Obudziłam się wtedy gdzieś koło 5:30 i wiedziałam, że już nie zasnę. Pościeliłam łóżko wzięłam szybki prysznic i zaczęłam układać sobie fryzurę stwierdziłam, że najbardziej praktyczny będzie niski kok, którego zabezpieczyłam ogromną warstwą lakieru i żelu do włosów. W między czasie do pokoju zajrzał Will by mnie obudzić, gdy zauważył, że prawie jestem gotowa pochwalił mnie za swoją samodyscyplinę i powiedział, że za 20 minut jest śniadanie i bym się na nie powoli zbierała. Szybko założyłam resztę szkolnego mundurku (razem z butami). Założyłam też kolczyki małe czarne perełki, które dostałam od mamy. Zabrałam swój całkowicie czarny plecak i zeszłam na dół na śniadanie. W kuchni siedziała już Hailie, która skubała płatki z mlekiem, Will i Vincent którzy dopijali poranną kawę. Ja sama zdecydowałam się na tost z pomidorem i serem, gdy ja kończyłam jeść do kuchni zwlekli się Dylan i Bliźniacy. Stan ich mundurków szkolnych pozostawiał wiele do życzenia, ale stwierdziłam, że nie będę się na ten temat odzywać.
- to jak mamy zamiar dostać się na teren szkoły? - zapytałam cicho
- Hailie jedzie z Shane'm ty jedziesz ze mną a Tony jakoś sobie poradzi- odpowiedział mi Dylan dopijając kawę. 10 minut później siedziałam już na miejscu pasażera w czerwonym sportowym samochodzie brata.
- gdy zszedłem dzisiaj rano do kuchni i cię zobaczyłem to poczułem od ciebie taką powagę i gdyby nie to, że jestem do ciebie straszy to może nawet brałbym z ciebie przykład- powiedział tak by trochę rozluźnić atmosferę a ja się tylko lekko uśmiechnęłam i zaczęłam bawić się swoimi palcami
- Ej młoda nie stresuj się ta buda jest całkiem spoko z resztą masz część lekcji z Hailie jak coś to ja z chłopakami będę się kręcił na korytarzach, jak coś to po prostu dzwonisz- powiedział a ja się troszkę uspokoiłam. Po ponad 20 minutach dotarliśmy do Akademii Northeast. By dostać się na parking szkolny trzeba było okazać legitymację bądź dokument wydawany przez sekretariat który była zwykłą plastikową kartą na smyczy (takiej od kluczy). Dylan wjechał na parking bez problemu, nie obyło, się oczywiście bez ciekawskich spojrzeń, najpierw ludzie patrzyli na czerwony sportowy samochód potem na znanego im już Dylana a potem na mnie.
- nie przejmuj się nimi- powiedział, gdy byliśmy już na miejscu.
