(Dwunasty kwietnia. Poniedziałek)
[Izuku]Praktycznie cały weekend Katsuki przesiedziałem w swoim pokoju. Wyszedł dwa razy do kuchni by zrobić obiad. Za pierwszym razem tak jak mi obiecał i za drugim, gdy obiecał mojej mamie, której zasmakowała jego kuchnia. Nie licząc tego zawitał jedynie w łazience.
-Katsuki, tutaj masz obiad... Kawę, jeśli chcesz to musisz zaparzyć... Torba, portfel, telefon, papiery... Mam wszystko. Znikam skarby! Papa kocham was!- Z samego rana już przywitała blondyna moja zabiegana mama.
I już jej nie widać. Wybiegła do pracy.
Kacchan usiadł do stoły na przeciw mnie i zaczął jeść. Był jeszcze w piżamie i ledwie patrzył na oczy.
-Hej...- Mruknął pod nosem biorąc gryza kanapki.
-Zgaduję, że nie wyspany.
-Mhm...
-Zrobić ci kawę?
-Mhm...
-A słowa zna pan?
-Mhm znam, ale nie mam siły gadać...
-Przez weekend nie wychodziłeś z pokoju... Nawet nie odpowiadałeś na moje i mojej mamy pukanie.
-Musiałem pobyć sam. Za dużo czasu z ludźmi, nie jestem przyzwyczajony...
-Rozumiem.- Powiedziałem wstając i szykując kawę.- Najważniejsze, że nic się nie stało. Wystraszyłeś mnie...
-Przynajmniej twoja mama dała się przekonać by nie wnosić tego na policję...
-Tak, mówiła, że pogada tam u siebie i załatwi papiery adopcyjne i tak dalej... Wszystko legalnie, by tamten się nie przyczepił czasem.
-W ogóle... Izuku a twój tata? On...
-Pracuje za granicą.- Odpowiedziałem szybko.- Praktycznie nie ma dla nas czasu, więc pewnie trochę minie nim go poznasz...
-Może to źle zabrzmi... Ale się cieszę. Boję się go poznać...
-Nie musisz, wróci pewnie w wakacje najszybciej. Posiedzi tydzień lub dwa w domu i wróci do Francji. Zajmuje się gospodarką międzynarodową Japonii, a dokładniej teraz wydziałem z Francją... On nie ma czasu na rodzinę.
W moim głosie od razu wyczuć można gorycz. Nie znoszę swojego ojca, za to, że ma nas w dupie.
-Oh, rozumiem.- Mruknął, na pewno nie wiedząc kompletnie co powiedzieć.
-Taaak... A teraz wypijaj i zjadaj. Musimy się uszykować i jechać.
Już półgodziny później wsiadaliśmy do mojego auta. Kacchan zajął oczywiście miejsce obok mnie i mimo, że chciał iść na pieszo, to nie stawiał oporu z moim pomysłem podjechania pod teren szkoły.
Z mojego domu, pod samą placówkę jest półgodziny drogi z buta, autem zaledwie pięć jeśli nie ma korków na najszybszej drodze.
W końcu podjechaliśmy, ja zaparkowałem i jeszcze przez szybę zauważyłem Urarakę która stała razem z Iidą i Todorokim. Niebieskowłosy, żywo coś opowiadał gdy jego rozmówczyni obserwowała już moje auto.W końcu wysiadłem z pojazdu, a dziewczyna od razu podeszła.
-Hej Izuku-kun!- Zawołała, a ja obszedłem akurat auto.
-Hej Uraraka-san, Todoroki-kun i Iida-kun.- Przywitałem się kolejne, po czym otworzyłem drzwi blondynowi.
Kacchan siedział zlękniony. Uraraka nie przepada za nim z tego co zauważyłem, więc pewnie boi się jej reakcji, na to, że przyjechał ze mną.
CZYTASZ
~Uratowany [DekuBaku] (A/B/O)
FanfictionSzesnastoletni Omega Bakugo Katsuki odkąd pamięta mieszka jedynie z Ojcem. Jego mama zginęła gdy chłopiec miał pięć lat i został jedynie pod opieką ojca. Masaru po śmierci swojej partnerki Mitsuki się załamał i znienawidził swojego syna który okrop...