie znowu czuła się smutna. A że pobiegła do swojego domu i płakała głośno i przeraźliwie, nie przestawała. Dopiero gdy zasnęła uspokoiła się i udała się w objęciach Morfeusza, kiedy się obudziła wstała i poszła na dwór. Słońce swoimi ciepłymi promieniami dotykały jej ciała, a ona poczuła że jest tam na plaży razem z Kiri rozmawiając, aż wkońcu jej matka przeszkodziła tą cudowną chwilę.
- Mamy dla ciebie niespodziankę, choć. - niechętnie poszła za nią, a kiedy dotarły to były przed wielkim wodospadem, a na dole latały jej ruwieśnicy tańcząc i śpiewając tą piosenkę:
- No choć. - powiedziała po czym wzniosła się w niebo.
- No chyba w snach! - krzyknęła i odeszła ale ktoś ją porwał, a to była jej mama. - Ja nie chcę, ej no. - obraziła się na nią. Jak z tego co widziała, to była jakaś impreza, ale nie wiedziała z czego. - Z jakiej to okazji? - spytała zimnym tonem do matki.
- Dzisiaj jest najlepszy dzień na świecie, dzień zakochanych. - powiedziała i zaczęła tańczyć razem z mężem taniec z innymi.
(Tak jak tutaj te ptaki tańczą, to tak oni tańczą w opowiadaniu. Powiem tylko jeszcze że tam jak się farbują to też tak robią, czyli na przykład farbują twarz na niebieski, czerwony, żółty,zielony i czarny.)
- Nie idę na to! - chciała polecieć gdzieś daleko od nich, ale drogę zatarosowało jej koleżanki, które wcześniej spotkała. - Mówię że nie chcę tam być, czy to jest dla was jasne?!
- Nie. - odpowiedziała jedna z nich i chwyciła ją za rękę i wciągnęła ją na dół do tańca. - No co nie tańczysz? - powiedziała tańcząc z innymi.
- Nie. - odparła i usiadła na jednej z pobliskich gałęzi drzewa. - I tak ta rodzina jest popieprzona. - mruknęłam cicho pod nosem.
- No choć, przecież nauczysz się tańczyć, pokażemy ci to. - i znowu bez jej pozwolenia chwyciły ręce Sybilli do tańca. Ta się znowu wzniosła i patrzyła na nie, jak to tańczą, nie wiedziała że to jest takie łatwe, więc spróbowała. Ale kiedy zaczęła przestraszyła się i odleciała daleko od dziewczyn z płaczem. Przyjaciółki widząc załamanie jej podleciały do niej, Sybilla wylądowała na jednej z skał i płakała, a one cicho do niej podeszły.
- Wszystko w porządku? - zapytała Rainer kładąc rękę na ramieniu dziewczyny, a nie wiedziały że ją to bardziej wnerwiało niż te tańce. - Choć jeszcze raz, tym razem będziemy to robić na ziemi. - ta tylko wstała szybko i powiedziała:
- Ja nie chcę tu być, w ogóle nie chcę, jedyną moją przyjaciółką jest Kiri, a nie wy! - krzyknęła i odleciała daleko. A one wciąż za nią podążały. Wkońcu skrzydlata trafiła do domu i zniszczyła wszystko co się obok niej znalazło, z powodu gniewu to zrobiła bo chciała zostać u Kiri na zawsze, nawet do śmierci. Wyszła na zewnątrz i poleciała do rodziców, którzy jeszcze tańczyli piosenkę z innymi.
- O, hej córciu wybrałaś już kogoś dla swojego wybrania? - spytała się jej.
- Tak. - odpowiedziała.
- Kim on jest, chcę go poznać.
- To jeden z przedstawicieli Omatikaya. Neteyam. - i szybko niczym światło odleciała od wioski i kierowała się na wschód. Kiedy tam dotarła wszyscy się imprezowali w wodzie i zauważyła Kiri, która najwidoczniej jest sama. Siedziała teraz na plaży patrząc na innych jak się bawią, a Sybilla niepostrzeżenie zakradła się za nią i wystraszyła.
- Boże Sybilla, nie strasz mnie. - powiedziała przytulając ją.
- Dobra, dobra, a teraz wyrwij jakiegoś chłopaka do tańca. - Kiri pokazała kto to i pokazała na nie robiącego nic Aunonga.
- Oooo, już to widzę. - skrzydlata zrobiła lenny face i razem z przyjaciółką podeszły do niego. - Cześć Aunong, Kiri chciałaby z tobą pobawić się w wodzie. - ten tylko z rumieniecami się zgodził i zaczęli zabawę. - Hmm... ciekawe gdzie jest Neteyam? - wtedy ktoś ją chwycił od tyłu, a to był on, wtedy się strasznie zawstydziła na jego widok i to co robi.
- Może potańczymy? - szepnął jej do ucha na co skrzydlata wypaliła buraka.
- J-jasne. - zająkła się trochę, ale i tak było fajnie i romantycznie. Ona ciągle patrzyła mu w oczy, a on jej. Wkońcu podarował jej delikatny pocałunek i odszedł na chwilę by się napić wody, a skrzydlata stała ja wryta. I chwilę później przyszła do niej szczęśliwa jak widać, i zaczęły że sobą gadać. - I jak było?
- O powiem ci że czułam się najfajniej na świecie. Wiesz że Rotxo dał mi kwiata wodnego, to było takie romantyczne. A ty jak tam. - spytała na co ona zrobiła się cała czerwona i odwróciła wzrok. - A ten teges.
- Co?
- No gadaj jak ten teges. - zaśmiała mówiąc to Sybilli.
- *śmiech* Dobra, dobra był ten teges, ale nikomu nie wygadaj, jasne.
- Jasne, jasne. - po kilku minutach skrzydlata zaproponowała żeby znowu pójść do grupy znajomych w ich świecie. Poszły tam dopiero wieczorem i otworzyły portal i weszły do niego, były koło domku na drzewie, a to jaką miały wysokość swojego ciała, udało im się zobaczyć chłopaków i dziewczynę, którzy spali, a uwagę Sybilli przykuło to jak spali Riff i Ao-ki przytuleni do siebie, najwidoczniej też mieli walentynkowy dzień. - Dobranoc, przyjaciele. - przed ich domem zostawiła jedne pióro że swoich wielkich skrzydeł, które świeciło swoimi kolorami.
Hejka, miałam ten rozdział zrobić wczoraj, ale że miała nawalone tych sprawdzianów i kartkówek. To nie wiem co poradzić.
Miłego dnia/wieczoru.😁
CZYTASZ
༄ I wannabe love you and fight ༄ Kiri x Rotx x Aunong. Neteyam x oc_ 1
Roman d'amourDziewczyna z klanu Omatikaya o imieniu Kiri wyrusza w podróż ze swojego domu w nieznaną jej granicę lasu Pandory. Poznaje tam Klan Metkayin ' ów, którzy niechętnie powitali swoich nowych braci i siostry, ale wiedzieli że muszą się nauczyć jak przetr...