XXII

2.7K 94 14
                                    

- O co pytał?- zapytała
- Czy wiem z kim się spotykałaś i o inne takie pierdoły- odpowiedziałam
- Tak właściwie, to byłam w kinie z Jason’em – zaczęła
- Na jakiejś komedii romantycznej, było fantastycznie, aż do momentu, w którym Vincent się o tym jakoś dowiedział- zakończyła
- Jakim cudem Vincent się o tym dowiedział?- zapytałam
- Właśnie nie wiem- odpowiedziała
- Dobra pogadajmy o czymś przyjemniejszym- dodała
- Gdzie cię dzisiaj z Will’em wywiało?- zapytała
- Byłam u terapeutki- odpowiedziałam cicho
- Po co?- zapytała zdziwiona
- Na rozmowie wstępnej- odpowiedziałam, nie chciałam wchodzić w szczegóły, mimo iż Hailie była moją  nie chciałam jej obarczać moimi problemami.
- Pokaż nadgarstki i kostki- powiedziała poważnym tonem
- Chyba zgłupiałaś, nie jestem już taka głupia jak wtedy- odpowiedziałam oburzona
- Pokaż nadgarstki i kostki-powtórzyła
- Nie- odpowiedziałam stanowczo, nie chciałam jej pokazywać, z jednej prostej przyczyny, na moim lewym przedramieniu prezentowało się kilka pięknych ran, które pojawiły się na nim po pogrzebie mamy i babci, bardzo nie chciałam tego robić ale wtedy nie widziałam innego wyjścia
- Pokaż- powtórzyła, wiedziałam, że nie odpuści
- Nie, doskonale wiesz, że z tym skończyłam z resztą miałam z mamą umowę pamiętasz?- odpowiedziałam
- Pamiętam ale nie wiem czy zauważyłaś  mamy już nie ma, i nikt cię nie pilnuje – powiedziała
- Ja się sama pilnuję- powiedziałam - skoro się sama pilnujesz to pokaż- powiedziała podnosząc głos
- Nie- prawie krzycząc wypowiedziałam to słowo
- W takim razie powiem o wszystkim chłopakom- zaszantażowała
- No to sobie mów- odpowiedziałam i po prostu stamtąd wyszłam. Łzy same spływały mi po policzkach, odwróciłam się tylko raz i zauważyłam jak Hailie wychodzi ze swojej sypialni najprawdopodobniej by powiedzieć wszystko Vincet’owi  lub Will’owi. Weszłam do swojej sypialni zatrzaskując za sobą drzwi. Usiadłam opierając się o nie, już nie płakałam tylko siedziałam patrząc się przed siebie otępiałym wzrokiem. Siedziałam tak może z dwadzieścia minut, po czym przebrałam się w dresy i położyłam się spać. Wymęczona emocjami i całym dniem zasnęłam stosunkowo szybko, w nocy przebudziłam się kilka razy, ale po chwili od razu zasypiałam. Obudziłam się następnego dni o 6 rano, włożyłam mundur i zwlekłam się do kuchni, gdzie nie zastałam nikogo co bardzo mnie ucieszyło. Skubnęłam trochę wafla ryżowego, ale nie miałam siły ani apetytu by go skończyć więc po prostu go wyrzuciłam. Akurat, gdy ja kończyłam śniadanie to w kuchni pojawił się Dylan z bliźniakami i obrażona na mnie Hailie. Do szkoły standardowo pojechałam z Dylan’em, ale mało się do siebie odzywaliśmy. Gdy podjechaliśmy pod szkołę rzuciłam mu tylko „do zobaczenia potem” i szybkim krokiem poszłam pod salę, pod którą miałam lekcje.
-Liza poczeka- usłyszałam głos Isy więc trochę zwolniłam
- Hej- przywitałam się
- Cześć czemu nie była cię wczoraj i w piątek? - zapytała
- Źle się czułam- odpowiedziałam mało przekonująco ale dziewczyna w to uwierzyła
- Ale już się lepiej czujesz? - zapytała z troską w głosie
- Tak- odpowiedziałam wymuszając uśmiech. Doszłyśmy właśnie pod salę lekcyjną, gdzie czekała już na nas Abigail. Przytuliłyśmy się na powitanie i rozsiadłyśmy się na ławce.
- Słyszałam, że ma do nas dołączyć ktoś nowy- zaczęłam
- Jakiś typek z publicznej szkoły, Pan Brown mówił o tym w piątek nie pamiętasz? - odpowiedziała Abi
- Nie było mnie w piątek- przypomniałam
- A no tak racja, przepraszam mam słabą pamięć- powiedziała lekko speszona
- Nc się nie stało- odpowiedziałam uśmiechając się do niej, na tym zakończyła się nasza rozmowa bo zadzwonił dzwonek. Zaczęliśmy standardowo geografią z elementami godziny wychowawczej, potem był francuski, literatura francuska i wtedy przyszedł czas na najbardziej wyczekiwaną przez każdego przerwę na lunch. Standardowo usiadłam przy swoim stoliku, dziewczyny poszły po jedzenie dla siebie a ja rozejrzałam się w poszukiwaniu braci i Hailie. Gdy odszukałam ich wzrokiem Dylan prowadził Hailie do ich stolika co mocno mnie zdziwiło, bo oni nigdy nie pokazywali się z nami przy swoich znajomych ale postanowiłam w to nie ingerować. Nie minęło 10 minut jak Hailie ewidentnie wkurzona opuściła pospiesznie stołówkę, nie przejęłam się tym bo wiedziałam, że nasi bracia są w stanie doprowadzić Hailie do szału samym byciem.

// mamy to udało się w końcu odnaleźć zgoniony plik. Mam nadzieję że się wam podoba .

Rodzina monet ♡♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz