11

684 24 7
                                    


Leżałam wpatrzona w sufit i myślałam nad całą sytuacją , która miała teraz miejsce , a co jeśli Gavi chciał mi coś ważnego powiedzieć ? Wszystko zepsułam , jak zawsze .

Moje rozmyślanie przerwało powiadomienie z telefonu , była to wiadomość od Pedriego , która brzmiała :

Pedri:

I jak Madison ? Podoba ci się prezent od naszego uparciucha ?

Nie rozumiałam o co mu chodzi , znaczy wiem tyle że uparciuchem to jest oczywisice Gavi , ale jaki prezent ?

Me:

O co ci chodzi Pedri ? Jaki prezent ?

Pedri:

No jakto jaki , nie spotkałaś się z Gavirą ?

No to super , on przyszedł do mnie i to jeszcze z prezentem a ja to wszystko zepsułam ?!

Me:

Wiesz co Pedri , mógłbyś wpaść szybko muszę ci coś powiedzieć.

Pedri:

Jasne , będę za kilka minut ;)

Tak jak napisał , tak zrobił . Wyjaśniłam całą zaistniałą sytuację .

-No to super -odparł .

-To wszystko moja wina Pedri ...-odparłam .

-Nie zwalaj wszystkiego na siebie , ogarnij się Madison .-odparł ale był bardzo poważny .

-Wiesz może gdzie on teraz może być ? Chyba powinnam go przeprosić -rzekłam .

-Nie mam pojęcia , przed przyjazdem do ciebie był u mnie , naprawdę był szczęśliwy , od tylko jego wyjścia z domu nie mam z nim kontaktu.

-A co jeśli on ? Boże Pedri , musimy go szukać -krzyknęłam , byłam strasznie przestraszona , a co jeśli on coś sobie zrobił , przeze mnie ? .

-spokojnie , siedź cicho , spróbuję do niego zadzwonić -odparł Pepi.

Dzwonił już chyba z 3 razy , jego telefon był wyłączony , w tym samym czasie , wypisywałam do niego tysiące wiadomości .

Me:

Gavi odezwij się ...

Przepraszam , to moja wina

Daj chociaż znak życia

Niechce cię stracić rozumiesz ?!

Wiadomości było więcej , ale i tak nic , zero kontaktu .

-Wiesz może gdzie on może być . -zapytałam .

-Teraz może być wszędzie , naprawdę wszędzie -odparł zdenerwowany.

-Może pojechał na stadion ? Na plażę ? -zapytałam .

-Choć jedziemy , nic nie zdołamy siedzeniem -odparł i wyszliśmy w domu .

Ciemnowłosy miał 100% rację , nic by nie dało siedzenie .
Udaliśmy się najpierw na plażę i nic , ani śladu , następnie na stadion też nic .

-Ja już nie mam pojęcia gdzie on może być -odparł zmęczony Pedri .

Nagle przypomniało mi się miejsce , gdzie mnie kiedyś zabrał .

-Wiem gdzie może być -odparłam podając drogę Hiszpanowi , dotarłam na miejsce , ustaliliśmy że ja pójdę a on zostanie w samochodzie .

Szłam w stronę wzgórza z widokiem na piękną Barcelonę , i tak jak myślałam , był tam człowiek , którego szukaliśmy przed cały dzień. Siedział w ciszy patrząc w gwiazdy , dosiadłam się do niego , ale czekałam ,aż on wypowie pierwsze słowa .

~Me and you~        || Pablo Gavira ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz