Pov. Midokrawa
Przed moimi oczami stała koszmarna wizja przegranej, myślałem, że to sen jednak to była bolesna prawda. Teraz dopiero wróciłem do rzeczywistości, szkoda, że wtedy gdy stałem przed najwyższym sądem akademii - kapitanami Epsilonu, Gai, Diamond Dust i Prominence. Po paru chwilach pogodziłem się z tym, że najpewniej razem z drużyną zostaniemy wydaleni, a ja wrócę do słonecznego ogrodu, gdzie nie będę już miał przyjaciół, bo oni dali radę. W moich oczach pojawiły się zły, byłem głupi, że zgłosiłem się do rozwalenia jakiejkolwiek drużyny. Zawsze lekceważyłem przeciwnika co było moim błędem, nie byłem aż tak mocny jak inni kapitanowie by to robić. Spojrzałem na czerwonowłosego kapitana Gai, chciałem wzrokiem przekonać go by dał mi ostatnią szansę. Trenowałbym wszystkie wieczory, żeby osiągnąć zwycięstwo, wydawało mi się, że po moim spojrzeniu jego turkusowe oczy patrzyły na mnie łagodniej niż przedtem.
- Nie mam szans - szepnąłem do siebie ze skruchą, a wtedy Hiroto odchrząknął:
- Zebraliśmy się tu aby wyjaśnić przegraną kapitana Gemini Storm.
- I żeby ominąć kartkówkę z historii - dodał Desarm.
- Pfff - prychnął Burn - Ja nic nie umiałem! Boże miałem plan ściągać na widoku i dostać pałę, bo dowiedziałem się minutę przed lekcją. Opłaca się być kapitanem! - podłapał czerwonowłosy, widział, że Gazel już miała coś powiedzieć, jednak ją wyprzedził - Tak wiem ty wszystko umiałeś - przewrócił oczami, a gdy znowu miał coś dodać zamilkł, bo Gran rzucił jemu ostre spojrzenie.
- Mieliśmy tu rozmawiać o Mido znaczy o Janusie - poprawił się, a ja się zdziwiłem, nie pamiętałem kiedy ostatnio powiedział moje imię, a teraz nawet je zdrobnił - A nie obgadywać omijającą nas kartkówkę - zakończył, a każdy spoważniał.
- Moim zdaniem - zaczął Suzuno - Midokrawa, skoro już wracamy do imion, za ten haniebny czyn zostać wydalony z Akademii Aliea w tempie natychmiastowym, zgadzających się z tym wyrokiem proszę o podniesienie ręki - po tej mowie jestem skończony. On potrafi oficjalnie mówić przy czym przekonywać wszystkich, po chwili był las rąk. Wstałem, miałem wyjść z honorem lecz wtedy zauważyłem..Hiroto nie podniósł ręki. Zdziwiony znów usiadłem nie wiedziałem co się dzieje, jak w sumie każdy zebrany. Była zupełna cisza, zapewne jak ja nikt nie spodziewał się opuszczonej ręki Hiroto. To za bardzo dziwne by było prawdą, nigdy nawet nie pomyślałbym, że on wielki kapitan niedoszłego Genesis mnie lubi...Kiedyś dawno temu byliśmy przyjaciółmi, ale to się zakończyło razem z rozpoczęciem Aliea, a może jednak nie?
- Suzuno doceniam twoje zdanie jak i innych kapitanów, a z tym głosowaniem pokazałeś swoją dyplomacje, jednakże uważam, że nie powinniśmy wydalać drużyny Gemini Storm. Spojrzałem na gotującą się od złości twarz Burna, który po chwili krzyknął:
- NAS BYŚ WYWALIŁ BEZ ZASTANOWIENIA JUŻ NIE ZALICZAJĄC TWOJEGO OBŚMIANIA SIĘ Z NAS, A TERAZ CO?! - wyraźnie się zdenerwował, jego złote oczy piorunowały spojrzeniem, przez który nie jeden mieszkaniec słonecznego ogrodu płakał. Przestraszyłem się na widok turkusowych oczu chłopaka, który mnie bronił...wydawało mi się, że czuł siłę, wydawało jemu się, że był groźniejszy od złotookiego co nie powiem podobało mi się.
- Pstro - syknął normalnie, a Burn dostał szału. Rozpoznałem jego ruchy, ewidentnie szykował się do ataku, był więcej niż wściekły, zapewne wyobraził sobie jak wyglądałoby zebranie na jego temat. Miał racje, każdy oprócz Gazela by na niego zagłosował i fakt Xavier by się z niego obśmiał...nigdy się nie lubili dażyli siebie nienawiścią, choć trochę się lubili, bo czasami musieli bowiem kochali obgadywać ludzi. Zawsze starałem się do nich przyłączył, przy turkusowookim czułem motylki w brzuchu, chciałem być tak silny jak on, gdybym miał wymienić autorytet on by nim był.