-Dobrze, na pewno przydałoby się opatrzeć rany... No i spojrzeć na tę nogę. Jednak sam z siebie nie pozwoli mi do siebie podejść.
-Kacchan, dasz Panu spojrzeć na swoją nogę?
-M-muszę..?- Zapytał cicho, patrząc na mnie z dołu.
-To dla twojego dobra. Jestem przy tobie, nic ci się nie stanie.
-Yhm...- Mruknął wtulając się we mnie.
Katsuki leżał na łóżku, ale przytulała się do mojego brzucha. Doktor Hisashi podszedł i delikatnie złapał go za nogę. Każde dotknięcie Bety powodowało ciche piski i skomlenie blondyna, który mocniej zaczął zaciskać dłonie na mojej koszuli.
Serce mnie aż boli widząc, jak się boi i w dodatku jak go to boli.
-Jest mocno opuchnięta... Najpewniej stłuczona, założę mu opatrunek uciskowy i nałoże maść chłodzącą... niech też często przykłada do niej coś zimnego, skoro nie ma krwiaków, ewentualnie te maść.- Mruknął wykonując czynności, po skończeniu wstał.- Musi się rozebrać, bym mógł sprawdzić te rany co mówiłeś...
-Nie!- Pisnął podkulając nogi.- Nie, nie chcę, kurwa nie!
-Można będzie stopniowo? Na przykład pierw nogi potem klatka piersiowa?- Zapytałem a mężczyzna mi przytaknął.- Mamo, przyniosłabyś mi jakąś moją koszulkę? Z tych luźnych.
-Tak, już kochanie.- Powiedziała szybko idąc tam, po czym wróciła z białą koszulką adidasa.
-Moglibyście na chwilkę wyjść? Uspokoję go i przekonam...
-Dobrze.- Powiedzieli zgodnie. Po czym wyszli zamykając drzwi.
-Kacchan...
-Nie chcę! Znów b-będzie chciał... N-nie!
-Spokojnie Kacchan...- Powiedziałem przytulając go.- Założysz moją koszulkę, będzie Ci ona sięgała przynajmniej do połowy uda. Na początku pokażesz mu tylko nogi. Potem Założysz spodnie i zdejmiesz koszulkę. Będę ciągle blisko ciebie, gdyby coś miało się stać. To cię obronię... Ufasz mi prawda?
-Ufam...- Szepnął chowając twarz w moim torsie.- B-Będziesz obok?
-Będę najbliżej jak mogę. Proszę, pozwól się przebadać.
-D-Dobrze...
-Chodź, pomogę ci koszulkę moją założyć.
Posłusznie wstał cicho piszcząc z bólu. Przełożyłem mu tę czarną przez głowę i od razu powędruje do śmieci. Założyłem mu moją. Kacchan przy swoim wzroście metru sześciedziąt tę koszulkę ma niemalże do kolana. Trochę nad.
Znów zawołałem lekarza. Moja mama stwierdziła, że teraz nie wejdzie, by Katsuki czuł się pewniej.
Stał cały się trzęsąc. Trzymałem go ciągle za rękę gdy Beta oglądał uważnie jego chudziutkie nogi.-Poza siniakami i bliznami nic nie ma... Teraz klatkę piersiową.
Pomogłem blondynowi założyć tamte dresy. One były w sumie całkiem w dobrym stanie. Znów zdjął koszulkę.
-Ten bandaż muszę mu zdjąć. Jest bardzo brudny...
-Dobrze, bez problemu. Wszystko co trzeba.
Zdjął mu bandaże i oboje wręcz się załamaliśmy. Prowizorycznie oczyszczone były te rany, a co do czego owinięte zszarałym i brudnym od krwi, rozciągniętym bandażem.
Już nic nie mówiąc zaczął po prostu je czyszcić.-Tu będę musiał zszyć.- Stwierdził.- Niech usiądzie.
Usiedliśmy na łóżku. Katsuki wtulił się w moje ramię. Lekarz w między czasie przygotował igłę i nici wchłonne. Zrobił mu miejscowe znieczulenie. Odczekał aż zacznie działać i dopiero zszył.
CZYTASZ
~Uratowany [DekuBaku] (A/B/O)
FanfictionSzesnastoletni Omega Bakugo Katsuki odkąd pamięta mieszka jedynie z Ojcem. Jego mama zginęła gdy chłopiec miał pięć lat i został jedynie pod opieką ojca. Masaru po śmierci swojej partnerki Mitsuki się załamał i znienawidził swojego syna który okrop...