Po tych krótkich ogłoszeniach czmychnęłam do swojej sypialni i wyszłam na balkon. Usiadłam na zimnej posadzce, ale nie przeszkadzało mi to. Nagle usłyszałam, jak ktoś wychodzi na balkon sąsiadujący z moim. Usłyszałam klik zapalniczki i znad dwóch postaci zaczął unosić się dym papierosowy.
- one tu totalnie nie pasują- odezwał się pierwszy głos, jak później się okazało był to Tonny
- ta ruda jest całkiem spoko- powiedział Shane, jego głos rozpoznałabym wszędzie
- skąd możesz to wiedzieć ?- zapytał Tonny
- poza tym przeszkadzać nam będą w interesach, skąd w ogóle wiadomo, że to nasze siostry, ta brunetka to może jeszcze, ale ta ruda, do nikogo nie jest podobna, nie pasuje tutaj - dodał starszy z bliźniaków
- spotkałem ją dzisiaj na siłowni - odpowiedział na pierwsze pytanie brata Shane
- pewnie się tam zabłąkała albo chciała pokazać jaka to ona jest silna - zadrwił Tonny a mnie zrobiło się przykro
- nie rozumiem po co Vince zgodził się wziąć je pod swoją opiekę, przecież to nawet nie jest mu na rękę i to mu będziemy musieli je teraz niańczyć- dodał, ja nie chciałam już tego słuchać więc wróciłam niezauważona do pokoju.
poczułam, jak łzy napływają mi do oczu, ale wzięłam kilka głębokich wdechów i udało mi się jakoś uspokoić. W głowie dudniły mi słowa Tonny'ego „nie pasuje tutaj" „po co Vincent brał je pod opiekę". W mojej głowie pojawiły się wyrzuty sumienia, Gdyby nie ten głupi wypadek to nie byłoby nas tutaj, może gdybym nie poszła na ten głupi trening może nic by się nie stało, mama z babcią by żyły a my nie musiałybyśmy być teraz tutaj i każdy byłby szczęśliwy. Czułam, że powoli zaczyna brakować mi powietrza. Wiedziałam, że nie mogę wrócić na balkon bo tam mogli być bliźniacy więc instynktownie wybiegłam z sypialni nie zwracając uwagi na otoczenia, zbiegłam ze schodów i pobiegłam w stronę holu, otworzyłam drzwi wejściowe i wybiegłam na dwór. Biegłam przed siebie, lecz po chwili zatrzymałam się czując jak zimne rześkie powietrze rozlewa się po moich płucach. Usiadłam na ziemnej wybrukowanej drodze prowadzącej do rezydencji Monetów i patrzyłam się przed siebie. Po chwili usłyszałam jednak głosy wołające moje imię, chciałam krzyknąć, żeby mnie zostawili i wrócili do domu, ale głos uwiązł mi w gardle, kilkanaście sekund później znalazł mnie Will i Dylan, którzy siedząc w salonie wiedzieli jak wybiegam z domu.
Cała się trzęsłam, byłam za bardzo zestresowana i smutna, żeby odróżnić czy to atak paniki czy trzęsę się z zimna. Chłopaki coś do mnie mówili, ale ja słyszałam tylko przytłumiony dźwięk ich głosu. Chcieli mnie chyba zabrać do domu, ale ja się opierałam chciałam tam zostać. Chwilę później z rezydencji wyszedł Vincent, widziałam złość w jego oczach. - co tu się do cholery dzieje? - zapytał
- ja...- zaczęłam, mój głos był mocno zachrypnięty
- przepraszam - dodałam gdy udało mi się jako tako uspokoić, wtedy dopiero poczułam jak na dworze było zimno. Wtedy uderzyło we mnie ogromne poczucie winy i wstyd. Tych trzech chłopaków nic o mnie nie wiedzieli, a ja właśnie zniszczyłam swoje pierwsze wrażenie, na którym tak bardzo mi zależało.- wejdźmy do środka - zaproponował Will i posłusznie wszyscy udaliśmy się do domu. W kuchni spotkaliśmy bliźniaków, na ich widok chciałam odwrócić się i wyjść, ale czułam na sobie wzrok Vincenta i jednak postanowiłam zostać. Posłusznie zajęłam miejsce naprzeciwko najstarszego brata, spojrzał na bliźniaków i jak za dotknięciem magicznej różdżki oboje opuścili kuchnię. Will włączył czajnik, w którym cicho gotowała się woda.