- Teraz słuchaj, bo nie będę się dwa razy powtarzał, idziesz do sekretariatu tam dadzą ci wszystkie potrzebne rzeczy- powiedział chłodnym głosem Dylan, przez chwilę zastanawiałam się czemu tak nagle jego zachowanie się zmieniło, ale wtedy zobaczyłam, że stoją koło nas jego koledzy i już wszystko zrozumiałam, ani Dylan ani bliźniacy (jak się domyśliłam) nie chcieli być z nami kojarzeni i nie chcieli również się razem z nami pokazywać .Posłusznie poszłam do sekretariatu
- w czym mogę ci pomóc kochaniutka?- zapytała jedna z sekretarek
- Nazywam się Elizabeth Monet – przedstawiłam się a ludzie, którzy znajdowali się w tym pomieszczeniu jak na zawołanie na mnie spojrzeli. A sekretarka od razu dała mi teczkę z planem lekcji i innymi tego typu pierdołami, poinstruowała mnie jak obchodzić się, z szafkami i wytłumaczyła, gdzie mam mieć swoją pierwszą lekcje. Okazało się, że moja klasa zaczyna dziś Geografią. Udałam się we wskazane miejsce i o dziwo dotarłam tam jako jedna z pierwszych osób co mi wcale nie przeszkadzało. Pod klasę powoli schodzili się nastolatkowie z tego co zauważyłam było tu więcej chłopaków niż dziewczyn, ale to chyba normalne w klasie mundurowej. Siedziałam tak sama na ławce, gdy nagle obok mnie usiadły jakieś trzy dziewczyny, które ewidentnie mnie nie zauważyły
-czaicie to, że ma dzisiaj dojść do nas ta siostra Monetów?- zapytała jedna
- a to nie było ich dwóch przypadkiem?- zapytała druga
- no niby tak ale do nas ma dojść jedna- odpowiedziała jej trzecia
- zobaczymy czy będzie taka sama jak Dylan i Tony- powiedziała ta pierwsza
- miejmy nadzieję, że nie- odpowiedziała ta druga i w tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcje. Wstałam z ławki wzięłam plecak i jak reszta stanęłam pod drzwiami. Geografii uczył nas Pan Brown, wysoki ciemnoskóry mężczyzna z bujnym afro. Weszliśmy do Sali a ja zajęłam pierwsze lepsze wolne miejsce gdzieś w środku Sali, oczywiście pojawienie się nowej uczennicy wzbudziło nie lada zainteresowanie wśród uczniów, co chwila ktoś rzucał mi zainteresowane spojrzenie, ja udawałam, że ich po prostu nie widzę. Pan Brown przeszedł do sprawdzania obecności,
- Elizabeth Monet- przeczytał ostanie nazwisko na liście
- obecna – odpowiedziałam wstając, a wszyscy odwrócili wzrok w moją stronę
- Witamy w Akademii Northeast- powiedział uśmiechając się do mnie łagodnie
- chciałbym, żebyś nam coś o sobie opowiedziała- na te słowa moje gardło się zacisnęło ale posłusznie wstałam tak by każdy mnie widział i słyszał
- No więc jestem Elizabeth Monet ale możecie mówić mi Eliza, przez 14 lat mieszkałam w Anglii, przeprowadziłam, się tutaj ponad tydzień temu- mówiłam, tak właściwie to sama nie wiedziałam co mogłam im powiedzieć a co nie.
- ktoś ma jakieś pytania?- zapytał resztę klasy Pan Brown gdy skończyłam mówić.
- jeżeli nie przejdźmy do dzisiejszego tematu lekcji- dodał i zaczął zapisywać coś na tablicy , cały czas ktoś ukradkiem spoglądał w moją stronę ale ja to ignorowałam. Każda lekcja wyglądała podobnie, mówiłam parę zdań o sobie i nauczyciel przechodził do tematu lekcji. Podczas pierwszej przerwy zagadały do mnie dwie dziewczyny, Isabella i Abigail. Na początku były bardzo niepewne i cały czas zaglądały, czy któryś z moich braci nas nie podsłuchuje. Zapewniłam je, że gdyby taka sytuacja miała miejsce to osobiście zabiłabym tego, który odważyłby się to zrobić. Po tej zapowiedzi dziewczyny trochę się rozluźniły i rozmawiałyśmy już normalnie. Po 3 lekcji przyszła kolej na najgorszą przerwę i konfrontację z braćmi. Zajęłyśmy z dziewczynami stolik, one poszły po jedzenie a ja wyciągnęłam z plecaka przygotowane wczoraj śniadanie i czekałam na dziewczyny gdy do mojego stolika dosiadł się Dylan
CZYTASZ
Rodzina monet ♡♡
FanfictionNa wstępie przepraszam za wszystkie błędy ale jest moje pierwsze fanfiction. I moz ebyc troszkę źle napisane, ale miłego czytania to jest moja własna wersja rodziny Monet. Co gdyby Hailie miała siostrę bliźniaczkę? Totalnie różnie charaktery, inny...