- chciałbym teraz abyś opowiedziała nam co się stało - powiedział lodowatym głosem Vincent
- ja... usłyszałam na balkonie czyjąś rozmowę- powiedziałam, nie chciałam wkopać bliźniaków
- nie pamiętam co mówili, byłam zmęczona, zaczęło brakować mi powietrza więc bez namysłu wybiegłam z domu, przepraszam to się więcej nie powtórzy, było to bardzo nieodpowiedzialne- dodałam i jeszcze raz przeprosiłam chłopaków, Vincent nic nie powiedział tylko przyglądał mi się badawczo, Dylan był nieco zdziwiony, Will zaś był zdzwiony i zaniepokojony jednocześnie. Spuściłam wzrok na podłogę czekając na jakąkolwiek reakcję
- twoje zachowanie było bardzo nieodpowiedzialne, lecz zrozumiałe więc tym razem nie będzie żadnych konsekwencji - powiedział chłodno Vincent
- lecz chciałbym z tobą jutro porozmawiać, jak ochłoniesz i trochę odpoczniesz - dodał i wyszedł z kuchni, gestem pokazując Willowi by ten wyszedł razem z nim. Tak więc zostałam sam na sam z Dylanem, który wpatrywał się we mnie cały czas. Nagle czajnik dał znak, że woda się zagotowała a ja podskoczyłam na dźwięk cichego kliknięcia.
- Spokojnie to tylko czajnik- powiedział obojętnym tonem Dylan i spróbował się do mnie uśmiechnąć co niezbyt mu wyszło. Wtedy do kuchni wrócił i Will, wyjął z szafki trzy kubki, włożył do nich torebki z herbatą i zalał je wrzątkiem.
- przepraszam- powiedziała zachrypniętym głosem.
- Ale za co ty nas przepraszasz? - zapytał Will
- każdy czasem ulega emocjom - dodał Dylan, który w ekspresowym tempie wypił swoją herbatę i chwilę później ulotnił się z kuchni,
- Eliza chciałbym żebyś powiedziała mi coś naprawdę stało - powiedział Will a ja westchnęłam.
- no dobrze, po kolacji wróciłam do pokoju i wyszłam na balkon by trochę pomyśleć, wtedy usłyszałam, że ktoś wychodzi na balkon- zaczęłam
- kto to był?- zapytał mnie łagodnie brat- Shane i Tony- powiedziałam przyciszonym głosem i kontynuowałam
- jeden z nich powiedział, i tutaj cytuję „nie rozumiem po co Vince zgodził się wziąć je pod swoją opiekę, przecież to nawet nie jest mu na rękę i to mu będziemy musieli je teraz niańczyć''- powiedziałam i zamilkłam, spojrzałam na Will'a prze jego łagodne oczy przebiegł cień złości.
- co za idioci- mruknął i przytulił mnie do siebie. Wtedy poczułam ulgę, której tak długo szukałam. Czułam, że Will jest kimś komu mogę w tym domu zaufać. Wtuliłam się w brata i wszystkie negatywne myśli na chwilę ode mnie uciekły. Staliśmy tak chwilę i wtedy Will zaproponował, że odprowadzi mnie do sypialni. Na co ja przytaknęłam i chwilę później leżałam już w swoim łóżku. Nie zauważyłam jak czas szybko zleciał, był już po 22. Jakoś udało mi się w końcu zasnąć i tak przespałam całą noc.
CZYTASZ
Rodzina monet ♡♡
FanfictionNa wstępie przepraszam za wszystkie błędy ale jest moje pierwsze fanfiction. I moz ebyc troszkę źle napisane, ale miłego czytania to jest moja własna wersja rodziny Monet. Co gdyby Hailie miała siostrę bliźniaczkę? Totalnie różnie charaktery, inny...